Obserwując reklamy, witryny i półki sklepowe, internet, można znaleźć intrygujące produkty, które stworzono chyba wyłącznie po to, aby nakłonić nas do wydania pieniędzy. Ich przydatność jest mocno wątpliwa. Chciałbym w tym miejscu stworzyć ranking zbędnych przedmiotów (gadżetów), których nie warto kupować. Lepiej zaoszczędzić pieniądze i poradzić sobie w konwencjonalny sposób. Zapraszam do zgłaszania propozycji. Możecie podzielić się także jakimiś wpadkami zakupowymi, czy kupiliście coś, czego nigdy potem nie użyliście? Listę będę systematycznie uaktualniać.
Na dobry początek:
1. obrotowa suszarka do sałaty. Jak sobie poradzić bez niej? - myjemy sałatę i suszymy na ręczniku papierowym lub suszarce do naczyń.
2. ekskluzywny kominek ze sztucznym płomieniem (za jedyne 890 zł) - producent zaznaczył, że nie posiada funkcji ogrzewania, czyli jak rozumiem wystarczy autosugestia.
3. wyciskarka pasty do zębów
4. samobieżny odkurzacz
5. łyżka do nakładania miodu
A to przedmioty z nadesłanych komentarzy:
- fartuszek kuchenny dla płynu do naczyń
- obrotowy mop
- nóż do sera
- sztućce do sałaty
- garnek do fondue
- krajarka do jajek
- prasa do ziemniaków do puree
- przesiewacz do mąki
- czasomierz kuchenny
- łyżka do makaronu
- nożyce do drobiu i ryb
- krajarka do jabłek
- plastikowe pojemniki o wyglądzie owocu (pomarańczy, cytryny, pomidora)
- okrągły nóż do pizzy
- elektryczne urządzenie do gotowania jajek
- kalkulator, kalendarz, notatniki, terminarze, zegarki - wszystko w telefonie
- przyrząd, który oddziela żółtko i białko jajka
- noże w różnych rozmiarach, garnki w różnych rozmiarach i patelnie w różnych rozmiarach
- waga kuchenna
- maselniczka
Dziękuję. Uwagi do poszczególnych punktów pozostawiłem w komentarzach. Czekam na dalsze propozycje. Możecie też zagłosować na najbardziej zbędny gadżet.
Oto co mi przychodzi do głowy zaglądając na stronę pewnego szwedzkiego producenta mebli i to tylko na stronę kuchenną
OdpowiedzUsuń1. Nóż do sera - zwykły nóż wystarczy
2. koszyk na pieczywo - z talerza smakuje równie dobrze
3. sztućce do sałaty - mnie zawsze wystarczają dwie duże łyżki
4. garnek do fondue - robiłam w zwykłym i smakowało absolutnie tak samo
4. krajarka do jajek - przydaje się chyba tylko przy przemysłowej ilości spożywanych jajek
5. prasa do ziemniaków - puree można równie dobrze zrobić widelcem
6. przesiewacz do mąki - wystarczy mieć sitko z małymi dziurkami
7. czasomierz kuchenny - ten w telefonie też da radę
8. łyżka do makaronu- że co?
9. nożyce do drobiu i ryb, krajarka do jabłek - jak powyżej.
I przyznam, że nam kończy mi się wena do szukania, choć pewnie jakby wejść na stronę firmy przodującej w telezakupach, to cały ich asortyment mogłby podpaść pod tę kategorię, choć moim absolutnym faworytem jest obrotowy mop....
Jestem pod wrażeniem. Z tym, że krajarka do jajek przydaje się przy małych dzieciach,gdy zabierają się do krojenia go zwykłym nożem robią z niego masakrę. Gdybyśmy umieli powstrzymać się od ciągłego ulepszania np. naszej kuchni, zaoszczędzilibyśmy sporo pieniędzy. Trudno poprzestać na tym, co w zupełności wystarczało do zrobienia posiłku kilka-kilkanaście lat temu. Oczywiście posiadanie niektórych przedmiotów to sprawa estetyki i świadomego wyboru "szczypty" komfortu, a nawet luksusu, o czym pisałem w poście "Krzywa zadowolenia".
UsuńPrasa do ziemniaków przydaje się w domach, gdzie często robi się kluski śląskie, kopytka i inne tego typu dania. Używam często i nie zamierzam rezygnować.
