Solidarność drogą do prostoty

W eseju Richarda Gregga O wartości dobrowolnej prostoty (którego fragmenty można przeczytać tutaj) szczególnie zastanowiła mnie myśl, że w świecie, w którym rywalizacja i indywidualizm prowadzą do coraz większej atomizacji i złożoności, drogą wiodącą do prostoty powinno być pielęgnowanie ludzkiej solidarności. Życie w prostocie to także odbudowanie naturalnych, serdecznych relacji z innymi ludźmi.

Do tej pory nie łączyłem prostoty z solidarnością. Można wręcz powiedzieć, że na ścieżkach upraszczania życia istnieje ryzyko skupienia się na sobie i najbliższym, materialnym otoczeniu: ograniczanie stanu posiadania, oszczędzanie, zmiana życiowych nawyków.  Poza tym minimalizm w ostentacyjnie konsumpcyjnym społeczeństwie może powodować poczucie wyobcowania. Ja sam, uczestnicząc w rozmowach znajomych na temat kolejnych inwestycji budowlanych, zagranicznych wczasów, markowych zakupów, czuję się jak przybysz z innego świata. Zamknięcie się w twierdzy nie byłoby jednak dobrym rozwiązaniem.

Przyzwyczailiśmy się za wszystko płacić. Jeśli czegoś nie mamy, idziemy do sklepu i kupujemy to. Jesteśmy samowystarczalni, przyzwyczajając siebie i innych do obojętności na potrzeby drugich. Zanikają sąsiedzka pomoc, bezinteresowne świadczenie drobnych usług, zwyczaj pożyczania, ucinania pogawędki w podróży, ustępowania miejsca, poniesienia zakupów. Proste, ludzkie odruchy. Zamiast być ludźmi - z prawami, ale i z obowiązkami wobec wspólnoty - staliśmy się konsumentami, pozostawiając sobie wyłącznie prawa.

Dlatego postanowiłem zaaplikować sobie "kurację" - świadomie szukać okazji do bezinteresownego dzielenia się, okazywania gestów solidarności wobec ludzi z najbliższego otoczenia, spotykanych przelotnie w ciągu dnia. A także, co ważne i trudniejsze, prowokować innych do okazywania solidarności i dobroci.



Oto kilka pomysłów:

1. Postanów, że powiesz coś miłego trzem napotkanym osobom lub uśmiechniesz się do kogoś w autobusie.
2. Oglądaj twarze innych ludzi. Zobacz ich troski, niepokoje, zabieganie. Nie żyj tylko swoimi problemami. Porozmawiaj ze staruszką o kotach, które dokarmia.
3. Gdy skończy ci się mąka, jajka, ziemniaki, itp. nie biegnij do spożywczego, zapukaj do drzwi sąsiada. 
4. Wyjeżdżając na urlop poproś sąsiadów o popilnowanie domu, podlanie kwiatów. 
5. Nie kupuj wszystkiego do domu - robota kuchennego, wiertarki, blendera. Pożyczaj. Nie zapomnij  podzielić się np. zrobionym ciastem.

6. Jadąc do sklepu zapytaj sąsiada czy może czegoś mu nie kupić?
7. W windzie nie patrz w sufit albo pod nogi. Uśmiechnij się!
8. Nie bądź przewrażliwiony, gdy ktoś nadepnął na twoje lakierki lub popchnął cię w tramwaju.
9. Spróbuj powiedzieć jakiś komplement, historyjkę, podziel się spostrzeżeniem.
10. Nie kupuj wody do picia, ale poproś o nią innych. Często nosimy butelkę z wodą. Gdy woda skończy się, kupujemy nową w sklepie. Można inaczej: zapukać do czyjegoś domu, wejść do biura lub sklepu (niespożywczego) i poprosić o szklankę wody lub napełnienie pustej butelki.

Wczoraj, gdy wracałem do domu rowerem z pracy, skończyła mi się woda. Zapukałem. Drzwi otworzył mi jakiś ogólnie niezadowolony jegomość. Mocno zdziwiła go moja prośba, ale wziął butelkę i napełnił ją. Coś drgnęło i zrobiło się lżej na sercu. Mam nadzieję, że nie tylko na moim.

5 komentarzy:

  1. 1. W Niemczech jest zwyczaj obdarowywania ciasteczkami adwentowymi własnej roboty. Szykuje się więcej (oczywiście najlepiej przy pomocy dzieci) ładnie pakuje - w blaszane pudełka, i ofiaruje sąsiadom albo znajomym. Ja spróbowałam tego w zeszłym roku i wszyscy obdarowani byli po prostu wzruszeni, że komuś się chciało.
    2. Zaczynam urządzać ogród i stoję przed wyzwaniem jak to zrobić żeby nie wydać majątku na sadzonki. Okazuje się, że dużo osób ma nadwyżki - szczególnie przy starych ogrodach i chętnie się podzieli. Trzeba tylko trochę poszukać i wyjść do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Można zaproponować opiekę nad dziećmi sąsiadów/znajomych, żeby dać odpocząć rodzicom - mogą wtedy wyjść na kawę, do kina, na spacer albo załatwić jakąś sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo często zdarza mi się prosić o wodę, gdy jeżdżę rowerem, czy turystycznie, czy na zawodach. Co prawda zawsze na wsi, w mieście jeszcze nie miałam okazji (pewnie szukałabym jakiejś stacji benzynowej z łazienkową - stare przyzwyczajenia autostopowiczki :) ).
    Ostatnio, z ciekawych doświadczeń, zabrakło nam na majówce smaru do łańcucha. Rower Sahiba skrzypiał, aż przykro. Niewiele myśląc, gdy zobaczyłam na jakimś podwórku gościa koło ciągnika, zapytałam, czy ma jakiś smar. Po chwili przyszedł w puszką grafitowego smaru (niezbyt odpowiedni, ale lepszy niż żaden) i ufaflanym pędzlem. Smaru nałożył aż nadto (kilometr dalej musieliśmy trochę przetrzeć łańcuch). Było to bardzo miłe.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ta woda, którą zostaje napełniona butelka, nadaje się do picia? Bo czytam między wierszami, że woda nalewana jest z kranu, a niestety z pitnością tej wody to różnie bywa... ?

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akurat otrzymana przeze mnie była zdatna do picia - spragnionemu niewiele potrzeba (: No i trzeba mieć nadzieję, że dostaniemy taką wodę, którą nasz darczyńca sam chciałby kiedyś zostać poczęstowany...

      Usuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...