Podaruj sobie prezenty, czyli jak uniknąć przedświątecznej gorączki

Wprawdzie do Świąt (dla jasności dodajmy, że chodzi o Boże Narodzenie) jeszcze daleko, co nie znaczy, że już wkrótce nie zobaczymy w sklepach pierwszych bożonarodzeniowych produktów. Niemożliwe?
Jak donosiły media wraz z końcem wakacji, czyli nawet na 110 dni przed Świętami, w brytyjskich marketach Tesco pojawiły się pierwsze reklamy i towary bożonarodzeniowe. W Polsce w ubiegłym roku pierwsze takie produkty pojawiły się w sklepach już 4 listopada. Tłumaczy się nam, że ma to ułatwić klientom rozłożenie wydatków w czasie. Niezwykła to troskliwość o stan naszych portfeli. Chodzi oczywiście o jak najwcześniejsze wytworzenie specyficznej atmosfery, pod wpływem której wydajemy więcej niż możemy. 

Pamiątki, wspomnienia, mucha w bursztynie...

Szczególnym rodzajem przedmiotów są różnego rodzaju osobiste pamiątki. Zagracają nie tylko zewnętrzną przestrzeń naszych mieszkań, ale także nasze wnętrze. Z czasem uświadamiamy sobie, że ta sterta staroci ma coraz mniejszy związek z nami samymi. Dlatego jakiś czas temu pozbyłem się wszystkich swoich notatek, listów, widokówek, dzienników, szkolnych zeszytów, świadectw i rysunków. Wydawało mi się, że ich gromadzenie będzie miało jakąś ponadczasową wartość.  Może usiądę z dziećmi na sofie i będę miał okazję je pokazać? Jednak ich posiadanie (i przywiązanie do nich) w subtelny sposób ciągnęło mnie wstecz, odwracając uwagę od tego, co aktualne. Gdy pozbyłem się "pamiątek", wreszcie mogłem odetchnąć pełną piersią. Teraźniejszość jest znacznie bardziej atrakcyjna, a chwile z dziećmi lepiej spędzać na zabawie i poznawaniu świata.

Przejrzenie i wyrzucenie osobistych pamiątek jest nieco bolesne, jak odrywanie plastra. Rozstajemy się przecież  z rzeczami, które przylegają najbliżej nas samych. Uświadomiłem sobie jednak, że wszystkie dobre wspomnienia i każde dobre słowo, które spłynęło na pożółkły już papier, są nadal we mnie, w mojej głowie. Mogę do nich sięgnąć w każdej chwili i zamienić w historię do opowiadania dzieciom przed snem. Nie potrzebuję kartonu od butów z pocztówkami z wakacji, które kiedyś wywołały uśmiech na twarzy. Te ciepłe uczucia zostały w mojej pamięci. Na nic zdadzą się stare listy. Ich wartość polegała na tym, że były aktualne dla adresata. 

Często to, kim jesteśmy, utożsamiamy z tym, co posiadamy. Pozwalamy, aby określała nas przeszłość utrwalona w pamiątkach jak mucha w bursztynie. Wolę muchy brzęczące tu i teraz, w teraźniejszości. Wyrzucając stare pamiątki odgracamy także nasze wnętrze, pozbywamy się niepotrzebnego balastu, który czasami przeszkadza nam dokonać zmian w życiu.  Wyjść poza sentymentalne przedmioty, to odważyć się definiować siebie, to kim jesteśmy, głównie przez to, jak o sobie samych myślimy TERAZ (a nie myśleliśmy w przeszłości). Oczywiście od czasu do czasu wracając do ciepłych wspomnień, gdy tylko przyjdzie nam akurat na to ochota.

Minimaliści - reportaż w Trójce

Zapraszam na reportaż z moim udziałem:

"Minimaliści" - Joanna Bogusławska
Wtorek, 25 września, godz.18.15, Program 3. Na blogach minimalistów roi się od pozornie zabawnych dylematów. Czy para skarpetek to jedna rzecz, czy dwie? Czy kosmetyczka pełna kosmetyków to jeden przedmiot?
"Minimaliści" - Joanna Bogusławska
Wielu rzeczom nadają drugie życie, bo nie chodzi o to, żeby wyrzucać, tylko, żeby to jeszcze wykorzystać. W ich życiu jest porządek, wiedzą ile czego mają, żyją prosto i skromnie po to by być w życiu szczęśliwym, a nie przytłoczonym przedmiotami.
O swojej drodze do minimalizmu opowiadają rodziny w tym jedna z czwórką dzieci i Arek pasjonat, który nie wyobraża sobie już życia bez minimalizmu.

