O OSZCZĘDZANIU... PRZEZ WYDAWANIE!

2+2=4 ... z tego twierdzenia wynika cała reszta. 

Przekaz medialny docierający do nas na co dzień... nie przestaje zadziwiać. Dowiadujemy się bowiem, że im więcej wydajesz, tym więcej oszczędzasz. Oszczędzanie przez wydawanie! Do tego dwie znajome twarze ex aktorów. 

Gebels powtarzał, że kłamstwo powtórzone trzy razy staje się prawdą. Doprawdy, współcześni spece od marketingu nie są dalecy od takiej konstatacji w swojej codziennej pracy. 

Być może na tej kampanii reklamowej skupia się jak w soczewce cały przekaz marketingowy płynący do nas codziennie z tzw. mediów. Społeczeństwo producentów zostało zastąpione przez społeczeństwo konsumentów - jak pisze Bauman. Ślepych na cenę, na jakość, czy treść. Społeczeństwo, które daje sobie wmówić, że wydając pieniądze oszczędzają.... nikt nie powiedział im jednak, że oszczędzają na syte majątki tych, którzy próbują im to kłamstwo wmówić




Chleb i woda

Podzielę się jednym z ostatnich "działań", jakie podjąłem - post o chlebie i wodzie - w ciągu dnia tylko woda i chleb (prawdziwy na zakwasie). Nie traktuje tego jako obciążenia, głodówki, sposobu na zrzucenie kilogramów, itp.
Jest to niewątpliwie wyrzeczenie, jednak świadome i dobrowolne. Jest w tym aspekt religijny związany z przeżywanym Wielkim Postem.

Co mi to dało?
- strona duchowa - komentarz zostawiam dla siebie

źródło
- strona "cielesna" - bardzo dobrze pokazuje, jak reaguje organizm na zmianę sposobu odżywiania (praktykowałem jeden dzień w tygodniu), pozwala dostrzec to, co w codzienności nam ucieka - smak wody, a w szczególności smak chleba. Jeśli jeszcze dodatkowo włączymy myślenie przy jedzeniu, to odczuwane smaki są podwójne. Powolne przeżuwanie kęsów chleba aż do postaci płynnej.

Pokazuje, jak niewiele potrzeba lub jak bardzo zaspokaja nasze podstawowe potrzeby.

Nigdy nie praktykowałem żadnych diet, więc trudno odnieś mi się jak bym się czuł i mógł porównać do obecnego postanowienia, jednak polecam spróbować. 

Przed nami (dla chrześcijan) Wielki Piątek - dzień szczególny. Można wybrać taką formę przeżycia tego dnia.

Z życzeniami dobrego przeżywania tajemnicy Wielkiej Nocy.

Pół roku bez Fejsbuka

Jakiś czas temu ukazała się książka E-migranci. Pół roku bez Internetu, telefonu i telewizji autorstwa Susan Maushart, która z trójką swoich dzieci na pół roku (tylko) całkowicie odcięła się od nowoczesnych technologii – internetu, smartfonów, telewizji i konsoli, a przez pierwszy tydzień (!) nawet od elektryczności. Książki nie czytałem, może ktoś z Czytelników podzieli się wrażeniami z lektury?

Eksperyment ten wydał mi się dosyć zabawny i pozbawiony zdrowego rozsądku. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tydzień bez elektryczności. Jak się bez niej obyć, najlepiej przekonać się w czasie wakacji pod namiotem... Książka ta ma nas przekonać, że nowe technologie wpływają na nasze życie, co w sumie jest wyważaniem otwartych drzwi. Jeśli chodzi o elektryczność ten wynalazek rzeczywiście rewolucjonizuje naszą codzienność od ponad stu lat. A propos podobnych książek i filmów opisujących różnego rodzaju eksperymenty (np. Przepis na klęskę opisujący rok z życia rodziny stosującej dietę z niską zawartością dwutlenku węgla): zawsze mnie ciekawiło, co dzieje się po tym półrocznym – rocznym okresie. Czy coś zmienia się w życiu tych rodzin, czy też wracają po staremu do internetu, smartfonów, telewizji i konsoli…

Czy nowoczesne technologie są wcielonym złem? Czy tylko nie umiemy z nich właściwie korzystać? Proste życie nie oznacza niewątpliwe powrotu do lampy naftowej. Internet i telefon to „zło” konieczne, a właściwie to narzędzia dobre jak każde inne, może tylko potrafią nas uwodzić lepiej niż elektryczna żarówka. Co do telewizji i konsoli - to już narzędzia z innej półki nazwanej eufemistycznie „rozrywką”.  Z tych możemy spokojnie zrezygnować (o pożytkach tego radykalnego kroku, i to nie na pół roku, pisaliśmy już sporo na tym blogu).

Tradycyjnie chętnie zacytuję w tym miejscu Henry’ego Thoreau: nasze wynalazki to zwykle śliczne błyskotki, które odrywają naszą uwagę od rzeczy poważnych. Bardzo nam śpieszno skonstruować telegraf magnetyczny z Maine do Teksasu, może atoli Maine i Teksas nie mają sobie nic ważnego do przekazania. Jak gdyby głównym celem było mówienie szybko, zamiast sensownie. Jakże to nadal aktualne!

Aby trochę uwolnić się od natłoku informacji mniej lub bardziej drugorzędnych niedawno zlikwidowałem swoje konto i stronę bloga na FB. Tym kontrowersyjnym -w pewnych kręgach- aktem dołączyłem do grona osób wyznających tradycyjne formy komunikacji (i mam tu na myśli poczciwego maila).

Pół roku bez FB? Kto wie, może to dobry temat na książkę (:

Czy Waszym zdaniem życie bez zaglądania na FB, lajków i "znajomych", a może internetu w ogóle, jest w dzisiejszych czasach możliwe?