Potrzeba było "krótkiej" przerwy. Po dziesięciu latach stwierdziliśmy, że warto wrócić do pisania nie-codziennika, tym razem rodzinnego. Powstał więc (i nadal powstaje) nowy gruby zeszyt, do którego wklejamy laurki, serduszka, zakładki - seryjną produkcję naszych dzieci, bilety teatralne, karty wstępu, pocztówki, niekiedy zdjęcia, opisujemy rodzinne wydarzenia: wycieczki, pierwszy obiad ugotowany przez Córkę, program koncertu fortepianowego młodszych dzieci, mniejsze rysunki, rodzinne anegdoty (ostatnio nasz pięcioletni Syn stwierdził, że urzędnik zajmuje się urzędowaniem, czyli ustawianiem rzędów).
Prowadzimy go niesystematycznie, niespiesznie, bez ambicji utrwalenia wszystkiego. Od czasu do czasu zaglądamy do niego my sami lub dzieci albo pokazujemy Dziadkom, by dzielić się z nimi śladami naszego codziennego życia.
W erze blogów wydawałoby się, że na taki papierowy (nie)codziennik nie ma miejsca ... ale kurcze to jest coś co może pozostać bardziej rodzinnie "intymne" i każda osoba może coś po swojemu i bez technologii dorzucić :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten pomysł, bardzo :) :)
bardzo :)
Miło tu u Was. Posteram się zaglądać. :-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy! (:
UsuńWitam serdecznie. Już od jakiegoś czasu czytam ten blog i muszę stwierdzić, że jest on dla mnie inspiracją, przykładem dobrego podejścia do życia. Dziękuję za wszystkie poprzednie wpisy oraz za ten z nie-codziennikiem. Kiedyś na starość otworzyć taki dziennik i zobaczyć co i kiedy się wyrabiało w życiu to jest coś. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację... Pisałem już od lat "dla siebie", ale nigdy nie pomyślałem o takim "niecodzienniku rodzinnym"
OdpowiedzUsuńRoman
toż to niemal jak blog, czy inny Facebook! tyle, że analogowo!
OdpowiedzUsuńW naszym wydaniu wgląda to tak, że zbieramy rzeczy, materiały ale jeszcze nie nadszedł czas na publikację. Są ułożone chronologicznie i już same w sobie stanowią ciekawy zapis.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Ja też czytam ten blog od deski do deski ;-) Lubię Was:-)
OdpowiedzUsuńsuper pomysl! nie wpadlam na to...
OdpowiedzUsuńŚledzę Wasz blog od dłuższego czasu lecz pobieżnie. Dzisiaj byliście dla mnie wielką inspiracją. Wulkan się obudził :) Dziękuję. Jesteście super
OdpowiedzUsuń