Aby wysłuchać reportażu przejdź na stronę Polskiego Radia tutaj

Domowa edukacja finansowa

Nie spotkałem się jak dotąd z programem szkolnej edukacji finansowej dla dzieci. Być może jest to zwyczajne niedopatrzenie, a może wiedza o tym, czym są pieniądze, jaka jest ich prawdziwa wartość i jak nimi właściwie zarządzać, z założenia nie ma nam, konsumentom, być do niczego potrzebna? W rezultacie oszczędności, gospodarności i właściwego korzystania z pieniędzy uczymy się - jeśli w ogóle - dopiero w dorosłym życiu (często na własnych błędach).

Warto zatem podjąć działania, które pomogą dzieciom w radzeniu sobie z pieniędzmi, rzeczami i emocjami, które mogą im towarzyszyć. Oto kilka propozycji:
W przypadku młodszych dzieci (np. 7 lat), jeżeli dostają kieszonkowe, można dać im 3 puste, odpowiednio oznakowane, słoiki. Jeden słoik oznaczamy napisem WYDATKI, drugi OSZCZĘDNOŚCI, a trzeci DZIELENIE (te pieniądze dziecko może przeznaczać na tacę, pomoc potrzebującym, dom dziecka). Poproście dziecko, aby rozdzieliło kieszonkowe pomiędzy słoiki w wybrany przez siebie sposób. Ćwiczenie to ma pokazać, że nie wszystkie pieniądze służą w całości do wydawania. Wkładając nawet drobne kwoty do wszystkich trzech słoików dziecko uczy się, że pieniądze służą także do innych celów, takich jak oszczędzanie i dzielenie się z innymi.

Starszym dzieciom (szkoła podstawowa/gimnazjum) możemy sprezentować solidne notesy z napisem GOTÓWKA. Strony powinny zostać podzielone na kolumny. W jednej dziecko zaznacza DOCHODY, w drugiej WYDATKI. Wyjaśniamy, że dochody to pieniądze, jakie otrzymują, np. kieszonkowe, pieniądze od dziadków lub kwoty zarobione za drobne prace. Przy wydatkach ważne jest zaznaczenie, ile i na co wydały. Następnie dziecko odejmuje kolumnę wydatków od kolumny dochodów, aby wiedziało, ile pieniędzy aktualnie posiada. W ten sposób, począwszy od kupna zwykłego batonika czy loda, stopniowo uczy się ono uważnie obserwować przepływ swojej gotówki.
Jeszcze starszym dzieciom (gimnazjum/liceum) można przekazać środki na określoną kategorię wydatków, np. na ubrania, na ściśle określony okres czasu (pół roku/rok), z góry zapowiadając, że jeśli je wydadzą, nie dostaną więcej pieniędzy. Jeśli przeznaczą wszystko na parę modnych butów i markową torbę, będą musiały liczyć się z ryzykiem ubierania się w stare ubrania lub ciuchy pożyczone od rodzeństwa. Jasno określony limit, oprócz oszczędności i rozważnego wydawania, może także sprowokować do działań twórczych typu szycie własnych strojów. Ta metoda daje dzieciom najwięcej samodzielności, jednocześnie uczy, że nie można mieć wszystkiego, czego sie chce, więc trzeba podejmować mądre decyzje, bowiem pieniądze już raz wydane, to po prostu brak pieniędzy.
Wyjściem do rozmów z dziećmi o materialnej stronie życia mogą być, w zależności od wieku, klasyczne bajki, takie jak O rybaku i złotej rybce, Baśń o złotej kaczce czy Baśń o kwiecie paproci, poprzez które możemy im pokazać problemy związane z posiadaniem rzeczy materialnych: że gromadzenie rzeczy nierzadko prowadzi do chciwości i nieumiarkowania, jest często powodem zmartwień, troski, oczekiwań, a także często oddala od ludzi. Wspólna lektura i rozmowa to okazja do wyjaśnienia, że rzeczy materialne są dobre - służą zaspokojeniu potrzeb naszych i cudzych (dzięki nim możemy pomagać potrzebującym), ale też kaprysów i zachcianek (co może prowadzić do materializmu i konsumpcjonizmu). Wyższym poziomem jest ukazanie dzieciom, że prawdziwym skarbem są dobra niematerialne: szczęścia nie daje gromadzenie rzeczy materialnych, lecz relacje z innymi (miłość, życzliwość, przyjaźń). Rzeczy są środkiem do celu (prawdziwego szczęścia), a nie samym celem, dlatego trzeba dbać o zachowanie prostoty, skromności, pielęgnowanie wrażliwości na potrzeby innych, odróżnianie potrzeb od zachcianek. 

