Jak odwirtualizować prostotę


Wprawdzie nie wracam do stałego pisania na blogu, ale do napisania tego postu skłoniła mnie wiara w to, że tworzymy wspólnotę ludzi, którym bliskie są te same wartości, nadających na tej samej fali. W swoich postach starałem się podkreślać, że prostota nie ogranicza się tylko do redukcji stanu posiadania, choć i to jest ważne, zwłaszcza na początku. Odwracamy się od materializmu, czując w głębi serca, że prawdziwe szczęście leży poza przedmiotami, majątkiem i dobrobytem. Prostota pozwala przebić się przez mur obojętności, wrogości, rywalizacji. Gdy przestajemy gonić za pieniędzmi, karierą, nowymi gadżetami, odkrywamy prawdziwy sens życia. Zaczynamy świadomie żyć, tak jak w głębi serca czujemy, że warto jest żyć, a nie tak jak nam to stara się wmówić współczesny świat. 

W poście Solidarność drogą do prostoty napisałem, że życie w prostocie to także, a może zwłaszcza, odbudowanie naturalnych, serdecznych relacji z innymi ludźmi. Prostota w relacjach z innymi, z Wami, to dla mnie przede wszystkim bycie takim, jakim się jest, bez udawania kogoś wyjątkowego. To prostolinijność, naturalność i szczerość w dzieleniu się sobą. Myślę, że niektórzy mieli okazję tego doświadczyć, wymieniając się mailami lub spotykając się ze mną i moją rodziną osobiście. Dzięki prostocie (i pisaniu tego bloga) miałem możliwość poznać tak wielu z Was! Nie tak dawno ja i moja Żona mieliśmy przyjemność gościć u nas Anię (Ajkę). Jak stwierdziła nasza znajomość "odwirtualizowała" się, stając się czymś jeszcze bardziej konkretnym i namacalnym. Miałem poczucie, że doskonale się rozumiemy i znamy od dawna. Poprzez blogi odnajdujemy innych, którzy myślą i czują podobnie, i obierają podobny sposób życia. Prostota zbliża nas do siebie. To, co dla mnie stanowi prawdziwą wartość w drodze do prostego życia, to możliwość spotkania się, rozmowy, dzielenia się tym, co mamy najlepszego - SOBĄ. To także gościnność i pomoc potrzebującym. 

Nie piszę tego ot tak sobie. Parę miesięcy temu wybraliśmy się całą rodziną (6 osób) w Góry Świętokrzyskie. Nie mieliśmy noclegu na jedną noc i kierując się zasadami prostego życia zwyczajnie zapytaliśmy na naszej facebookowej grupie Edukacji Domowej, czy ktoś nie zechce nas przyjąć do siebie. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu od razu odpowiedzieli, nieznani nam wcześniej, Marcin i Miłka, którzy mieszkają w okolicach Dąbrowy Tarnowskiej. Pomimo skromnych warunków udzielili nam gościny w czasie wędrówki po tamtej okolicy. Doświadczyliśmy ich wyjątkowej gościnności i otwartości. Poznanie ich było równie ważnym (a może i ważniejszym) doświadczeniem,  jak wyjazd naukowy z dziećmi. Jakiś czas temu porzucili miasto i zamieszkali na tarnowskiej wsi. Mają synka i córkę, których edukują w domu. Ujęły nas proste, wiejskie warunki życia, drewniany stary dom, koty, jeż przed domem, proste sprzęty i artystyczna atmosfera (Miłka pisze książki, a Marcin jest fotografikiem). Nie byliśmy pierwszymi obcymi, którym pomogli - to od nich dowiedzieliśmy się o idei CouchSurfingu.

Niestety kilka dni temu ich piękny dom spalił się. Zostali bez niczego, z kredytem do spłacenia. W tej chwili Marcin i Miłka z dziećmi przenieśli się do malutkiego mieszkanka zastępczego. Miłka jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Potrzebują wsparcia materialnego, gdyż spłonęło wszystko, szczególnie potrzebne są pieniądze na zakup sprzętu fotograficznego (który spłonął, a był wart ok. 15 tys), bez którego Marcin nie może przyjmować zleceń. 