Usuńmoim absolutnym hitem jest fartuszek kuchenny dla płynu do naczyń (tak, dobrze czytacie, fartuszek w który ubieramy butelkę z płynem) widziany w sklepie z gadżetami tchibo
OdpowiedzUsuńa co do suszarki do sałaty to nie wiem czy się zgodzę, co prawda nie mam, ale suszenie rukoli, roszponki czy młodego szpinaku za pomocą ścierek (bo jedna nie wystarczy) to katorga. i dla suszącego, i dla liści.
Fartuszek dodaję do listy. Co do suszenia rukoli i innych drobnych warzyw wystarczy użyć sitka lub durszlaka,żeby je przepłukać, a potem pozostawić do wyschnięcia.A do zrobienia sałatek lub na stół mogą przecież pozostać wilgotne.
Usuńnie mogą, bo rozrzedza to dressing ;)
Usuńtrafiłeś w sedno, zagubiony omułku :)))
Usuńale czasem się człowiek spieszy i nie ma czasu stac z suszarka nad sałatą. Ja ręcznie otrzepije sąłatę z kropli i często mi się ona kruszy przez to, łamie i spada na podłogę, przez co znow ja muszę myć i moczyć. Marzę o wirówce do sałaty!!! :)
UsuńJeśli chodzi o sałatę to po umyciu można ją po prostu energicznie strzepnąć (nad zlewem), ew. przyłożyć liście do suchej (i czystej)ścierki do naczyń (ew. ręcznika papierowego). Ja tak przynajmniej robię. Co do wirówki to zastanawiam się, czy ona naprawdę dobrze osusza? Efekt odśrodkowy działa po jednej stronie liści...
UsuńJa zawijam delikatnie liscie salaty w czysta sciereczke do naczyn i krece tym. Dziala jak suszarka do salaty. Jedyna wada trzeba to robic na dworze bo chlapie :-)
UsuńJa mam taką wirówkę i używam jej bardzo często, kupiłam mojej mamie i jest nią zachwycona, ale dla teściowej okazała się nietrafionym prezentem. Wydaje mi się, że wiele zależy od nawyków w kuchni. Np. praskę do ziemniaków używam do robienia klusek śląskich, żeby były idealnie gładkie. Pewnie mogłabym się bez nich obejść, ale lubię rzeczy ułatwiające mi pracę i dopóki z nich korzystam nie czuję, że są mi zbędne. Oczywiście miałam kilka wpadek, jak np. urządzenie do sklejania pierogów czy robienia kulek z ziemniaków. Ale generalnie pozbywam się przyborów, które się u mnie nie sprawdziły.
Usuń1. Plastikowe pojemniki o wyglądzie owocu (pomarańczy, cytryny, pomidora) - paskudne i zbędne.
OdpowiedzUsuń2. Prasa do puree jest przydatna, jeśli często robimy kluski śląskie w ilościach przemysłowych (widelcem, czy rozdrabniaczem trudno uzyskać potrzebną konsystencję), ale w przypadku robienia małych ilości doskonale sprawdzi się zwykły blender.
3. Okrągły nóż do pizzy - zdecydowanie lepszy jest zwykły za to bardzo ostry nóż. Podobnie do sera.
nóż do pizzy jak najbardziej wskazany. sprawdza się w u mnie w 100%
Usuńpod warunkiem że ktoś często je pizzę
Usuń1. elektryczne urządzenie do gotowania jajek - gotowanie trwa dłużej niż w wodzie i nigdy do końca nie wiadomo, czy jajka wyjdą na miękko czy twardo
OdpowiedzUsuńA i kalkulator czy też kalendarz, tak jak czasomierz kuchenny, również znajdzie się w telefono, podobnie jak cała masa innych gadżetów od aparatu foto po GPS.
OdpowiedzUsuńA co jak telefono szlag trafi, albo się rozładuje - a tu prądu brak? Czasomierz ręcznie nakręcisz i możesz zatopić się w lekturze - jajka będą na miękko, a z ciasta nie wyjdzie zakalec ;) wyrzućmy jeszcze notatniki, terminarze i zegarki, bo to też nasze telefony posiadają, nawet te najuboższe.
A okrągły nuż do pizzy musi być ;) Przynajmniej zawsze jest pod ręką, podczas gdy inne noże (całe 3) z niewiadomych przyczyn przydzielane są do innych zadań specjalnych... multitasking isn't that good ;p
nuż (sic!) wiem - wymienia się na noże ;) - takie sprostowanie, może niepotrzebne... a nuż nikt nie zauważył :)))
UsuńJest jeszcze taki przyrząd, który oddziela żółtko i białko jajka ;D
OdpowiedzUsuńTo ja dodam: noże w różnych rozmiarach, garnki w różnych rozmiarach i patelnie w różnych rozmiarach. Zauważcie, że każdy rasowy kucharz (z dowolnego programu w TV, której już zresztą nie oglądam) używa jednego, dużego i ostrego noża, jednego garnka i jednej patelni lub rondla. I tyle.