Od słów do czynów: Na dużym arkuszu białego papieru dziecko rysuje najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek otrzymało lub – jeśli to się jeszcze nie zdarzyło – prezent, jakąś rzecz, o jakiej najbardziej marzy. Po zakończeniu rysowania możemy zapytać, jakie uczucia wzbudza w nim sytuacja, że ktoś zabiera, kradnie lub niszczy tę rzecz. Pokazujemy w ten sposób, że posiadanie rzeczy często jest powodem zmartwień, troski, dużych oczekiwań, napięcia, niechęci do dzielenia.
W większej grupie dzieci rozdajemy kolorowe karteczki i prosimy, by napisały lub narysowały, z czym im się kojarzy bycie bogatym (dom, dużo pieniędzy, drogi samochód, jacht, basen w ogrodzie…). Karteczki wrzucamy do kapelusza i odczytujemy na głos. Jakich przedmiotów było najwięcej? Czy człowiek, który to wszystko posiada, jest szczęśliwy?
Przygotuj ilustracje/zdjęcia przedmiotów potrzebnych do życia oraz zbędnych, luksusowych (np. chleb, dom, ubrania, woda, miś pluszowy, książka; luksusowy samochód, iPod, batoniki, Coca cola, droga markowa zabawka itp.) Wykorzystujemy to do rozmowy na temat tego, po co są rzeczy materialne. Dziecko ogląda i klasyfikuje przedmioty na dwie grupy: przedmioty, które zaspokajają nasze i cudze potrzeby (głód, pragnienie, potrzeba schronienia), a więc są dobre oraz przedmioty, które zaspokajają nasze zachcianki, a więc mogą prowadzić do ulegania złudzeniu, że musimy posiadać to i owo, aby być szczęśliwym.

Compact-owe życie, czyli rok bez zakupów

Współczesna ekonomia jest uzależniona od nieustannego nabywania nowych rzeczy: ubrań, mebli i urządzeń, co ma uchronić gospodarkę przed recesją. Większości z nas nie trzeba długo przekonywać. Wymieniamy przedmioty nie dlatego, że uległy zużyciu, lecz dlatego, iż pojawiły się nowe i bardziej atrakcyjne. Zakupy stały się dla wielu osób nie tyle sposobem na zaspakajanie własnych potrzeb, co rekreacją i formą aktywności społecznej. 

Czy zatem można przeżyć rok bez kupowania nowych przedmiotów? Jako społeczeństwo jesteśmy tak wkręceni w konsumpcję, że to zadanie wydaje się niemożliwe do zrealizowania.

Członkowie powstałego w 2006 r. w San Francisco ruchu The Compact przekonują, że ta prosta i radykalna metoda sprzeciwu wobec żarłocznej konsumpcji jest możliwa. Ich zdaniem w erze hiperkupowania zwykły recycling nie wystarczy, aby powstrzymać degradację środowiska i wyczerpanie zasobów. Niezbędna jest zmiana konsumpcyjnej natury naszego społeczeństwa, czemu służyć ma odwrót od przekonania, że to, co nowe, jest lepsze.

