Dobrowolna prostota sposobem na recesję


Podobno jesteśmy w przededniu nowej fali kryzysu i tym razem finansowe tsunami  nie ominie także naszej "zielonej wyspy". Jak widać metoda leczenia za pomocą trucizny, czyli pompowania publicznych pieniędzy w sektor finansowy, okazała się w dłuższej perspektywie mało skuteczna. Pocieszające jest to, że tylko 2,6 proc. gospodarstw domowych inwestuje na niepewnej giełdzie. Z drugiej strony dane statystyczne (Diagnoza społeczna 2011) wskazują, że prawie 63 proc. polskich gospodarstw w ogóle nie posiada oszczędności, a ci, którzy je posiadają, są średnio trzy miesięczne pensje od bankructwa. Większość z nas stąpa po kruchym lodzie.

Paradoksalnie recesja to dobra okazja do przemyślenia własnych nawyków finansowych, ograniczenia konsumpcji, odwrotu od obowiązujących ideałów wymagających pieniędzy, statusu i dóbr materialnych. Globalny kryzys finansowy to z pewnością forma terapii wstrząsowej, ale czasem trudno inaczej obudzić się z konsumpcyjnego letargu. W mniejszej skali finansową zapaść możemy przeżywać w przypadku utraty pracy, upadłości własnej firmy lub innych, bardziej osobistych, kataklizmów, jak utrata osoby bliskiej czy choroba. Chyba do tych zdarzeń można zaliczyć także przejście na emeryturę, gdy wysokość miesięcznych dochodów radykalnie spadnie.
Dobrowolna prostota sprawdza się zarówno w czasie dobrobytu, kiedy -redukując wydatki- możemy akumulować oszczędności, jeszcze bardziej w obliczu kryzysu, gdy coraz więcej osób zastanawia się, co dalej, jak poradzić sobie z ograniczonym budżetem. Oto kilka podstawowych wskazówek:

1. W obliczu tarapatów zachowaj spokój. Spróbuj potraktować trudną sytuację jako rodzaj nowego początku, zmiany, która może przynieść nieoczekiwane rozwiązania. Często trudno nam zacząć nowe życie i potrzebujemy "lekkiego" popchnięcia przez los. Historia pokazuje wiele przykładów osób, które nie poddały się trudnym okolicznościom.
Jako dorastający chłopak doświadczyłem wieloletniego bezrobocia ojca i kilku przeprowadzek. Z perspektywy czasu potrafimy teraz z dystansem podchodzić do wspomnień o prawie całkowitej utracie dobytku, a minimalistyczne oczekiwania moich rodziców to owoc zweryfikowanego przez tamto doświadczenie przekonania, że nie warto gromadzić skarbów na ziemi. 

2. Nie jesteś sam. Działaj wspólnie. W obliczu trudności nie wahaj się zwrócić o pomoc do rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie chodzi tylko o pomoc finansową, ale o różnego rodzaju wsparcie. Omów sytuację z dziećmi. Całą rodziną opracujcie strategię działania i podejmijcie nowe wyzwania.

3. Nie zaciągaj nowych długów, spłacaj obecne. Jeżeli przeżywasz przejściowe trudności - skontaktuj się z wierzycielami i negocjuj tymczasowe warunki spłaty. Twoja postawa zazwyczaj zyska uznanie. Nie opłaca się unikanie wierzyciela, który może podjąć drastyczne kroki.

4. Już teraz wydawaj mniej niż zarabiasz. Jest to klucz do finansowego bezpieczeństwa w dobrych, jak i zwłaszcza w złych czasach. Jeżeli nasze dochody nie pokrywają wydatków w przypadku utraty pracy lub zmniejszonego dochodu blisko do finansowego kryzysu.