Zwracam się zatem do Was wszystkich, którzy czytacie tego bloga i myślicie podobnie o tym, co najważniejsze w życiu - o materialną pomoc Marcinowi i Miłce. Jeśli chcecie wspomóc tę rodzinę jakąś kwotą (choćby 50 zł), możecie to uczynić wpłacając pieniądze na konto Ludmiły Piaseckiej:
PKO Inteligo 50 1020 5558 1111 1900 6670 0015

Wierzę, że wartość prostego życia, którą wspólnie odkrywamy, przeżywamy i którą dzielimy się w postach, komentarzach i mailach, może "odwirtualizować" się poprzez pomoc tej konkretnej, pięknej i odważnej rodzinie. 

Dajcie znać się w komentarzach (jak wolicie to anonimowo), że wpłaciliście pieniądze. Niech każdy taki komentarz będzie zachętą dla innych.
Pozdrawiam Konrad


Poniżej parę słów od Miłki dla Was (dodano 23.12): 


Miejsce, które nazywaliśmy naszym

Spalił nam się dom. Straciliśmy miejsce, które nazywaliśmy naszym. Miejsce, w którym budowaliśmy nasze życie. Myślę, że szczęśliwe, choć proste i całkiem zwyczajne. Wypełnione śmiechem dzieci, garścią marzeń i pasji. Miejsce, w którym mieszkał zapach pobliskiego lasu i moich pierwszych chlebowych wypieków. Miejsce, w którym urodziła się Lenka. Miejsce, w którym toczyły się pierwsze szachowe rozrywki Nikodema. Dom wokół którego zasadziliśmy jabłonie i grusze. Dom, w którym wiosną, chcieliśmy przywitać naszego drugiego syna.
Nasze doświadczenia zawsze nas czegoś uczą. Te trudne, wbrew pozorom, potrafią napełnić siłą i wiarą w człowieka. Myślę, że tak teraz patrzę na pożar naszego domu. To, co straciliśmy to tylko rzeczy materialne. To, co zyskaliśmy ma wymiar głębszy. Doświadczyliśmy bezinteresownego dobra wielu wspaniałych ludzi. Udało nam się z mężem stworzyć bardzo silną więź porozumienia, zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Zdołaliśmy też, pomimo niepewności i braku stabilizacji, stworzyć dla dzieci poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że ani Lenka ani Nikodem nie zapomną tego, co widzieli, wierzę jednak, że nie będzie to dla nich traumą. Przede wszystkim jednak rozpoczęliśmy walkę o nowe życie. Chcemy budować nowy dom. Dom wypełniony mądrą miłością i pięknem rzeczy prostych. Miejsce, które raz jeszcze będziemy mogli nazywać naszym.
Chciałam podziękować wszystkim, którzy pomagają nam w zaczynać pierwsze wersy kolejnego rozdziału naszego życia. Potrzebujemy waszej pomocy, choć nie jest nam łatwo o nią prosić. Rzeczywiście lepiej jest dawać niż brać. Wierzę jednak, że wkrótce będziemy mogli podzielić się z wami tym dobrem, którego doświadczyliśmy. 

52 komentarze:

  1. równowartość ostatniej transakcji z allegro... poszło

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilku znajomych fotografów. Mogę zawsze zapytać o "luźny" sprzęt który mogliby wypożyczyć do czasu zakupu własnego. Pytanie tylko co jest potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję ustalić czego Marcin potrzebuje, dzięki! Dziękuję także poprzednikom za wielkie serce!

