- Jeden wspólny kalendarz ścienny w kuchni, w którym wpisywaliśmy nasze aktywności typu "wizyta u lekarza 17.00", "zabranie w szkole" itp. Sprawdzał się do momentu, kiedy nie było więcej niż dwa wydarzenia w ciągu dnia - ze względu na miejsce.
- Na laptopie mamy zainstalowany darmowy Rainalnder, w którym mamy głównie zadania związane z komputerem, siecią np. "przelew na konto", "rata kredytu". Sprawdza się od kilku lat. W tym roku wypróbuję dodatek do Thunderbirda - Lightning, aby móc zsynchronizować z e-mailami niektóre zadania.
- Inne zadania spisywaliśmy na kartkach, ew. w zeszycie, planując rok. Jednak to rozwiązanie nie do końca się sprawdziło - brak jednego standardu, brak systematyczności oraz kilka źródeł. Dodatkowo nasze planowanie tygodniowe jadłospisu było na kolejnej kartce :-).
- W pracy już od kilku lat zrezygnowałem z kalendarza książkowego - nie sprawdzał się, większość zadań i tak jest/była w komputerze (głównie e-maile). Natomiast do notatek bardziej się sprawdza, niż np. one note, zwykły zeszyt formatu B5.
- Dostałem kalendarz TATY wydany przez inicjatywę tato.net, który oprócz standardowych elementów kalendarza zawiera m.in. plan na miesiąc oraz kompas tygodnia z rozbiciem na role męża, ojca, pracownika oraz obszar związany z zainteresowaniami. Może okazać się pomocny, jeśli chcemy się rozwijać i mieć małe, poręczne "narzędzie". Zobaczymy czy i jak się sprawdzi.
Źródło |
- plan na tydzień z uwzględnieniem posiłków i listy akcji
- tygodniowych spisów akcji
- standardowej listy zakupów
- codziennych i tygodniowych czynności (dotyczących m.in. sprzątania)
- zagadnienia do rozwoju duchowego (bardzo to nam się spodobało)
Jakie rozwiązania są w Waszych rodzinach?
O obowiązkach domowych pisał Konrad tutaj jako jeden ze sposobów radzenia sobie z czynnościami, które nas "spotykają" każdego dnia. Jak planujecie, czego używacie?
A gdzie można nabyć taki kalendarz-planner "Notatnik mamy?"
OdpowiedzUsuńNie napisałem tego - nie ma niestety w Polsce (nie znalazłem). Najbliżej Niemcy bądź UK. Ja kupiłem przez kuzyna w Irlandii. Na stronie jest lista sklepów i krajów gdzie można kupić. To jeden minus. Drugi to to, że po angielsku ale bardzo proste i intuicyjne opisy.
OdpowiedzUsuńJa i Żona mamy własne niewielkie kalendarze książkowe, przy czym mój służy mi głównie do celów zawodowych, gdzieniegdzie wpisuję ważniejsze planowane wydarzenia rodzinne. Do osobistych notatek mam zeszyt B5, który zapełniam już trzeci rok. W kuchni wisi duży kalendarz (A4), ale dla celów orientacyjnych - bez wpisywania, a na lodówce grafik sztywnych zajęć dzieci na cały tydzień. Nie korzystamy z kalendarzy w komputerze. W sumie wygląda to dość skromnie (: Mój znajomy chwali sobie kalendarz z Googla, ale nie potrafię nic więcej o nim powiedzieć. Może ktoś korzysta?
OdpowiedzUsuńhttp://www.mamykalendarz.pl/
OdpowiedzUsuńpzdr
Szajba
My korzystamy z kalendarza googla od dobrych kilku lat. Przy trójce dzieci i dwóch osobach pracujących, w tym jednej ze zmiennym czasem zajęć to konieczność. Kalendarz ten wspaniale nam się sprawdza. Mamy udostępnione swoje i dzieci kalendarze, tak że mąż i ja widzimy cały rozkład dnia/tygodnia na komputerze i telefonie. Jest to wspaniale, bo np. mąż widzi do której godziny syn ma szkołę, może go odbierać, w jakie dni i o której godzinie drugi niepełnosprawny syn ma swoje zajęcia po południu, kiedy występy dzieci. Ja widzę o której godzinie mąż skończy pracę,a ma zmienne godziny. Kalendarz google ma też listy zadań, które sobie każdy z nad określa. Ponadto oboje korzystamy z AnyDo, gdzie zapisujemy i udostępniany listy zakupów i innych czynności do wykonania. W przedpokoju wisi zwykły kalendarz, gdzie zapisuję wydarzenia typu koncert, występ, kolęda, spotkanie z przyjaciółmi, żeby było to widoczne dla dzieci i dla nas. My postawiliśmy na elektronikę i od kilku dobrych lat tak funkcjonujemy :-) pozdrawiam Lusi
OdpowiedzUsuńTo oznacza, że musicie być bez przerwy on-line. Rozumiem, ale nie popieram. My przeszliśmy tę fazę jakiś czas temu i zrezygnowaliśmy z niej ze względu na konieczność ciągłego zaglądania do komputera lub smartfona, Poza tym uznaliśmy, że nie chcemy żyć on-line. Smartfona się pozbyłem, konto Google zlikwidowałem, a zamiast komputera mam teraz kalendarz książkowy, a w nim sprawy zawodowe moje i żony (żeby nie umówić się do lekarza, jak żony nie ma w domu) + rodzinne.
UsuńSzczerze powiedziawszy u nas planery i kalendarze nie sprawdzają się. Do książkowego po pewnym czasie przestaję zaglądać więc traci rację bytu. Rozkład zajęć córki wisi na lodówce do wglądu dla każdego. Ewentualne ważne daty wpisuję albo w komórkę albo po prostu lądują na lodówce - zdarza się to jednak sporadycznie. Listę zakupów robimy w dniu zakupów. Plan sprzątania i obiadów nigdy nie pokrywał się z rzeczywistością więc go zarzuciłam. Mówiąc krótko plany lubią się u nas często zmieniać a to co jest ustalone na dłużej po prostu mamy w głowie ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie... do ewentualnej "szybiej komunikacji" służą kartki na lodówce :)
UsuńZdecydowaną większość się po prostu pamięta :)
Wyjątkiem są rachunki i opłaty; żona zrobiła sobie jakiś tam plik w arkuszu kalkulacyjnym i w ten sposób ma pod kontrolą...
Roman
Prawda. Wyjątek to wizyty kontrolne u lekarza, szczepienia itp. Niektóre trzeba zaplanować z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. A NFZ nie wybacza... :-)
UsuńTaa.. w kalendarzu taty zainteresowania, a u mamy obiady i zakupy. Dziękuję, ale nie.
OdpowiedzUsuńEwa
MaMy Kalendarz jest teraz darmowy, gotowy do wydrukowania ze strony www.mamykalendarz.pl , zakładka DODATKI polecam!
OdpowiedzUsuń