W moim porzednim wpisie wspomniałem o maszykach do golenia Globalnych Koncerów, jako przykład Koni Trojańskich w naszych domach, które mają za zadanie generować stałe koszty w domowym budżecie - czyli stabilne dochody dla dystrybutora i producenta. Proste.
Takich Koni jest więcej - podam przykłady tylko kilku z nich.
Jednym z bardzo znamiennych Koni Trojańskich są ekspresy ciśnieniowe na kapsułki - sam ekspres można nabyć nawet za 150 PLN! Prawdziwa okazja! W sieci Stonki zabrakło ich pierwszego dnia sprzedaży... Problem polaga tylko na tym, że koszt jednek kapsułki to ponad 1,5 PLN. Czyli 100 kawek i mamy koszt ekspresu. Dodatkowo tak naprawdę nie wiemy co jest w kapsułce. Osobiście próbowałem kawy z takiego ekspresu: smakuje doskonale! Problem w tym, że smakuje lepiej niż kawa i kawą być nie może.
Na czym zarabiają dziś sprzedawcy samochodów - na kredytach, leasingach, ubezpieczeniach i serwisach - na wszystkim tylko nie na nowych samochodach. Serwisowanie nowego auta jest okrutnie drogie - wymiana żarówki potrafi kosztować 300 PLN i trwać 40 min! Oczywiście auto jest tak zaprojetowane, że nic samemu w nim się zrobić nie da, a psuć się ma zaraz po zakończeniu gwarancji. Zobaczcie czym jeżdżą taksówkarze, jeśli myślicie o zakupie auta - oni naprawdę potrafią liczyć pieniądze. Jeśli macie taką możliwość - wybierzcie rower.
Ostatnio w naszej firmie zostały wymienione pewne sprzęty AGD w kuchni. Kiedy spytałem czemu - odpowiedziano mi, że poprzednie "były już jakieś stare". Sprzęty po tygodniu korzystania padły - trzeba było wezwać serwis. Serwis przyjechał, naprawił, zostawił namiar "jakby coś się działo" i wystawił fakturę. W taki oto sposób projektuje się wiele urządzeń AGD - one po prostu mają się zepsuć. Jest kilka elementów, na które trzeba zwracać uwagę przy zakupie - przede wszystkim elektronika - im jej więcej - tym większa szansa, że się nie da naprawić. Idealnym przykładem sa nowe pralki, gdzie programator "padł akurat po zakończeniu gwarancji". Ponieważ niebawem będę się przenosił do nowego mieszkania - problem AGD jest dla mnie dużym wyzwaniem - ale wpadłem na pewnien pomysł....
ojj tak zgadzam się, ale taka kawka z ekspresu jest pycha, wolę jednak delektować się kawą w kawiarni od wielkiego dzwonu:p
OdpowiedzUsuńPlanowane postarzanie produktów...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU
I jeszcze worki do odkurzaczy, specjalne tabletki (chyba?) do zmywarek, odkamieniacze do pralki, filtry do wyciągów kuchennych i wiele, wiele innych. I choć trudno sobie wyobrazić na przykład życie bez pralki, to już bez wyciągu, zmywarki, ekspresu ciśnieniowego - spokojnie można, choć pewnie każdy gdzie indziej ma granicę komfortu/oszczędzania.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa nowych pomysłów z AGD!
A jeśli chodzi o kawę - pijemy rytualnie raz na tydzień z małego włoskiego ekspresu (ich ceny zaczynają się od kilkunastu złotych, a za kilkadziesiąt na pewno można kupić już w miarę porządny). Po 13 latach używania przydałoby się wymienić właściwie tylko prostą uszczelkę. :)
Z ekspresem - chodzi mi o taki, który stawia się na kuchence, na dole podgrzewana jest woda i pod ciśnieniem przechodzi przez kawę. Nie wiem, jak to się fachowo nazywa.
UsuńPodejrzewam, że masz na myśli kawiarkę :-)
UsuńMOKA.
UsuńZaparzarka albo kafeterka ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy wybór, nic się nie może tam zepsuć, a kawa jest najsmaczniejsza :)
Popularność ekspresów na kapsułki zawsze mnie frapowała. Ich niekwestionowanym plusem jest to, że są małe, kompaktowe i czyste. I na tym koniec. Nie dość, że cena kapsułki jest kosmicznie wysoka w porównaniu z ceną opakowania kawy ze średniej półki, to jeszcze do ekspresu pasują tylko kapsułki TEJ jednej firmy. Jako amator domowych eksperymentów baristycznych (przyprawy, grubość mielenia, etc.), czułabym się jak wykastrowana, mając taki ekspres. Ale jestem szczęśliwym posiadaczem zwykłego 15-barowego ekspresu ciśnieniowego (żadnej zbędnej elektroniki, programatorów i innych elementów utrudniających życie) polskiej firmy, który ponad 4 lata temu kosztował mnie jakieś 450 zł (dziś już pewnie dwie trzecie, albo i połowę tego) i przez rzeczone 4 lata nic mu się nie dzieje (a biedak w studenckim mieszkaniu nie zaznaje wytchnienia ani na chwilę), zrobił tysiące kaw, ma się świetnie i jestem przekonana, że koszty jego eksploatacji przez cały ten czas są kilu- jeśli nie kilkudziesięciokrotnie niższe niż ekspresów na kapsułki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Na temat: http://www.ekonsument.pl/a66638_niebianskie_nespresso.html
OdpowiedzUsuńWarto spojrzeć na ekspresy na kapsułki nie tylko od strony ekonomicznej, ale też od strony stylu życia: kapsułki sankcjonują coraz większy pośpiech i automatyzm,w jakim żyjemy na codzień, w miejsce pielęgnowania rytuałów, np. spokojnego przygotowania (i picia) kawy. Wcześniej przeszliśmy od ceremonii zaparzania liści herbaty do "herbaty" ekspresowej (często zwykłego siana) w papierowej torebce, teraz od parzenia kawy po turecku czy w kawiarce do kapsułki. My także używamy taniego ekspresu ciśnieniowego (prezent),ostatnio robienie kawy rodzicom stało się atrakcją dla naszych najmłodszych dzieci. No i ten zapach po otwarciu torebki z kawą (choć wiem, że samodzielne mielenie przynosi jeszcze więcej doznań).