      Usuń
  3. Otrzymałem wiadomość od Miłki,który cytuję poniżej. Jeśli możecie coś podarować, to piszcie do mnie na maila w zakładce N@pisz. Dzięki

    Apropos listy potrzebnych rzeczy: to co w tej chwili najbardziej
    potrzebny jest nam jakiś używany monitor (zaginął podczas akcji
    ratowniczej), odkurzacz, 2 poduszki do spania i dla mnie kurtka lub
    płaszcz ciążowy i jeszcze dla dzieci książki ew. klocki. Miałam dużo
    książek w j. angielskim - jeśli ktoś ma i nie potrzebuje to będę
    wdzięczna. Zależy mi zwłaszcza na płytach do nauki ang. Nikodema
    Discover English 1 i 2 (chodzi o płyty CD do tych książek). Jeśli
    chodzi o sprzęt fotograficzny Marcin zdołał pożyczyć więc wkrótce
    pojawią się zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowe szczegóły:
      Mój rozmiar to 36 ale teraz ze względu na ciążę nie mieszczę się już w
      mojej kurtce. Jeśli chodzi o poduszki to bardziej przydałyby się
      większe, takie do spania.

      Usuń
    2. Można prosić o jakieś szczegóły odnośnie książek do angielskiego? Jaki dokładnie poziom (A1, A2, B1, B2)? Nie mam Discover English ale za to innych podobnych książek pod dostatkiem...

      Usuń
    3. Proszę o maila na adres w zakładce N@pisz, ew. można wpisać się na listę pod linkiem: https://docs.google.com/document/d/1gErF9BM3K4VX49xKGMnsRzLGynlZTjlTkMM_UGmvUBQ/edit

      Usuń
  4. Poszło
    Tomasz T

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze jedna prośba Miłki:

    Mam jeszcze jedną prośbę: otóż Nikodem w styczniu jedzie na 3 dniowy
    harcerski wyjazd (urodziny drużyny). Spalił się nam jednak cały jego
    obozowy sprzęt czyli karimata, śpiwór plecak itp. Może ktoś miałby coś
    z tych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. przelałem. sprzęt foto: nie wiem czy wywołujesz sam ale mam suszarkę, powiększalnik i korex. mam poduszki 60cmx60, kołdra by się znalazła, koc. Odkurzacz używany. Może parę sztuk książek ang. Co wysyłać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o maila to przekieruję Cię do Marcina i Miłki bezpośrednio... Odkurzacz, poduszki nadal aktualne, co do sprzętu foto to nie wiem, najlepiej skontaktować się bezpośrednio.Pozdrawiam

      Usuń
  7. Dziękuję za wasze wpłaty i chęć pomocy! Może ktoś ma szachy dla Nikodema? Pod koniec postu zamieściłem nowe zdjęcia tego, co zostało z domu Miłki i Marcina.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stworzyłem listę, którą każdy w sieci może edytować, wpisując co może oddać. Z drugiej strony Miłka i Marcin będą wpisywać (mam nadzieję) czego im potrzeba...
    https://docs.google.com/document/d/1gErF9BM3K4VX49xKGMnsRzLGynlZTjlTkMM_UGmvUBQ/edit

    OdpowiedzUsuń
  9. Podlinkuję Twój post w mailu do Przyjaciół i na blogu, jeśli mogę? Przelew poszedł.

    OdpowiedzUsuń
  10. 1000 zł i modlitwa

    OdpowiedzUsuń
  11. Dołożyłam coś od siebie, w imię solidarności :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Poszło i ode mnie; do tej pory tylko czytałam ... Dziś w szczytnym celu piszę komentarz, mam wiele dziecięcych rzeczy ... Jestem mama 2 letnich bliźniaków ... Mailem napisze co mogę przekazać oprócz wpłaty ... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję wszystkim za tak hojną odpowiedź! O wszystkich Was będę myślał ciepło w te Święta!!! Włożyliśmy w to dzieło sporo serca i -mam nadzieję- będziemy je dalej kontynuować! Dużo radości i pokoju przy wigilijnym stole!