Compacterzy przez jeden rok kupują co tylko chcą – pod warunkiem, że są to rzeczy używane. Mogą także wymieniać się rzeczami, których potrzebują. Wyjątki, gdy kupują nowe rzeczy, dotyczą żywności, artykułów higienicznych, niezbędnych lekarstw i bielizny, przedmiotów typu żarówki, okulary, benzyna i opony samochodowe. Preferują wtedy zakupy w lokalnych sklepach, a nie w supermarketach. Korzystają także z niezbędnych usług, chodzą do kina, teatrów i muzeów.
Zdaniem członków ruchu decyzja o czasowym powstrzymaniu się od kupowania nowych rzeczy wyzwala od presji posiadania nowych ubrań, gadżetów i innych przedmiotów, których nie potrzebujemy. Pomaga zredukować bałagan i ilość śmieci zalegających w mieszkaniach oraz uprościć życie. Uczy cierpliwości - rozwiązania przychodzą, jeśli poczekamy, poszukamy potrzebnych rzeczy na wyprzedaży, pchlim targu, przez internet. Zmusza to do zwolnienia zakupowego tempa. Oczywiście plusem są wymierne oszczędności.

To, że nie jesteśmy bezsilni wobec nawyku kupowania, może wpłynąć pozytywnie na postawę przyjaciół i rodziny. Pokazuje, że warto zastanowić się dwa razy zanim kupimy coś, co chcemy, a niekoniecznie tego potrzebujemy, naprawić daną rzecz, zanim kupimy nową, czy zrobić własnoręcznie jakiś prezent na Święta. Bardzo ważny w ruchu jest aspekt społecznościowy – jego członkowie służą sobie radą, wsparciem, pomocą w znalezieniu potrzebnej rzeczy, by nie trzeba było jej kupować.

Czy droga członków The Compact zdominuje rynek konsumencki? Nie sądzę, ale jest to inspirująca forma zwrócenia uwagi na prawdę, że powinniśmy być bardziej łagodni dla naszych portfeli i naszej planety. Nie chodzi przy tym o to, aby już na zawsze wyrzec się możliwości kupienia nowej rzeczy, ale - o czym pisałem w Regule 90% - stopniowo, na miarę możliwości, zmieniać swoje nawyki zakupowe i stojące za nimi przekonania.

Do noworocznych postanowień daleko, ale może dla niektórych kolejny rok będzie rokiem bez kupowania? Zobaczymy... 

Strony poświęcone tematowi:
The Compact
My Year Without Spending
The Non-Consumer Advocate

Jak wychować konsumpcjonistę

Od czasu do czasu warto zastanowić się nad tym, czym bawią się i co czytają nasze pociechy. Moje dzieci nie przechodziły fazy zbierania różnego rodzaju zabawek, których jedynym zadaniem jest to, że się je posiada. Mam na myśli kucyki pony, pet shopy, paskudne chomiki, które jeżdżą po zjeżdżalni przeraźliwie kwicząc, zapachowe zabawki o nazwie śmierdziele, demoniczne figurki monster high, kolekcje lalek Barbie. Nie powiem, że było to łatwe, zwłaszcza gdy widziały u swoich koleżanek dosłownie opasłe reklamówki pełne małych figurek, które patrzą na ciebie tymi wielkimi oczami wywołującymi falę serdecznego współczucia (po prostu musisz je mieć). Jakie efekty przyniesie wychowanie do beznadziejnego w istocie zbieractwa?

Pieniądze albo życie - Krok 6. Szanuj energię życiową - część druga: 101 sposobów na oszczędności

A oto kolejny wpis z cyklu opisującego 9 kroków do niezależności finansowej, będący kontynuacją kroku 6, w którym autorzy Your Money or Your Life udzielają praktycznych wskazówek, jak zmniejszyć poziom miesięcznych rachunków. W poprzednim poście była mowa o 10 najważniejszych sposobach na zaoszczędzenie pieniędzy. Pora zatem na obiecane 101 sposobów na oszczędności. Wymienię prawie wszystkie występujące w książce (niekiedy dodając coś od siebie), chociaż część z nich może nieco odbiegać od polskich realiów. Jak zwykle niech każdy skorzysta z tego, z czego akurat może i na co ma ochotę. Zapraszam!