OdpowiedzUsuńto prawda! współtworzę 4 - osobową rodzinę (2+ 2), gotuję ja albo mąż (on lepiej gotuje:)). Co mamy na wyposażeniu? 2 garnki z przykrywkami (jeden duży, drugi mały), 2 patelnie (większa i mała, były sprzedawane razem), duży i mały rondel (używane rzadko). Taką ilością spokojnie opędzamy przygotowywanie posiłków dla nas i dzieci, noży mamy nieco więcej (komplet otrzymany w prezencie), ale używamy zazwyczaj dwóch noży do obróbki pożywienia. Do zbędnych przedmiotów dodałabym jeszcze wagę kuchenną (otrzymaliśmy ją w prezencie lata temu, nadal jest zapakowana), zamiast tego - szklane naczynie z podziałką.
Usuńcałe szczęście, że nie mam żadnej z tych rzeczy, długi czas obchodziłam się też bez tłuczka do mięsa;p
OdpowiedzUsuńod 2 lat nie mam miksera - pożyczam go od cioci mieszkającej w bloku obok:P
nie mam maselniczki - bo wystarcza mały talerzyk lub margaryna w plastikowym opakowaniu
mogłabym żyć bez odkurzacza - miotła i mop jest wystarczająco skuteczna przy braku dywanów:)
parę rzeczy jeszcze by się znalazło tych zbędnych:P
ja za to muszę mieć drylownicę do jabłek...
OdpowiedzUsuńrzecz dla mnie niezbędna, bo jabłka suszymy w ilościach hurtowych ;-)
Oczywiście - każdy ma swoje własne indywidualne potrzeby. My do jabłek używamy noża, tylko zaraz zjadamy (;
UsuńAbsolutnym hitem jest oddzielacz do jajek :), przecież skorupka jest najlepszym narzędziem. Fartuszek dla płynu? Z takich wspaniałości przychodzi mi jeszcze na myśl parowar i wszystkie inne urządzenia, które można zastąpić przy odrobinie fantazji :). W związku z tym, że nie zarabiam milionów, każdy zakup poprzedzam refleksją, ile tak naprawdę czasu muszę poświęcić na zarobienie podanej na produkcie kwoty. Zazwyczaj to skutecznie zniechęca mnie do zakupu :).
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z tym, że nie są potrzebne garnki różnej wielkości - ok, rozumiem że nie trzeba mieć ich kilkunastu, ale małe średnie i duże się przydają do gotowania różnych rzeczy (małe - mleko lub sosy, duże np. rosół)- poza tym stawiając za duży garnek na małym palniku - albo za mały garnek na dużym tracimy czas i energię - a to, z tego co wiem, jest mało oszczędne :)
OdpowiedzUsuńDpisuję przedmiot z innej kategorii: podgrzewana zalotka! Całe życie żyłam bez jakiejkolwiek zalotki, a tym bardziej podgrzewanej...
OdpowiedzUsuńPoza różnej wielkości garnkami i kilkoma nożami nie mam nic z czarnej listy ;-) Obstaję jednak przy tym, że kilka garnków różnej wielkości się jednak przydaje, zwłaszcza jeśli w rodzinie jest małe dziecko któremu trzeba póki co gotować osobno, no i nie wszystkie dania to dania jednogarnkowe :-)
OdpowiedzUsuńTelewizor, telewizor i jeszcze raz telewizor.
OdpowiedzUsuńPierwsza, podstawowa niepotrzebna rzecz. Nie mam od wielu (nawet bardzo wielu) lat i do niczego nie jest mi potrzebny.
A co do reszty - cóż, każdy używa (intensywnie) czego innego - czego innego nie używa.
W naszym domu waga kuchenna należy do najczęściej wyjmowanych "gadżetów" - przeciętnie raz dziennie, w dni ekstremalne 4-5 razy i służy również do ważenia nadawanych przesyłek, sprzętu kolarskiego (tak, tak), przedmiotów do zapakowania do bagażu lotniczego, jeszcze całkiem niedawno do kontrolowania rozwoju kociaków (tak, takich znalezionych w piwnicach - sprawdzania czy zdrowieją i przybierają na wadze, ile trzeba podać leku itd). Wystarczy zastosowań?
