Wówczas, jak pamiętacie, telewizory były nie tak duże (nasz był wyjątkowo mały, miał chyba 15"), ale grube. Nie dawały się tak łatwo powiesić na ścianie i potrzebowały specjalnej szafki. Pod nią oczywiście magnetowid, kable, kasety VHS...
Telewizor rządził przestrzenią w salonie, decydował o rozkładzie mebli. Nie oglądaliśmy go namiętnie, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo styl życia z TV determinuje nasz czas wolny: przerzucanie, wówczas nielicznych, kanałów w celu znalezienia czegoś sensownego, próba przekonania swoich gustów, że to, co oglądasz, nie jest takie wcale złe, reklamy, reklamy i jeszcze raz reklamy.
Niestety, to, z czym się spotykamy u rodziny i znajomych, wskazuje, że sprawy z TV mają się coraz gorzej. Nawet w niewielkich pomieszczeniach królują, płaskie co prawda, ale szerokokątne "portale" do świata iluzji i rozrywki. Reklamy, jakie zdołaliśmy obejrzeć, wskazują na postępujący proces skretynienia. Nasze dzieci i my sami zamieniamy się wówczas w słup soli. To chyba efekt odstawienia, podobnie jak po rzuceniu palenia, gdy dym z papierosa szczególnie drażni. W takich toksycznych pomieszczeniach trudno normalnie rozmawiać i odpoczywać...
Nasza decyzja życia bez TV pozwoliła nam swobodnie organizować przestrzeń, pozbyliśmy się nie tylko odbiornika, ale i szafki, odtwarzacza, kabli i innych sprzętów. Ciekawe, że więcej przestrzeni zrobiło się także między nami i w naszych głowach. Nie ma myślenia, co dzisiaj w TV, wertowania programu, walki o pilota :)
Ci, którzy nie mają telewizora, tylko nam przytakną. Ci, którzy go posiadają, być może wzruszą ramionami. Zwłaszcza, gdy jest się przykutym do abonamentu z kablówki. Wiem, że telewizja posiada zagorzałych zwolenników. Tych nie przekonam do jej porzucenia. Bo ciekawe filmy, publicystyka, programy historyczne czy przyrodnicze. Nie mówiąc o rozrywce dla dużych i małych...życie gwiazd bynajmniej nie z drogi mlecznej.
Podsumowując, żyjąc bez telewizora:
- mamy cichszy, spokojniejszy dom
- więcej czytamy, co istotne w przypadku dzieci
- więcej ze sobą rozmawiamy, co istotne w przypadku dzieci :)
- skupiamy się na swoich ulubionych zajęciach, rozwijamy pasje
- mamy więcej czasu wolnego
- mamy więcej pieniędzy
Inni wskazywali także na:
- poprawę komunikacji między małżonkami (więcej uważnego słuchania = mniej kłótni)
- poprawę jakości posiłków, czas na posiłki jest spokojniejszy
- poprawę jakości rozmów, które wcześniej często kręciły się wokół programów telewizyjnych
- więcej rozmawiamy o przyszłości, planujemy
- łatwiej skupić się na pracy i zadaniach
- jesteśmy bardziej interesującymi ludźmi
- poprawia się nasze życie towarzyskie, więcej spotykamy się ze znajomymi
- jesteśmy bardziej aktywni fizycznie, chodzimy na spacery...
Może jednak dasz się przekonać? Pomyśl jak wyglądałoby Twoje życie bez telewizora? Ile czasu byś zyskał?
- Warto na próbę, powiedzmy na miesiąc/dwa miesiące, schować telewizor do szafy (jeśli się zmieści). My właśnie tak zrobiliśmy na początku. Potem sprzedaliśmy go w komisie.
- Na początku jest trochę trudno, trzeba zmienić telewizyjne nawyki, poszukać innych źródeł rozrywki. Tu akurat, w dobie szybkiego internetu, nie ma większych problemów z zamiennikami.