Dobrowolna prostota sposobem na recesję


Podobno jesteśmy w przededniu nowej fali kryzysu i tym razem finansowe tsunami  nie ominie także naszej "zielonej wyspy". Jak widać metoda leczenia za pomocą trucizny, czyli pompowania publicznych pieniędzy w sektor finansowy, okazała się w dłuższej perspektywie mało skuteczna. Pocieszające jest to, że tylko 2,6 proc. gospodarstw domowych inwestuje na niepewnej giełdzie. Z drugiej strony dane statystyczne (Diagnoza społeczna 2011) wskazują, że prawie 63 proc. polskich gospodarstw w ogóle nie posiada oszczędności, a ci, którzy je posiadają, są średnio trzy miesięczne pensje od bankructwa. Większość z nas stąpa po kruchym lodzie.

Paradoksalnie recesja to dobra okazja do przemyślenia własnych nawyków finansowych, ograniczenia konsumpcji, odwrotu od obowiązujących ideałów wymagających pieniędzy, statusu i dóbr materialnych. Globalny kryzys finansowy to z pewnością forma terapii wstrząsowej, ale czasem trudno inaczej obudzić się z konsumpcyjnego letargu. W mniejszej skali finansową zapaść możemy przeżywać w przypadku utraty pracy, upadłości własnej firmy lub innych, bardziej osobistych, kataklizmów, jak utrata osoby bliskiej czy choroba. Chyba do tych zdarzeń można zaliczyć także przejście na emeryturę, gdy wysokość miesięcznych dochodów radykalnie spadnie.
Dobrowolna prostota sprawdza się zarówno w czasie dobrobytu, kiedy -redukując wydatki- możemy akumulować oszczędności, jeszcze bardziej w obliczu kryzysu, gdy coraz więcej osób zastanawia się, co dalej, jak poradzić sobie z ograniczonym budżetem. Oto kilka podstawowych wskazówek:

1. W obliczu tarapatów zachowaj spokój. Spróbuj potraktować trudną sytuację jako rodzaj nowego początku, zmiany, która może przynieść nieoczekiwane rozwiązania. Często trudno nam zacząć nowe życie i potrzebujemy "lekkiego" popchnięcia przez los. Historia pokazuje wiele przykładów osób, które nie poddały się trudnym okolicznościom.
Jako dorastający chłopak doświadczyłem wieloletniego bezrobocia ojca i kilku przeprowadzek. Z perspektywy czasu potrafimy teraz z dystansem podchodzić do wspomnień o prawie całkowitej utracie dobytku, a minimalistyczne oczekiwania moich rodziców to owoc zweryfikowanego przez tamto doświadczenie przekonania, że nie warto gromadzić skarbów na ziemi. 

2. Nie jesteś sam. Działaj wspólnie. W obliczu trudności nie wahaj się zwrócić o pomoc do rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie chodzi tylko o pomoc finansową, ale o różnego rodzaju wsparcie. Omów sytuację z dziećmi. Całą rodziną opracujcie strategię działania i podejmijcie nowe wyzwania.

3. Nie zaciągaj nowych długów, spłacaj obecne. Jeżeli przeżywasz przejściowe trudności - skontaktuj się z wierzycielami i negocjuj tymczasowe warunki spłaty. Twoja postawa zazwyczaj zyska uznanie. Nie opłaca się unikanie wierzyciela, który może podjąć drastyczne kroki.

4. Już teraz wydawaj mniej niż zarabiasz. Jest to klucz do finansowego bezpieczeństwa w dobrych, jak i zwłaszcza w złych czasach. Jeżeli nasze dochody nie pokrywają wydatków w przypadku utraty pracy lub zmniejszonego dochodu blisko do finansowego kryzysu.