Używania telefonu do innych celów niż kontakt telefoniczny + sms-y szczerze nienawidzę. Dlatego używam kalkulatora, kalendarza i notesu. I długopisu :) Zwłaszcza jak muszę zapisać tekst dłuższy niż dwa zdania. Czasomierz mam w piekarniku, bez niego się nie da piec i robić jednocześnie kilku innych rzeczy :)
Panowie w trelewizji używają jednego noża, jednego garnka i jednej patelni, bo program jest wyreżyserowany. Ciekawa jestem, jak w tym kontekście wyglądałby "Kuchenny Big Brother" (nie, naprawdę nie mam telewizora, żyję między ludźmi :)))) ). Proszę spróbować obrać truskawki za pomocą dużego noża typu "nóż szefa kuchni", no chyba że ktoś ma tipsy do ziemi, to zwracam honor :) Za to całkiem niepotrzebnym dla mnie gadżetem jest krajalnica do chleba i obieraczka do jarzyn - tu akurat wystarczą dobre noże. W kilku rozmiarach.
Z listy - na pierwszym miejscu pojemniki w kształcie owoców - za całokształt, na drugim urządzenie do gotowania jajek - po to są właśnie garnki w różnych romiarach ;-) , na trzecim - przyrząd do oddzielania żółtek - mamusia nie nauczyła, jak to robić skorupką?
A pożyczanie jest dla mnie równoznaczne z posiadaniem - i potrzebą posiadania, więc się nie liczy ;-)
Radykalne podejście do "pożyczania" - są jednak w sumie potrzebne rzeczy, które używa się bardzo rzadko, wtedy sąsiedzi są nieocenieni, co w sumie zapobiega gromadzeniu używanych okazjonalnie przedmiotów. My np. pożyczamy mikser,rewanżując się formą do baranka wielkanocnego (której posiadanie -wiem- może być dyskusyjne, ale lepszy=zdrowszy baranek z ciasta niż z cukru)...
UsuńJeśli chodzi o garnki, to podany przeze mnie przykład kucharza z jednym nożem, garnkiem i patelnią był oczywiście skrajny. Chodziło mi o to, że zupełnie niepotrzebne są komplety dziesięciu noży, garnków i patelni do wszystkiego. Sam kiedyś kupiłem taki komplet noży i garnków (żeby już nic mnie w życiu nie zaskoczyło! :-)) i po latach stwierdzam, że tak naprawdę używam jednego dużego noża do krojenia i jednego małego do obierania. A podczas rodzinnego wyjazdu pod namiot radzimy sobie ze wszystkim tylko jednym dużym scyzorykiem, no ale nie o tym mowa. ;-) To chyba kwestia treningu, przyzwyczajenia lub ... mojej ignorancji (np. w życiu nie czyściłem ryby i nie kroiłem sera niczym innym, tylko dużym nożem).
OdpowiedzUsuńZ garnkami stało się podobnie. Jeden to oczywiście przesada, ale dziesięć jest również niepotrzebnych. Do wygodnego gotowania wystarcza nam jeden duży (na wywary, zupy, bigos itp.) i jeden mały (na mleko, kaszę, ryż, ziemniaki, kisiel, budyń itp.). Do tego rondel i patelnia. Pewnie, że bywają sytuacje (święta, goście, przypalona potrawa), w których przydałby się jakiś dodatkowy sprzęt. Ale to się zdarza dosłownie kilka razy w roku, który ma przecież 365 dni i kilka posiłków w ciągu dnia. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wynosi więc 1-2%. Moim zdaniem szkoda miejsca na dodatkowe garnki, choć to oczywiście kwestia gustu, jak wszystko w minimalizmie... To jest trochę tak, jak z krzesłami na przyjęcie z okazji I komunii, czy chrztu. Można mieć zapas krzeseł w garażu, ale można też pożyczyć od sąsiadów, rodziny, z pracy. Za PRLu moi rodzice na takie okazje pożyczali stoły i krzesła od sąsiadów, a oni od nich. I wszyscy byli zadowoleni.
Właśnie pożyczyłem garnek sąsiadom... (: Najlepiej sprawdza się złoty środek - z dwoma garnkami trochę trudno zrobić większy obiad (trzeba ciągle je myć), ale wystarczy mieć 3-4. Ostrych noży mamy 2 sztuki (bez ząbków), które od czasu do czasu ostrzymy na osełce.
UsuńJednym z głupszych wynalazków jest dmuchawa do liści i trawy, która robi dużo hałasu i służy do przeganiania ich z kąta w kąt. Gdzie się podziały poczciwe, skuteczne(i ciche)grabie?