- Jest jeszcze abonament za kablówkę - tu trzeba przejrzeć umowę i niestety pewnie wrzucić w koszty konieczność płacenia przez jakiś czas w okresie wypowiedzenia lub do końca obowiązywania umowy.
- W przypadku płacenia za abonament RTV - pamiętaj, aby wyrejestrować odbiornik telewizyjny (na poczcie), wtedy zostaje, zdecydowanie niższy, abonament za radio.
Według ostatnich danych statystyczny Polak w 2017 r. spędził dziennie 4 godziny 21 minut i 45 sekund! Podobno plasujemy się tuż za Stanami Zjednoczonymi. Nawet jeśli nie jesteś statystycznym Polakiem, a przecież nie jesteś!, to przykre i daje do myślenia, nieprawdaż?
Życie bez telewizora? Warto!
Bez telewizora ? Zdecydowanie warto! Jest jednak jedno ale, większość przenosi się sprzed telewizora przed komputer lub telefon i marnuje czas na Facebooku.... Poprosiłabym o wpis jak przejść na facebookowy detoks.
OdpowiedzUsuńOj chyba będzie trzeba, bo faktycznie można trafić, a właściwie już trafiliśmy, z deszczu pod rynnę :)
UsuńNie wchodzić na fb, pewnego dnia tak postanowiłam i już. W telefonie odinstalowałam aplikację, wyłączyłam powiadomienia wszelkie. Zaglądam raz w tygodniu teraz. Telewizora też nie mam. Tzn stoi na regale, bo obecnie stacjonuję w pokoju mojej mamy ze względu na złamaną nogę, ale go nie włączam, bo od kilku lat nie posiadam tv i nawet nie przychodzi mi do głowy, żeby go włączyć. Za to oglądam youtube, może trochę zbyt często, ehhh :)
UsuńW ostatnim akapicie zabrakło chyba słówka "dziennie" :).
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to cieszę się, że tak wybraliście i że o tym piszecie.
My z żoną także nie mamy telewizora w domu.
Dzięki, Henryku. Faktycznie,zaraz poprawiam. Myślałby kto, że tylko tyle przez cały rok ;)
UsuńCześć Konrad. Właśnie wynajęliśmy komuś mieszkanie i nasz stary (10-letni) telewizor wrzucimy najemcom. Trochę mnie korci, żeby nie kupować nowego, chociaż to raczej w rodzinie nie przejdzie. Telewizji nie mamy wcale, ale dzieci czasami jakąś bajkę zobaczą, z kolei my raz na kilka dni włączymy film. Reklam nie oglądamy lata i rzeczywiście wydają nam się teraz komiczne, jak u kogoś zdarzy nam się obejrzeć kilka. Jak dla mnie kompletna abstrakcja, jawna kradzież czasu za którą jeszcze płacimy... Okazjonalny film puszczony na telewizorze i jednoczesne pozbycie się wszystkich abonamentów to również sensowny krok dla tych, którzy nie wyobrażają sobie mieszkania bez tego urządzenia. Później proponowałbym odpięcie się od wszelkich programów tasiemców i seriali oraz zastosowanie diety informacyjnej. U nas to się fajnie sprawdza i w zasadzie jestem na takim etapie, że absolutnie nie odczułbym braku telewizora. Ale mimo wszystko lepsza jest metoda małych kroczków - skoro uzależniliśmy się to tego medium i od lat towarzyszy nam dzień w dzień, rewolucja w tym względzie mogłaby się skończyć objawami odstawiennymi :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj, jak Cię korci to może warto spróbować? Bardzo dobre uzupełnienie wpisu: dla wielu metoda małych kroczków może być dobrym preludium do odstawienia tego medium.
UsuńFilmik i bajki? Owszem, ale to mamy w internecie. A jak komuś brakuje dużego ekranu, to można i podłączyć projektor...
Nie obrażcie się ale jest w tym trochę obłudy.