5. Kontroluj wydatki. Być może wydaje ci się, że problemem jest to, iż nie zarabiasz dostatecznie dużo. Zarabianie więcej nie jest odpowiedzią. Jeżeli nie kontrolujemy wydatków z reguły przekraczają one nasze dochody, nawet jeśli te ostatnie wzrastają. Ponadto niewielu ludzie ma świadomość, ile tak naprawdę wydaje. Każdy może zapanować nad swoimi wydatkami i zmniejszyć je w pewnych obszarach życia. Obserwuj swoje wydatki i analizuj je w celu odkrycia, w których dziedzinach można je zredukować lub obciąć.
Ze swojego doświadczenia wiem, że wydatki bardzo szybko doganiają wzrost dochodów. Gdy pracowałem na dwa etaty, przede wszystkim aby opłacić niepubliczną szkołę dla dzieci, myślałem o związku pomiędzy wysokością dochodów a naszymi rosnącymi wydatkami. Zastanawiałem się, na ile możliwy i bolesny byłby proces odwrotny - obniżania wydatków. Rok temu zrezygnowałem z dodatkowego etatu i pomyślnie zredukowaliśmy wydatki blisko o 2 tys. zł. Myślę, że zwykle dopiero presja zewnętrznych okoliczności uświadamia nam, jakie są nasze rzeczywiste potrzeby i co możemy robić, aby je zaspokoić.

6. Zbuduj poduszkę finansową na pokrycie nieprzewidzianych wydatków. Oprócz redukowania długów, kluczem do wolności finansowej jest posiadanie pieniędzy na wypadek nieprzewidzianego zdarzenia, np. utraty pracy, choroby, konieczności naprawy samochodu. Zgromadź oszczędności w wysokości umożliwiającej pokrycie podstawowych wydatków przez kilka miesięcy. Wprawdzie najczęściej wskazywanym przez Polaków powodem nieoszczędzania jest brak pieniędzy, jednak nie zawsze jest to równoznaczne z rzeczywistym brakiem możliwości odłożenia kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Kontrola wydatków, o jakiej mowa w punkcie 5, może pomóc w wygospodarowaniu choćby niewielkich kwot.

7. Oszczędzaj na przyszłość, ale na konkretny cel. Oszczędzanie na bliżej niesprecyzowany cel nie przyniesie spodziewanych efektów. Poza tym nigdy nie będziesz wiedział, kiedy uzbierałeś na to "coś" wystarczająco dużo. Część oszczędności będzie przeznaczona na zmianę samochodu, wymianę dachu, podróż i inne podobne wydatki. Ważne, aby tego rodzaju dużych wydatków nie finansować za pomocą kredytu. Poza tym potrzebujemy pieniędzy, aby je inwestować i móc w przyszłości ograniczyć aktywność zawodową. 

8. Żyj w pełni świadomie. Nie daj się zwieść tym, co mają inni. Cokolwiek kupisz, upewnij się, że jest to ci rzeczywiście niezbędne. Nie kupuj domu większego niż potrzebujesz ani nowego samochodu tylko po to, by dotrzymywać kroku obowiązującym trendom. 

Jestem przekonany, że postępowanie według podanych zasad sprawi, iż będziemy przygotowani na każdą finansową zawieruchę, niezależnie od tego, czy pojawi się ona w skali makro czy mikro. Chociaż miejmy nadzieję, że nie pojawi się wcale. 

Zakupowe wpadki

Doświadczenie konsumenckie pokazuje, że nie tak trudno stać się ofiarą nieudanych zakupów. Niestety, uczymy się przeważnie na własnej kieszeni. Swoją bezcenną wiedzę możemy przekazywać kolejnym pokoleniom zakupowiczów.  Jeśli macie na koncie jakieś nieudane transakcje (dotyczące przedmiotów, usług, "promocji", ofert, itp.) zapraszam do dzielenia się nimi z czytelnikami. Warto podać, z jakiego powodu uważamy dany wydatek za nieudany. Może w ten sposób pomożemy komuś ominąć zakupowe rafy i mielizny?

Zaczynam od siebie:
1. Tornister dla dziecka z plastikowym zapięciem (kupiony w Tesco, 70 zł). Zapięcie popsuło się już drugiego dnia w szkole (puściły plastikowe nity). Niestety wyrzuciłem paragon. Warto kupić tornister z zapięciem wykonanym z metalu. I trzymać paragony...

Pół żartem, pół serio. Vol. 2

Witam wszystkich po przerwie. Na początek trochę humoru.


"Jak zostać bogatym": Rozdział 1. Nie trać pieniędzy.
Nie kupuj bezużytecznych bzdur jak ta głupia książka.