Jak oszczędzić w 30 minut

źródło
Moją pasją -obok wyrzucania zbędnych rzeczy- jest wyszukiwanie oszczędności. Niczym finansowy detektyw oglądam dowody "zbrodni" polegających na nieprzemyślanych, powielanych w codziennej rutynie, wydatkach. Ostatnio olśniło mnie, że w kleju w sztyfcie (mechanizmem przypominającym szminkę) znajduje się jedynie od 7 do 20 gram (!) tego -cennego z punktu widzenia frontu prac plastycznych moich dzieci- produktu. Reszta to opakowanie i -przyznaję pomysłowy- mechanizm. Tymczasem klasyczny (biały) klej biurowy w tubce zawiera ok. 50 gram, a kosztuje dwu-/trzykrotnie taniej. Za cenę jednego kleju w sztyfcie mogę kupić dwa/trzy kleje biurowe i mieć kilkakrotnie więcej właściwej substancji. Oszczędność niewielka? W domu w różnych miejscach naliczyłem około tuzina klejów w sztyfcie!

Efekt skali jest przez niektórych mało doceniany. Jeśli już zaoszczędzić, to spektakularnie. Praktyka codziennego życia nie przynosi często takich okazji, obfituje zaś w sytuacje, w których można zaoszczędzić drobne kwoty. Nie warto ich lekceważyć. Kto ma wątpliwości, niech każdy najmniejszy wydatek przemnoży powiedzmy przez 10 lat życia. W zależności od częstotliwości wydatków na określony produkt lub usługę, możemy zaoszczędzić od kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych. I to na jednej danej rzeczy. A wydatków (i sposobów na oszczędności) mamy dziesiątki, jeśli nie setki.
Przykładowo -o czym pisałem w poście  Oszczędności w domowym budżecie- inwestując w maszynkę do strzyżenia zaoszczędzimy na fryzjerze (od jednej głowy) w tym okresie co najmniej 3 tys. zł.  Z reguły gęsty płyn do naczyń możemy rozcieńczyć wodą w stosunku 1:2, a nawet 1:3, bez uszczerbku dla właściwości (używając gęstego płynu, z reguły nakładamy go na gąbkę zbyt dużo). Czy ręczniki papierowe, o istnieniu których nie mieliśmy kiedyś pojęcia, są niezbędne w wyposażeniu kuchni? Co z poczciwymi ścierkami? Czy do chleba koniecznie trzeba używać masła? (nie mówię bynajmniej o używaniu margaryny, tylko o niesmarowaniu w ogóle). A może kupować gazety i czasopisma rotacyjnie ze znajomymi/kolegą z pracy? A gdyby tak porozmawiać z dziećmi o gaszeniu światła i oszczędnym myciu, robiąc ciekawą prezentację? Zacząć starannie rozkładać koszule do wyschnięcia, by ich potem nie prasować?

Odkrywanie kolejnych sposobów na oszczędności wcale nie jest takie łatwe, ale z pewnością gdzieś się ukrywają i trzeba ich tylko dobrze poszukać. Najlepiej zacząć najbliżej, czyli od własnej głowy. Jak mówił Einstein logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B, wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie! Nie stawajmy się zakładnikami dotychczasowego stylu życia. Przyjrzyjmy się naszej rutynie, przyzwyczajeniom, naszym oczywistościom, świętościom i nawykom, i wytrząśnijmy z nich trochę złotych, a uzbiera się z tego ładna sumka. Mogę polecić metodę, którą samemu stosuję:

