Jak odwirtualizować prostotę


Wprawdzie nie wracam do stałego pisania na blogu, ale do napisania tego postu skłoniła mnie wiara w to, że tworzymy wspólnotę ludzi, którym bliskie są te same wartości, nadających na tej samej fali. W swoich postach starałem się podkreślać, że prostota nie ogranicza się tylko do redukcji stanu posiadania, choć i to jest ważne, zwłaszcza na początku. Odwracamy się od materializmu, czując w głębi serca, że prawdziwe szczęście leży poza przedmiotami, majątkiem i dobrobytem. Prostota pozwala przebić się przez mur obojętności, wrogości, rywalizacji. Gdy przestajemy gonić za pieniędzmi, karierą, nowymi gadżetami, odkrywamy prawdziwy sens życia. Zaczynamy świadomie żyć, tak jak w głębi serca czujemy, że warto jest żyć, a nie tak jak nam to stara się wmówić współczesny świat. 

W poście Solidarność drogą do prostoty napisałem, że życie w prostocie to także, a może zwłaszcza, odbudowanie naturalnych, serdecznych relacji z innymi ludźmi. Prostota w relacjach z innymi, z Wami, to dla mnie przede wszystkim bycie takim, jakim się jest, bez udawania kogoś wyjątkowego. To prostolinijność, naturalność i szczerość w dzieleniu się sobą. Myślę, że niektórzy mieli okazję tego doświadczyć, wymieniając się mailami lub spotykając się ze mną i moją rodziną osobiście. Dzięki prostocie (i pisaniu tego bloga) miałem możliwość poznać tak wielu z Was! Nie tak dawno ja i moja Żona mieliśmy przyjemność gościć u nas Anię (Ajkę). Jak stwierdziła nasza znajomość "odwirtualizowała" się, stając się czymś jeszcze bardziej konkretnym i namacalnym. Miałem poczucie, że doskonale się rozumiemy i znamy od dawna. Poprzez blogi odnajdujemy innych, którzy myślą i czują podobnie, i obierają podobny sposób życia. Prostota zbliża nas do siebie. To, co dla mnie stanowi prawdziwą wartość w drodze do prostego życia, to możliwość spotkania się, rozmowy, dzielenia się tym, co mamy najlepszego - SOBĄ. To także gościnność i pomoc potrzebującym. 

O MĘSKIM GOLENIU




Mój pierwszy wpis nawiązuje do wpisu Konrada - Jak wychować konsumpcjonistę. Otóż jako konsumpcjonista zostałem wychowany przez Globalne Koncerny w wieku 15 lat. Sprawa dotyczyła pierwszego golenia, kiedy to zostałem wspaniałomyślnie obdarowany maszynką do golenia G. - najpopularniejszą na rynku. Byłem przeszczęsliwy. "Wreszcie!"  Jak prawdziwy mężczyzna miałem to, co "najlepsze dla mężczyzny" (miałem jeszcze wówczas TV).

Przez te wszystkie lata (dokładnie 13) bez mrugnięcia okiem kupowałem wymienne ostrza lub maszynki jednorazowe średnio raz na kwartał, wydając każdorazowo ok. 15 PLN . Jak łatwo policzyć na same ostrza przeznaczałem min. 60 PLN rocznie. Przełom nastąpił, gdy kolega pracujący w firmie G. w mieście W. opowiedział mi, jak steruje się procesem "trwałości" wymiennych ostrzy, które z początku są bardzo ostre, ale dość szybko tępią się do tego stopnia, że nie golą tak dokładnie... ale golą. Na rynku trwa więc ostra rywalizacja pomiędzy Globalnymi Koncernami, kto sprzeda więcej Szybko Tępiących Się Ostrzy. Słuchałem i ... zagotowało się we mnie. Wszystko się zgadzało - coraz trudniej było znaleźć ostrza po 15 PLN, a coraz częściej spotykałem je w okolicach 20 PLN, a już Super Wibrujące Ostrza to wydatek ponad 50 PLN! 

Postanowiłem zaryzykować i kupić maszynkę na żyletki. Perspektywa golenia się "czymś takim" ... przerażała mnie. Skojarzenia z moim dziadkiem, który goli się takową maszynką  były oczywiste - to takie staromodne. Z pomocą przyszedł jednak YouTube, gdzie obejrzałem kilka filmików na temat męskiego golenia się taką maszynką. Ludzie byli zadowoleni. I ja kupiłem sobie taki sprzęt (przez internet).