OdpowiedzUsuńMam ekspres na kapsułki i kawa jest z nich smaczna, tyle, że okrutnie droga. Kupiłem włoską kawiarkę za 49 zł i do tego opakowanie świetnej lavazzy. Ta kawa jest po prostu wyśmienita i kosztuje 3 razy taniej o tej kapsułkowej. Może ktoś chce kupić? ;-)
OdpowiedzUsuńMinusem ekspresu na kapsułki jest na pewno przywiązanie do jednej firmy. Ja jednak taki ekspres mam i go sobie chwalę. Kawę w domu pijam rzadko, więc tak naprawdę, zapachem świeżych ziaren też rzadko mogłam się cieszyć. Potem kawa po prostu wietrzała - nie kupię jej przecież w ilości potrzebnej na 2-3 filiżanki latte w tygodniu, lecz znacznie więcej. Pakowane próżniowo kapsułki rozwiązują ten problem. Dla tych, którzy pijają niewiele kawy - rozwiązanie całkiem wygodne.
OdpowiedzUsuńSwego czasu widziałam w sklepie zgniatarkę do puszek i butelek! :)
OdpowiedzUsuńDlatego powiedziałem sobie, że nigdy nie kupię ekspresu na kapsułki. Mam stary ekspres przepływowy, który rodzice dostali na ślubie (ponad 30 lat temu!) i powiem Wam jedno - robi najlepszą kawę na świecie! :)
OdpowiedzUsuńJa też mam stary, mający już dobre kilkanaście lat, ekspres przelewowy - bezawaryjny. Kapsułkowa kawa bywa rzeczywiście smaczna, ale lubię coś, czego te ekspresy nie mają, czyli zrobienie sobie podwójnej kawy rano w sobotę czy w niedzielę, i potem tylko dolewanie do filiżanki gorącej :)
OdpowiedzUsuńEkspresy na kapsułki to prawdziwe dojenie konsumenta.
Sprzęty najróżniejsze: pralka, lodówka, drukarka, mikser i co tam jeszcze wymyślimy są celowo konstruowane tak by psuły się po gwarancji. Dodatkowo psują się w taki sposób, by naprawa nie była opłacalna - taniej nabyć nowy sprzęt. W USA mamy mnóstwo pasjonatów, którzy konstruują sprzęty tak by pracowały trwale przez wiele lat - projekty takie są publicznie udostępniane. Jest to sposób walki z korporacjami, które wymuszają ceny i sztucznie napędzają koniunkturę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tymi taryfami to nie do końca tak: Taksówkarze robią dużo kilometrów po mieście – dla nich cztero , pięcio drzwiowy samochód jest narzędziem pracy. Kupując takie auto i dojeżdżając nim do pracy dziennie 50 km, to strata kasy – auto jest po prostu niewykorzystane. W przypadku zmiany samochodu warto poznać swoje potrzeby (czy raczej rodziny w moim przypadku) i do nich dopasować auto – dobrze wiem, bo sam jestem na etapie zamiany.
OdpowiedzUsuńDarek
Ludzie chyba przejrzeli na oczy i Biedronki nie mogą się tych ekspresów pozbyć, były już i po 99 zł plus zapas kapsułek i dzięki Bogu stoją w sklepie jak stały. Nie mam ekspresu i mieć nie będę żadnego! Podobnie mikrofali bo automatycznie wzrośnie kupowanie jedzenia do szybkiego odgrzania w mikro właśnie, wiem bo widziałam u kilku znajomych a taka tacka to koszt ok 7 zł i nie bardzo wiem kto się tym najada.
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że kiedyś robiono lepszy sprzęt AGD, na przykładzie mojego depilatora, który służy mi już jakieś 15 lat (używam go raz na tydzień) i którego nie znoszę, marząc, żeby się w końcu zepsuł;-) męczę się z nim już tyle czasu, ale przecież nie kupię nowego, dopóki ten działa to jedna sprawa, a dwa, że boję się, że ten nowy może będzie lepiej (delikatniej) spełniał swoją funkcję, ale prawdopodobnie zepsuje się zaraz po gwarancji i będę musiała znowu kupić nowy, bo już się przyzwyczaję do luksusu bezbolesnej depilacji;-) Ech te wybory...
OdpowiedzUsuń