Robimy herbatę (lub inny ulubiony napój), wyłączamy telefon, prosimy dzieci, aby były ciszej przez najbliższych 30 minut. Następnie barykadujemy się w pokoju, siadamy uzbrojeni w długopis nad dużą kartką papieru i... myślimy! Spróbuj wędrować myślami przez te pół godziny przez wszystkie obszary swojej codziennej aktywności (zajęć, pomieszczeń, wydatków), robiąc coś w rodzaju finansowego skanowania swojego życia, z postanowieniem, że znajdziesz co najmniej 10-20 (choć można więcej) pomysłów na zmniejszenie bieżących wydatków, choćby na pierwszy rzut oka wydawało się to niemożliwe. Notuj wszystkie, które podsuwa ci twoja wyobraźnia, zarówno te najprostsze, jak i te najbardziej nieprawdopodobne lub rewolucyjne. Każdy ma inną sytuację i znajdzie pomysły adekwatne do jego życia.
Teraz łyk herbaty. Wybierz z listy 5 najprostszych (możliwych od razu do zrealizowania) pomysłów, które przyniosą oszczędności już od dzisiaj. A także 5 pomysłów, które wymagają dodatkowych działań, aby osiągnąć rezultat. Wobec tych ostatnich określ, co trzeba zrobić, aby je zrealizować (np. aby zmniejszyć koszty ubezpieczenia mieszkania trzeba poszperać w ofertach i umówić się z doradcą, aby zmniejszyć koszty rozmów przez komórkę trzeba zmienić operatora i przenieść numer, przejście na dwustrefową taryfę za energię wymaga podpisania aneksu z dostawcą - a dlaczego warto, o tym tutaj).
Te wybrane pomysły będą dobrym punktem do przedyskutowania odpowiednich zmian z domownikami.

Dopij herbatę. Podziękuj dzieciom, że były cicho.  A potem zabierz się do dzieła!
Oczywiście powyższą metodę warto od czasu do czasu, samemu lub wspólnie, powtarzać.
Powodzenia!

A może podzielicie się jakimiś własnymi odkryciami? Znaleźliście jakieś własne budżetowe "wykroczenia"?

17 komentarzy:

  1. Dodatkowo klej z tubki jest jak najbardziej jadalny (choć średni w smaku) :) Na wypadek głodu jest jak znalazł :)

    "Identyfikację i zatykanie drobnych przecieków" zrobiliśmy z zoną i pierworodną w minionym roku. W efekcie zaoszczędziliśmy od tego czasu niemal 8 tys. zł i to bez widocznego pogorszenia komfortu życia (a może i z jego poprawą)...
    Niemal 1/3 z tej kwoty to zmiana nawyków żywieniowych... a reszta to "drobne, codzienne oszczędności" ot choćby chustki do nosa z tkaniny a nie jednorazówki :)
    Roman

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepsze lepiszcze to mąka z wodą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy tekst, przyznam, ze ostatnio podliczałąm wydatki na tzw. duperele z ciekawości, gdzie przecieka kasa i szcżęka mi opadła.
    Niestety czasem mam wrażenie że drobne przyzwyczajenia ciężej zmienić niż wprowadzić spektakularną big change.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi - spojrzeć z dystansu na to, co wydaje nam się na codzień niezbędne i takie oczywiste, mieć odwagę zakwestionować codzienne drobne nawyki i przyzwyczajenia. A potem drobnymi kroczkami, w duchu kaizen (jak w poprzednim poście Tomasza) zmieniać te przyzwyczajenia...

