Wizyta na Wawelu lub w Kopalni Soli w Wieliczce to w przypadku rodziny wielodzietnej poważny uszczerbek (wyrwa?) w budżecie. W tym roku w maju przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. W naszym przypadku wizyta w Wieliczce wyniosła 228 zł, a na Wawelu 191 zł. Można odnieść wrażenie, że obcowanie z tzw. dziedzictwem narodowym jest zarezerwowane dla… obcokrajowców i osób z zasobnym portfelem. A przecież to nie jedyne atrakcje, które warto obejrzeć w Krakowie, nie licząc innych kosztów związanych z krótkim, kilkudniowym wyjazdem. Przeważnie jakakolwiek wizyta w muzeum, teatrze, na imprezie to duży, stopujący kulturalne zapędy, wydatek.
Pewnie już wiecie - co nie znaczy, że już ją macie - o Karcie Dużej Rodziny, która zaczęła żywot od lipca. Mogą z niej skorzystać rodziny z co najmniej trojgiem dzieci, niezależnie od dochodu, czyli wg danych GUS, około 627 tys. rodzin. Dzięki niej mogą liczyć na tańsze wydarzenia kulturalne, wystawy, muzea, przejazdy komunikacją publiczną. Aby otrzymać kartę należy złożyć wniosek w gminie, w której mieszkamy. Karty wyrabiane są w ciągu miesiąca. My właśnie (cóż, dopiero teraz) złożyliśmy wniosek (wypełniony w domu, formularz dostępny jest na stronie), co zajęło mi dosłownie 5 minut.
Warto zaznaczyć, że kartę dostajemy bezpłatnie, rodzice mogą korzystać z karty dożywotnio (a więc także gdy dzieci wyfruną z rodzinnego gniazda) i aby z niej skorzystać nie trzeba być całą rodziną w jednym miejscu (choć czasami obowiązują minimalne progi). W programie zniżki mogą oferować nie tylko instytucje publiczne, ale również przedsiębiorcy prywatni, a tych ostatnich jest coraz więcej. Przykładowo księgarnia Świat Książki oferuje 20% rabatu na książki i audiobooki. Przy większych wydatkach warto pytać czy dana firma honoruje kartę i zachęcać do uczestnictwa w programie.
Przejrzałem oferowane zniżki i muszę przyznać, że wygląda to bardzo zachęcająco. I tak w wakacje odwiedziliśmy Park Narodowy Gór Stołowych. Dwie trasy turystyczne „Szczeliniec Wielki” i „Błędne Skały” kosztowały nas około 50 zł. Obecnie z kartą wstęp jest bezpłatny. O połowę mniej zapłacimy za zwiedzanie Stadionu Narodowego, 40% mniej za wejście do muzeów podległych MON, zniżki 25% obejmują przejazdy pociągami PKP InterCity na terenie całego kraju (od 3 podróżujących), w przypadku Centrum Nauki Kopernik bez karty za bilet normalny zapłacimy 25 zł, a za ulgowy 16 zł, z kartą to odpowiednio 16 zł i 13 zł. Dobrą zniżkę dostaniemy na Wawel, Muzeum Narodowe w Krakowie, Wieliczkę (30% na zakup indywidualnych biletów wstępu). Warto zajrzeć na stronę informującą o aktualnych partnerach (ciągle przybywają nowi) tutaj.
W wielu gminach w Polsce działają już lokalne karty dla rodzin. Przed wyborami samorządowymi w listopadzie warto popytać obecnych radnych i kandydatów o ich plany w tym temacie.
Zachęcam do wyrobienia karty, dzięki której duże rodziny z pewnością zaoszczędzą.
Pytanie do tych, którzy już to zrobili: Jak korzysta się Wam z niej w praktyce?
Rzeczywiście spore to wydatki. Szkoda, że przeciętnego Polaka tak po prostu nie stać na najbardziej podstawowe punkty muzealne. Wolałabym sytuację, w której ludzi stać niż taką, w której dziękujemy Państwu za socjal.
OdpowiedzUsuńNie chcę się etykietować ("duża rodzina"), nie chcę sytuacji, w której dla jednego ta sama rzecz kosztuje więcej niż dla drugiego.
"Nie chcę sytuacji, w której dla jednego ta sama rzecz kosztuje więcej niż dla drugiego." W ujęciu nominalnym rzeczywiście zniżki pozornie faworyzują rodziny. Realnie rekompensują wzrost i zmianę struktury wydatków związanych z wychowaniem dzieci. Właśnie bez żadnego rodzaju ulg i zniżek okazuje się, że ta sama rzecz jak wyjście do teatru, muzeum, udział w wydarzeniu kulturalnym dla jednego kosztuje realnie (w strukturze dochodów) więcej niż dla drugiego.