5. Kontroluj wydatki. Być może wydaje ci się, że problemem jest to, iż nie zarabiasz dostatecznie dużo. Zarabianie więcej nie jest odpowiedzią. Jeżeli nie kontrolujemy wydatków z reguły przekraczają one nasze dochody, nawet jeśli te ostatnie wzrastają. Ponadto niewielu ludzie ma świadomość, ile tak naprawdę wydaje. Każdy może zapanować nad swoimi wydatkami i zmniejszyć je w pewnych obszarach życia. Obserwuj swoje wydatki i analizuj je w celu odkrycia, w których dziedzinach można je zredukować lub obciąć.
Ze swojego doświadczenia wiem, że wydatki bardzo szybko doganiają wzrost dochodów. Gdy pracowałem na dwa etaty, przede wszystkim aby opłacić niepubliczną szkołę dla dzieci, myślałem o związku pomiędzy wysokością dochodów a naszymi rosnącymi wydatkami. Zastanawiałem się, na ile możliwy i bolesny byłby proces odwrotny - obniżania wydatków. Rok temu zrezygnowałem z dodatkowego etatu i pomyślnie zredukowaliśmy wydatki blisko o 2 tys. zł. Myślę, że zwykle dopiero presja zewnętrznych okoliczności uświadamia nam, jakie są nasze rzeczywiste potrzeby i co możemy robić, aby je zaspokoić.

6. Zbuduj poduszkę finansową na pokrycie nieprzewidzianych wydatków. Oprócz redukowania długów, kluczem do wolności finansowej jest posiadanie pieniędzy na wypadek nieprzewidzianego zdarzenia, np. utraty pracy, choroby, konieczności naprawy samochodu. Zgromadź oszczędności w wysokości umożliwiającej pokrycie podstawowych wydatków przez kilka miesięcy. Wprawdzie najczęściej wskazywanym przez Polaków powodem nieoszczędzania jest brak pieniędzy, jednak nie zawsze jest to równoznaczne z rzeczywistym brakiem możliwości odłożenia kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Kontrola wydatków, o jakiej mowa w punkcie 5, może pomóc w wygospodarowaniu choćby niewielkich kwot.

7. Oszczędzaj na przyszłość, ale na konkretny cel. Oszczędzanie na bliżej niesprecyzowany cel nie przyniesie spodziewanych efektów. Poza tym nigdy nie będziesz wiedział, kiedy uzbierałeś na to "coś" wystarczająco dużo. Część oszczędności będzie przeznaczona na zmianę samochodu, wymianę dachu, podróż i inne podobne wydatki. Ważne, aby tego rodzaju dużych wydatków nie finansować za pomocą kredytu. Poza tym potrzebujemy pieniędzy, aby je inwestować i móc w przyszłości ograniczyć aktywność zawodową. 

8. Żyj w pełni świadomie. Nie daj się zwieść tym, co mają inni. Cokolwiek kupisz, upewnij się, że jest to ci rzeczywiście niezbędne. Nie kupuj domu większego niż potrzebujesz ani nowego samochodu tylko po to, by dotrzymywać kroku obowiązującym trendom. 

Jestem przekonany, że postępowanie według podanych zasad sprawi, iż będziemy przygotowani na każdą finansową zawieruchę, niezależnie od tego, czy pojawi się ona w skali makro czy mikro. Chociaż miejmy nadzieję, że nie pojawi się wcale. 

2 komentarze:

  1. Kryzys?! Jaki kryzys?!
    To, że przestajemy "żyć na kredyt" nie jest oznaką kryzysu tylko powrotu do normalności...
    Inna rzecz, ze jak się całe dziesięciolecia "jechało na dopingu kredytowym", to trzeźwienie może być bolesne, bo i zespół odstawienia sie pojawia i kac...
    Punkt "8" powienien być moim skromnym zdaniem jako "1", bo od niego właśnie wszystko sie zaczyna...
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety większość z nas, aby dojść do 8 punktu, musi trochę popracować nad wcześniejszymi. Gdyby tak mógł być pierwszy..., ale zanadto się rozpędziliśmy w pogoni za dobrobytem. Mądry Polak po szkodzie... Ale do serca dobrze wziąć sobie wszystkie, w dowolnej kolejności.

      Usuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...