Dziś mogę powiedzieć, że i ja jestem zadowolony z takiego wyboru. Poprzedniczka od G. poszła do kosza na śmieci. Koszt 10 szt. żyletek to 4 PLN, koszt maszynki to 100 PLN, czyli inwestycja powinna się zwrócić w około 1,5 roku. 

Nie twierdzę, że takie rozwiązanie jest dobre dla wszystkich, ale moje podstawowe wnioski i obserwacje są następujące:

  • maszynka na żyletki nie generuje kosztów jak maszynka Globalnych Marek
  • jest to ładny przedmiot - wykonany z mosiądzu, chromowany - golenie się nim to przyjemność, w łazience ładnie wygląda;
  • maszynka nie ma elementów plastikowych, które mogą popękać lub się wypaczyć.  
  • zużyte żyletki w całości można poddać recyclingowi, więc jest to ekologiczne
  • póki co nie zaciąłem się ani razu.

Na końcu podam tylko, że maszynki Globalnych Koncernów, to często takie Konie Trojańskie społeczeństwa konsumpcyjnego. To właśnie o nich będzie kolejny wpis O koniach trojańskich konsumpcjonizmu

O POCZĄTKU

Dobrze jest zaczynać od początku. Swoją wypowiedź na tym blogu, chciałbym rozpocząć od przedstawienia się :) Mam na imię Artur, pochodzę z Wrocławia i ... staram siebie nie nazywać minimalistą, gdyż nie lubię jakiegokolwiek szufladkowania. Swoją przygodę z tym nurtem zacząłem dość dawno, gdyż nieomal od zawsze charakteryzowało mnie uwielbienie bardzo prostych rzeczy. Przybierało to czasami formy dość komiczne - jak zdzieranie "zbędnych" (w mojej ocenie) etykiet z kremów mojej mamy. Uważałem, że takie białe opakowania są mniej "krzykliwe". 

Pierwsze mieszkanie "na swoim" nie było urządzane, jak jest to w zwyczaju, a opróźniane z ton zbędnych (w mojej ocenie) przedmiotów: bibelotów, pamiątek, skór cielęcych, rozlatujących się karniszy i zdjęć ze ścian, które dosłownie uginały się pod ciężarem kurzu. Mieszkanie, przez osoby z zewnątrz, określane było jako "takie puste". Mnie odpowiadało w zupełności. 

Prawdziwe odkrycie idei minimalistycznej nastąpiło po audycji w Trójce, gdzie do "Klubu Trójki"  zaproszono Pawła Kata, prowadzącego blog Neominimalizm. Słuchałem jak oniemiały, gdy ktoś artykułował myśli, które w mojej głowie siedziały od dawna. Po zakończeniu audycji, o godz. 21:58, postanowiłem zrobić coś co od dawna miałem zamiar uczynić - wyrzuciłem wykładzinę, która w moim mieszkaniu pokrywała dębowy parkiet. Parkiet został własnymi siłami wycyklinowany i polakierowany. Dziś wygląda przepięknie. Od tej pory bezustannie wprowadzam w swoim życiu pewne uproszczenia i udoskonalenia. To właśnie o nich chciałbym pisać na blogu DROGA DO PROSTEGO ŻYCIA, dzięki uprzejmości jego gospodarza - Konrada. Z tego miejsca chciałbym mu bardzo za tę możliwość podziękować. 

Moje wpisy będą dotyczyć minimalizmu widzianego z perspektywy mężczyzny, który prowadzi jednoosobowe gospodarstwo domowe, a więc z perspektywy osoby, której łatwiej jest posiadać mniej przedmiotów i spać na materacu. Proszę więc o wyrozumiałość w tym zakresie. Jednocześnie chciałbym poruszać tematy związane z kuchnią, ekologia, ekonomią, technologią i nurtami jakie kształtują, lub jak kto woli, drenują współczesne społeczeństwo np. konsumpcjonizm. 

Pierwszy konkretny wpis już niebawem - o maszynkach do golenia, czyli jak nas strzygą wielkie koncerny i co możemy z tym zrobić.