      Usuń
  13. Ja też zrobiłam przelew. Niech ich dobroć do nich wróci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zrobiłam przelew. Wszystkiego Dobrego! Anita

    OdpowiedzUsuń
  15. moj bank wymag
    a do przelewu adresu pelnego.....mozna prosic. Nadziei i radosci.pzdr Dorota

    OdpowiedzUsuń
  16. Od nas 50 zł. Trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopiero w święta przeczytałam ten wpis. Dzisiaj wysłane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również dołożyłam swoją małą cegiełkę, jak również zachęciłam na blogu do pomocy :-) Co jest jeszcze potrzebne?? Czego brakuje??? Może będę mogła jeszcze jakoś pomóc???
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. 50 złotych. Wierzę, że czeka Was jeszcze piękniejsze, nowe życie.

    OdpowiedzUsuń
  20. 50zł przelane. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do stabilizacji. Białystok.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pozwoliłam sobie zamieścić informacje na swoim blogu, licząc na szersze jej rozpropagowanie, podałam też linki do tej strony, by uwiarygodnić wpis.
    http://affectueuses.wordpress.com/2013/01/03/spalil-sie-dom-ludmily-piaseckiej-autorki-szklanej-szafy/
    Dziś dokonam także wpłatę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wasze komentarze i uwagę poświęconą sytuacji Miłki i Marcina na waszych blogach!

      Usuń
  22. Poniżej fragmenty listu Miłki:

    Moi Drodzy,
    przepraszamy, że nie odzywaliśmy się, ale byliśmy prawie cały czas w drodze (święta u rodziny, po świętach byliśmy w kilku miejscach, min. u Jareckich w Sosnówce -gdzie nie było internetu). Zaraz odpiszę na maile ale już teraz chcielibyśmy wszystkim serdecznie podziękować za to co dla nas robicie. Doceniamy i choć się nie odzywaliśmy myślami byliśmy z wami. To co robicie jest dla nas świadectwem prawdziwie chrześcijańskiej postawy i solidarności. Mam nadzieję, że będziemy mogli kiedyś oddać tę cząstkę dobra, którą otrzymaliśmy i wciąż otrzymujemy. Dziękujemy wszystkim za wpłaty na konto. Jest to dla nas szczególnie ważne, gdyż przed nami szykuje się rozprawa sądowa z PZU, które oszukało nas i i spłaciło zaledwie 50% wartości ubezpieczonej, mimo, że dom jest już w tej chwili przenaczony do rozbiórki.
    Kochani, raz jeszcze dziękujemy za pomóc, którą nam udzielacie - bardzo wsparliście nas finansowo - udało nam się uzbierać ok. 20 000 zł. Niestety wciąż jeszcze potrzebujemy pieniędzy by móc zacząć myśleć o budowie domu. Przed nami, jak już wspomniałam walka z PZU, po odwołaniu nie otrzymaliśmy nic. W najbliższych dniach złożymy pozew do sądu. Nie mamy innego wyjścia. Pieniądze, które PZU wypłaciło bankowi nie pokryło nawet naszego kredytu. Jesteśmy jednak dobrej myśli - również dzięki wam. Mamy poczucie, że nie jesteśmy sami i że zawsze można liczyć na pomoc od wspaniałych ludzi takich jak wy.

    PS. Czy ktoś zna dobrego prawnika z okolic Tarnowa, który miał doczynienia z PZU?

    pozdrawiam wszystkich i życzę aby wasz Nowy Rok obfitował codziennością pełną miłości i sensu i aby nie zabrakło wam wiary, że każdy dzień jest wyjątkowy i warto go doceniać.

    pozdrawiam,
    Miłka

    OdpowiedzUsuń
  23. Spotkalam sie dzis z nimi, z cala cudowna rodzina.
    To czego w tej chwili najbardziej potrzebuja to pieniadze i dobry prawnik.
    Zachecam wszystkich do pomocy tej rodzinie, bo oni jej potrzebuja.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Przelałam 200zł. Sprawdzę, czy mogę coś wysłać z potrzebnych rzeczy. Trzymam kciuki za szybką odbudowę!