OdpowiedzUsuńja się nie zgodzę zdaje egzamin podczas obfitego opadania liści na rabaty z delikatnymi roślinami, na rabaty żwirowe etc. wtedy wystarczy zdmuchnąć w jedno miejsce i zebrać na kompost zamiast wydłubywać ze żwiru ;)
UsuńNo tak, dziękuję za oświecenie w temacie rabat. Pisząc komentarz patrzyłem przez okno - igliwie z sosen na kostce brukowej (:
UsuńZgadzam się z Konradem, taka dmuchawa jest czymś koszmarnym - obsesyjnie używa jej dozorca w moim bloku, a opadające liście czymś naturalnym i potrzebnym w przyrodzie. Zaś rabaty żwirowe czymś sztucznym, dlatego potrzebują równie sztucznych i niepotrzebnych gadżetów jak dmuchawa.
UsuńPodejrzewam, że rabaty z delikatnymi roślinami w chwilę po liściach zwiędną, zapewne to byliny.
Nie wiem czy ma sens utrzymywanie ich kruchej urody przez może miesiąc dłużej za cenę hałasu, spalin i kosztów?
Absolutnie nie zgadzam sie z ta lista. suszarka do salaty je nie kosztuje duzo ale jest REWELACYJNA. Nie wyobrazam sobie mohjego zycia bez tego prostego ale oszczedzajacego czas uzadzenia, no chyba, ze ktos nie jada salaty. Jeden minis, to ze zajmuje dosc duzo miejsca.
OdpowiedzUsuń10,14,18,19 - jak najbardziej potrzebne i wskazane.
OdpowiedzUsuńu mnie w rodzinnym domu zostaly rzeczy ktore juz nie sa uzywane :
OdpowiedzUsuń1. frytownica, tostownica
2. prostownica do wlosow
3. maszynka do wyrywania mechacen na swetrach
4. aparat fotograficzny - jak ktos ma dobry telefon to nie potrzeba aparatu
5. dvd- mam albo w laptopie a jesli ogladam filmy to na necie online
6. wieza
Przepraszam, ale się nie zgodzę - używanie minutnika kuchennego jest bardziej k o n w e n c j o n a l n e niż korzystanie z czasomierza w telefonie. Jeszcze całkiem niedawno ludzie w ogóle nie mieli komórek. Niestety mentalność komórkowa jest współcześnie coraz częstsza, a używanie funkcji dostępnych w telefonie staje się pierwszym i najbardziej oczywistym odruchem. Ludzie nie potrafią wyobrazić sobie dnia, a co dopiero życia bez telefonu komórkowego. To przykre, zwłaszcza że to właśnie komórki i inne tym podobne gadżety technologiczne najbardziej przyczyniają się do rosnącego konsumpcjonizmu. Gdziekolwiek się jest – na ulicy, w kawiarni czy w pracy, czymkolwiek się jedzie – autobusem, pociągiem, tramwajem, wszędzie, wszędzie ludzie gapią się w te swoje komóreczki i tableciki, a uszy zatykają słuchawkami. Społeczeństwo staje się aspołeczne. Zupełnie już zanikł zwyczaj nawiązywania rozmów w pociągu ze współpasażerami – teraz ludziom wystarczy komóreczka, która w ciągu kilku lat stała się czymś tak powszechnym i oczywistym, że jak ludzie dowiadują się, że ktoś nie ma tego typu gadżetu, traktują go jak dziwoląga, no bo jak to tak można bez?
OdpowiedzUsuńProblem używania telefonów w przestrzeni publicznej był wielokrotnie poruszany, ostatnio przez Remigiusza we wpisie "Odłącz się od matriksa". Rozumiem, że utożsamia Pani proste życie z tym co bardziej konwencjonalne? Jest to oczywiście pewne przydatne kryterium, aczkolwiek minutnik mam także w zegarku, kuchence elektrycznej, telefonie, mam wreszcie zegar na ścianie do odliczania czasu, a więc z funkcją minutnika :). W tej sytuacji posiadanie dodatkowego urządzenia typu minutnik może być postrzegane jako zbędny gadżet.
UsuńA to aspołeczny cham ze mnie noooo... ;)))
UsuńZamiast zmusić sie do rozmowy ze współpasażerem z pociagu, beszczelnie czytam książkę ;)))
Roman
A to ciekawe, że każdy z tych gadżetów kuchennych ma swoich fanów i wrogów...
OdpowiedzUsuń