      Usuń
  4. Text b. dobry.
    Jako jednak, że idee miewają swe wykrzewienia i ślepe zaułki, chciałbym omówić kilka konkretnych spraw, które w mniemaniu wielu są oszczędnościami, a w moim - nie są.
    1) Zmywarki do mycia naczyń: są tu poważne koszta - zakup, specjalne płynmy, naprawy. Tańsze jest, moim zdaniem, zużywanie większej ilości wody na bieżące mycie pod kranem przy niewielkim strumieniu wody. Chyba, że chodzi o wygodę i oszczedność czasu - wówczas zmywarkom tak. Oszczędności finansowej jednak wg mnie nie ma, a są koszta. No i zmywarka zajmuje też nieco miejsca.
    2) Żarówki energooszczędne - te naprawdę trwałe i dające miłe światło są niesłychanie drogie, te tańsze - bardzo szybko się wypalają i fatalnie świecą. Dletego jakiś czas temu kupiłem duży zapas tradycyjnych żarówek (40 i 60 Wat), jak szacuję na około 7-10 lat. Cena pojedynczej sztuki wynosiła w granicach 77-99 groszy.
    3) Kupowanie z kartką w ręku. Owszem mnoże to być pomocne, aby nie zapomnieć kupić tego lub owego. Czasem jednak warto wziąć więcej, na zapas i odłożyć do "domowego magazynu". Jeśli ową rzecz i tak systematycznie kupujemy, to przy nadażającej się okazji, czyli rzeczywistej promocji - kupujmy więcej! Konkret: pije właśnie kawę kupioną mniej więcej rok temu po okazyjnej cenie. I tak bym ją kupował pezez ten ostatni rok, a mam znacznie taniej. Tu tylko trzeba uważać by nie powstała sztuczna potrzeba i by nie przeterminować produktu.
    4) Co do bawełnianych chusteczek do nosa przytoczonych jako sposób oszczędzania przez p. Romana - sądzę, że ich pranie, prasowanie i składanie zabierze zdecywanie więcej energii i chyba też pieniążków, aniżeli zakup tanio "upolowanych" jednorazówek w dużym opakowaniu.
    5) Nieustanne gaszenie światła za sobą: z tego co powiada znajomy elektryk, mocno ono szkodzi żarówce i szybko ją "zabija". Kapkę więc zaoszczędzimy na prądzie, a żarówkę trzeba będzie kupić szybciej. A jeśli ktoś nie ma w zapasie i zaraz popędzi po jedną energooszczędną - z pewnością tanie to nie będzie...

    Adam S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chusteczka to nie dywan (czy spodnie chociażby). Chusteczka pierze sie "przy okazji" ;) A prasowanie chusteczek oczywiscie wykorzystuje "prund" wszelako tylko pod warunkiem, że te chusteczki prasujemy, o jak maglujemy to już nie ;) a przy ręcznym maglowaniu to i fitness niejaki "przy okazji" wychodzi ;)))
      Roman

      Usuń
    2. nie przemawia do mnie pranie zasmarkanych chusteczek przy okazji z ciuchami ;) z majtkami badz skarpetkami tez to jakos mi srednio podchodzi ;) c do prasowania masz racje, w koncu mamy w chusteczki smarkach, nie musza byc prosciutkie ;)

      Usuń
  5. Trzeba wskoczyć na kolejny "poziom wtajemniczenia" aby móc mówić o oszczędzaniu, nam pomaga od dobrych kilku lat prowadzenie spisu wydatków oraz budżetowanie.

    Kilka przykładów co pomaga nam oszczędzać:
    1. zakupy "frakcji suchych" takich jak różne kasze, mąki, przyprawy (głównie pieprz ziarnisty) - lokalny targ (zaleta małego miasta) oraz młyn (pobliska wieś), minimalna ilość pośredników bądź wprost od producenta,
    2. warzywa i owoce własne (mamy taką możliwość) bądź kupowane lokalnie - po przeliczeniu na zł/kg taniej niż w dyskontach a i zdrowiej, nie mówiąc o wspieraniu lokalnego rynku,

    Przy dzieciach trudno liczyć oszczędności zakładając rezygnację z ręczników papierowych czy chusteczek jednorazowych bądź ręczne zmywanie bo przekładam to na czas jaki mam dostępny. Kwestia wyboru....

    OdpowiedzUsuń
  6. W kwestii drobnych przecieków namawiam do przyjrzenia się, jakie ilości chemii i kosmetyków zużywamy. Aby umyć zęby nie musimy nakładać całego centymetra pasty do zębów, piana z szamponu nie musi tworzyć grubej warstwy na włosach, a całą wannę da się wyszorować z minimalną ilością środka czyszczącego. Będzie taniej dla nas i lepiej dla środowiska. Usłyszałam kiedyś od znajomej, że proszek do szorowania starcza jej na dwa tygodnie. Mnie wystarcza na parę miesięcy...
    Druga kwestia to nawyki żywieniowe, o których wspomniał Roman. Nie słodzę herbaty i nie piję kawy - wprawdzie nie odstawiłam tych produktów ze względów finansowych, ale miło jest łączyć zdrowie z oszczędnością:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wpis, zreszta jak większość na tym blogu :)

    Ostatanio dość rzadko tutaj zaglądam, mniej się wypowiadam, gdyż remontuje kupione parę miesięcy temu mieszkanie...
    Oczywiście remontuję po kosztach, nie kupuję niepotrzebnych narzędzi (można pożyczyć od znajomych, rodziny), robię plany przed konkretną pracą aby nie spowodować niepotrzebnych kosztów. Elementy /sprzety/meble które można zregenerować naprawiam, aby nie kupować nowych...