    OdpowiedzUsuń
  25. Wpłaciłem drobną kwotę.
    Dziękuję autorce bloga oraz ks. Wojciechowi Grygielowi za wskazanie potrzebującej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dopiero dzisiaj trafiłam na tego posta. Kasa poszła. Życzę Wam wiele szczęścia i sprawnej odbudowy domu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Także przyłączyłem się na apel ks. Grygiela. Szczęść Boże w tej ciężkiej sytuacji!

    OdpowiedzUsuń
  28. 300 i pewność że wszystko będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  29. Dopiero dziś trafiam na ten post.

    Czy nadal potrzebna jest jakaś pomoc?

    OdpowiedzUsuń
  30. 200 zł. Wiadomo coś jak dziś wygląda sytuacja Miłki i Marcina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pomoc. Skoro pytacie, wkrótce dam znać co u nich słychać.

      Usuń
  31. Minęło wiele miesięcy od tamtej zimowej niedzieli, kiedy spłonął nasz dom. Przestałam dzielić już czas na ten utracony i ten, który pozostał. Raz jeszcze zrozumiałam, że życie dzieje się tylko tu i teraz i że mniej znaczy więcej a rzeczy małe są arcydziełami. Zrozumiałam też, że każda tragedia jest jednocześnie nauką. Pożar nauczył mnie wiary w człowieka, w jego pierwotną dobroć. To była jedna z najcenniejszych lekcji jaką poczęstował mnie los. Dziękuję wam. Dziękuję za każdy gest, który budził we mnie nowe pokłady wiary i nadziei. I sens. Że wszystko czemuś służy. Że z każdej tragedii można wyjść zwycięsko. Jakkolwiek patetycznie to brzmi.
    Pomogliście i to bardzo. Dzięki wam udało nam się zażegnać widmo komornika i spłacić brakującą resztę kredytu (nie uwierzycie ale uzbieraliśmy dokładnie tyle ile potrzebowaliśmy by spłacić dług czyli właśnie tę kwotę, którą nie wypłaciło nam PZU). Kiedy spłaciliśmy kredyt znaleźliśmy prawnika (też dzięki wam), który zdecydował się być naszym przedstawicielem w sądzie. Co z tego wyniknie nadal jeszcze nie wiadomo. Papierologia jest tutaj nadzwyczaj urodzajna.
    Dzięki wam udało nam się znaleźć dom, w którym mogliśmy zamieszkać. Dom jest co prawda tylko „wypożyczony” na jakiś czas, ale stał się miejscem, które zdołaliśmy oswoić i polubić. W tym domu zamieszkało nasze małe szczęście, które przyszło na świat tuż po Wielkanocy. Małe szczęście nie jest już takie małe. Na imię ma Jaś. Ma amarantowe oczy i zniewalający uśmiech. W tym domu także kontynuujemy naszą edukację domową z Nikodemem i Leną.
    Pożar zmienił nas. Pojawiło się dużo więcej znaków zapytania ale też i dużo więcej nadziei. Nie umarły też marzenia. Zwłaszcza te o pisaniu. Kilka tygodni po pożarze odezwało się do mnie wydawnictwo z propozycją wydania mojej książki „52 tygodnie”. Przez następne miesiące aż do urodzin Jasia intensywnie nad nią pracowałam wnosząc liczne poprawki i już wiem, że w lipcu 2014 książka ujrzy światło dzienne. To też po trosze historia rzeczy małych, mój prywatny traktat o szczęściu i o tym, że prosta codzienność jest w stanie zmienić trybik w mechanizmie koła zębatego w kochającą życie istotę. Mam nadzieję, że kiedyś znajdziecie 52 tygodnie na półce w księgarni i zajrzycie.

    Myślę o was ciepło, dziękuję każdemu z was za wszystko
    Miłka Piasecka

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak wygląda dziś sytuacja u Miłki ?

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...