Nie-codziennik

Idea prowadzenia nie-codziennika pojawiła się zaraz po naszym ślubie. Każdy dzień odkrywany we dwoje - co oczywiste- był niezwykły i wart zapisania! Bilety z wyjścia do kina, zrobienie sernika na zimno, podział domowych obowiązków, bilet miesięczny ze śmiesznym zdjęciem z automatu, krótka relacja z wizyt przyjaciół, kartki świąteczne, recenzje, żarty, wycinki z gazet i... co nam tylko przychodziło do głowy. Mieliśmy tyle czasu! Pisanie nie-codziennika (i wiele innych rzeczy) zakończyło się mniej więcej z chwilą narodzin pierwszej Córki.

Potrzeba było "krótkiej" przerwy. Po dziesięciu latach stwierdziliśmy, że warto wrócić do pisania nie-codziennika, tym razem rodzinnego. Powstał więc (i nadal powstaje) nowy gruby zeszyt, do którego wklejamy laurki, serduszka, zakładki - seryjną produkcję naszych dzieci, bilety teatralne, karty wstępu, pocztówki, niekiedy zdjęcia, opisujemy rodzinne wydarzenia: wycieczki, pierwszy obiad ugotowany przez Córkę, program koncertu fortepianowego młodszych dzieci, mniejsze rysunki, rodzinne anegdoty (ostatnio nasz pięcioletni Syn stwierdził, że urzędnik zajmuje się urzędowaniem, czyli ustawianiem rzędów).

Prowadzimy go niesystematycznie, niespiesznie, bez ambicji utrwalenia wszystkiego. Od czasu do czasu zaglądamy do niego my sami lub dzieci albo pokazujemy Dziadkom, by dzielić się z nimi śladami naszego codziennego życia.



10 komentarzy:

  1. W erze blogów wydawałoby się, że na taki papierowy (nie)codziennik nie ma miejsca ... ale kurcze to jest coś co może pozostać bardziej rodzinnie "intymne" i każda osoba może coś po swojemu i bez technologii dorzucić :)

    Bardzo mi się podoba ten pomysł, bardzo :) :)
    bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło tu u Was. Posteram się zaglądać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie. Już od jakiegoś czasu czytam ten blog i muszę stwierdzić, że jest on dla mnie inspiracją, przykładem dobrego podejścia do życia. Dziękuję za wszystkie poprzednie wpisy oraz za ten z nie-codziennikiem. Kiedyś na starość otworzyć taki dziennik i zobaczyć co i kiedy się wyrabiało w życiu to jest coś. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za inspirację... Pisałem już od lat "dla siebie", ale nigdy nie pomyślałem o takim "niecodzienniku rodzinnym"
    Roman

    OdpowiedzUsuń
  5. toż to niemal jak blog, czy inny Facebook! tyle, że analogowo!

    OdpowiedzUsuń
  6. W naszym wydaniu wgląda to tak, że zbieramy rzeczy, materiały ale jeszcze nie nadszedł czas na publikację. Są ułożone chronologicznie i już same w sobie stanowią ciekawy zapis.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne! Ja też czytam ten blog od deski do deski ;-) Lubię Was:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. super pomysl! nie wpadlam na to...

    OdpowiedzUsuń
  9. Śledzę Wasz blog od dłuższego czasu lecz pobieżnie. Dzisiaj byliście dla mnie wielką inspiracją. Wulkan się obudził :) Dziękuję. Jesteście super

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...