OdpowiedzUsuńLudzie, którzy chwalą się rezygnacją z telewizora najczęściej nic nie wspomnają o odcięciu się od Internetu. A tam można znaleźć to samo co w TV (i sweriale i informacje i reklamy też) ). Nie łódźmy się, że jest inaczej, z tą tylko różnicą, że w telewizji możemy głupoty tylko oglądać a w Internecie jeszcze sami je produkować i wysyła w świat. W jednym i drugim medium można znalź zarówno rzeczy mądre jak i głupie. A jeżeli ktoś chce być ogłupiany to mu wyrzucenie telewizora nic nie pomoże. Ogłupić może zacietrzewiony politycznie sąsiad, plotkująca koleżanka z pracy, czy wiecznie narzekająca na wszystko i na wszystkich kuzynka.
To może panowie podejmiecie wyzwanie „Rezygnujemy z TV i Internetu”, na początek chociaż przez miesiąc. Radio jednak bym radziła pozostawić.
Marta
Ja też zrezygnowałam z oglądania telewizji. To prawda, że dużo teraz korzystam z internetu, ale i tak jest to wielka zmiana na plus. Telewizja to tylko rozrywka, może trochę edukacji. Internet to również rozrywka i edukacja, ale też sposób na podtrzymywanie znajomości, zakupy, opłacanie rachunków i wynajdowanie informacji, których bez internetu można by szukać całymi dniami, a nie jednym zapytaniem w wyszukiwarce. Wybrane treści mogę przeczytać kiedy chcę i gdzie chcę, wykorzystując czas, który i tak mija bezproduktywnie - w komunikacji miejskiej czy kolejkach. Oglądając półtora godzinny film w internecie poświęcam na niego półtora godziny plus kilka minut, bo tyle trwają reklamy(to się pewnie kiedyś zmieni niestety). Oglądając ten sam film w tv musiałabym zarezerwować co najmniej 2 godziny. Że już nie wspomnę o konieczności dostosowania się do pory jego nadawania. Nie podejmę wyzwania rezygnacji z internetu, bo nie zamierzam wracać do opłacania rachunków w okienku bankowym, latania po sklepach agd ani wertowania książek kucharskich w poszukiwaniu przepisu, który gdzieś tu był, tylko gdzie...
UsuńOK, Znajomości, zakupy, wyszukiwanie potrzebnych informacji. Ale reszta internetu to też telewizja (filmy, seriale,) tylko że inna. A reklamy, są stacje które nadają filmy bez reklam a poza tym można film nagrać i oglądać kiedy się chce a reklamy przewijać.
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to , że często ci którzy zrezygnowali z TV czują się lepsi lub mądrzejsi, mówią o pozytywnym wpływie tej rezygnacji na ich życie towarzyskie lub duchowe a potem znowu spędzają cały wieczór przed ekranem, tylko że innym).
Konrad pisze "poprawę jakości rozmów, które wcześniej często kręciły się wokół programów telewizyjnych " a po rezygnacji będą się kręcić wokół programów np. z yootuba. "trzeba zmienić telewizyjne nawyki, poszukać innych źródeł rozrywki. Tu akurat, w dobie szybkiego internetu, nie ma większych problemów z zamiennikami."
Wydaje mi się, że w całej sprawie rezygnacji chodzi właśnie o to żeby z czegoś zrezygnować a nie szukać zamienników, bo tak naprawdę to z niczego nie zrezygnujemy tylko zmienimy ekran.
Marta
W takim wypadku następny krok - NoSurf (https://www.reddit.com/r/nosurf/).
OdpowiedzUsuń: )
Tak naprawdę z całej masy kanałów zostają mi trzy kanały które oglądam sporadycznie, przyrodnicze i ogrodnicze. Nic więcej sensownego nie ma. Moim zdaniem telewizja przekracza granice bezwstydności.
OdpowiedzUsuńBez Facebooka da się żyć! Ja usunąłem konto. Prowadzę tylko fanpage. Zyskałem spokój ducha!