    Stare kafelki w kuchni zamiast zrzucać ze ściany i kupować nowe (potem zakładac - dużo pracy czasu i pieniedzy) można spokojnie pomalować, farbą - w moim przypadku farbą czarną do tablic - daje kupe radosci z pisania kredą ;] Stare szafki w kuchni można również pomalować, zamiast zamawiać nowe:)

    Ale...
    Są takie sytuacje podczas remontu, w których nie warto oszczędzać - po prostu się nie da. Zakładałem panele na podłodze, która w paru miejscach nie była prosta, miała małe 0,5cm różnice. myślałem że uzupełnię dziury płytami eko, pianką itp.. :-) Nie da rady, oszczędność (albo skąpstwo) tutaj wzięła górę nad racjonalnym podejściem do tematu. Panele załamują się, czeka mnie ponowny montaż panel, a przed tym dodatkowa wylewka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię widzieć po przerwie... Świetny pomysł z malowaniem kafelków i szafek. Widzieliśmy to rozwiązanie w kuchni u znajomych i świetnie się sprawdziło. Dodali tylko własnoręcznie wykończone, drewniane uchywyty (techniką decoupage) - kupno nowych to majątek. Z rzeczami, którą mają slużyć przez lata, nie warto oszczędzać (kierując się oczywiście zdrowym rozsądkiem). Kierowaliśmy się tą zasadą wykańczajac własne mieszkanie (jakkolwiek całą robociznę mieliśmy za darmo dzięki pomocy Teścia), dzieki temu jak dotąd (po pięciu latach) nic nie szwankuje. Powodzenia na froncie robót!

      Usuń
  8. Konradzie, z chęcią pochwalę się swoimi realizacjami... planuję jeszcze zaprojektować i zmontować szafki pod blat w kuchni, małym nakładem zbudować łóżko do sypialnii, może stolik z europalet... będzie się działo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekamy, może jakiś wpis? Zdjęcia? Łóżko też można zrobić z europalet - na to materac i gotowe...

      Usuń
  9. co do kleju w sztyfcie: ja wyciskam trochę do słoiczka (malutki po koncentracie pomidorowym) i dzieci kleją używając pędzelka. Dzięki temu nie muszą brudzić palców i trakcie pracy co chwilę myć rąk zużywając wodę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście miało być: "co do kleju w tubce"!

      Usuń
  10. Tekst świetny. Warto przeanalizować własne wydatki i znaleźć, gdzie one uciekają. Obiad zamówiony w pracy za "jedyne" 13zł albo 0,5 litra napoju za 2zł kupione z powodu silnego pragnienia, które "nie mogło" poczekać 15minut. Bilet tramwajowy to wydatek ok. 3zł w jedną stronę (6zł w dwie), ale znów przejazd w jedną stronę samochodem może wynieść tyle, co przejazd w obie strony tramwajem (plus dodatkowe koszty związane z zakupem i utrzymaniem samochodu) - przy jednej osobie się nie kalkuluje. Podobnie wygląda sprawa z zakupami - można wybierać w sklepach to, co jest aktualnie w promocji, np. owoce, konkretny gatunek sera, rodzaj makaronu itd.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zgodzę się z punktem o unikaniu masła. Tu nie tyle trzeba oszczędzać, co wydać więcej na masło najlepszej jakości. To cenne źródło dobrej jakości tłuszczów i witamin, zdrowych nie tylko dla dzieci, ale ludzi w naszym wieku.

    Sam kiedyś unikanie tłuszczów (np. nieużywanie masła) przypłaciłem problemami ze zdrowiem. Unikań należy śmieciowych węglowodanów (np. pączków) ale nie chleba (najlepiej razowego) z masłem.

    Chcesz naprawdę oszczędzić na maśle - zrób domowy smalec.

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...