UsuńA dlaczego Pani Strzelec?
UsuńJa nie widzę nic zdrożnego w tym, że ktoś płaci większe podatki, ktoś mniejsze, a ktoś żadne (i nie chodzi mi tu o stawkę progresywną podatku PIT) czyli de facto np. ochrona ze strony policji jednego kosztuje wiecej, a drugiego mniej, a trzeciego wcale.
Podobnie firma prywatna (ja tak robię) różnicuje klientów (a raczej moze, bo przecież nie musi).
Różni klienci za ten sam produkt płacili u mnie raząco różne ceny :)
Jednemu sprzedałem swoją pracę niemal po kosztach (bo był pasjonatem, a mało pieniędzy miał), drugiemu w cenie rynkowej, a trzeciemu za cenę 5 razy wyższą od rynkowej, bo okazało się, że facet choć bogaty nie płaci alimentów...
Takie życie :)
Roman
Karta Dużej Rodziny bardzo ok. Pod jednym warunkiem: że faktycznie inwestujemy (jako społeczeństwo) w tę rodzinę. Boję się, że w naszych (i nadchodzących) czasach, to marnowanie naszych pieniędzy. Dużej rodzinie udzieli się różnych ulg, a dzieci gdy dorosną wyjadą za granicę i my jako społeczeństwo nic na tym nie zyskamy.
OdpowiedzUsuńDlatego rodzicom dożywotnie przywileje powinny przysługiwać tylko wówczas, gdy dzieci pozostaną w Polsce i będą tutaj zakładać swoje rodziny i pracować.
Z tym inwestowaniem to nieporozumienie. Rodziny wielodzietne to około 5 milionów konsumentów. Obniżenie cen biletów spowoduje, że częściej będą odwiedzać placówki kulturalne z korzyścią dla obu stron. W przypadku firm prywatnych udział w karcie to sposób na wyróżnienie się na tle konkurencji.
UsuńPoza tym nie każdy zdaje sobie sprawę, że największymi podatnikami są duże rodziny poprzez opodatkowanie konsumpcji (czyli VAT-em) - im większa rodzina tym więcej dóbr i usług konsumuje i tym silniej jest opodatkowana pośrednio. To nie rodzina jest na garnuszku społeczeństwa: ulgi podatkowe na drugie i kolejne dziecko, a także idea karty mają na celu pewne wyrównanie obciążeń wynikających z konsumpcji (i nie chodzi tu o dobra luksusowe, ale o tzw. konsumpcję niezbędną).
Co do przyszłości: chciałbym żeby dzieci mieszkały i pracowały w Polsce, ale nakazać im tego ani jako społeczeństwo, ani jako rodzice nie możemy.
Idąc tym tokiem rozumowania, trzeba by każdemu bezrobotnemu (lub wyzyskiwanemu) uciekającemu za granicę ZA CHLEBEM kazać zwracać za edukację na wszystich szczeblach. Niedawno byłem świadkiem rozmowy telefonicznej w autobusie, kiedy jedna starsza pani szukająca każdej pracy dostała ofertę w bodaj najlepszej restauracji w centrum Wrocławia: około 3 zł za godzinę zmywania naczyń, chyba brutto, oczywiście na umowę-zlecenie.
UsuńZgadzam się z Konradem, że ulgi dla rodzin wielodzietnych są raczej WYRÓWNANIEM OBCIĄŻEŃ, bo akurat moja żona i ja płacimy mniej więcej tyle samo podatków bezpośrednich, co moi bezdzietni sąsiedzi. Natomiast o wiele więcej niż oni wydajemy na konsumpcję (ubrania, żywność, woda, prąd, książki, ognisko muzyczne, basen, dentystę, lekarstwa itd.), My naprawdę "utrzymujemy" sporo ludzi naszą rodzinką... Zniżki w ramach karty dotyczą głównie rzeczy związanych z edukacją i zdrowiem dzieci, więc dorosłym naprawdę niewiele pomogą.
P.S. Dodam, że ta pani płakała w słuchawkęn telefonu... A restauracja jest naprawdę droga i luksusowa.
UsuńWypowiem się z punktu widzenia osoby wydającej takie Karty. Mieszkam w małej miejscowości, daleko od miast, od muzeów, od basenów i nie widzę pozytywnych skutków wprowadzenia karty - U NAS. Ludziom brakuje pieniędzy, by zabrać tę trójkę dzieci, zawieźć 40 km do miasta i tam np. wykorzystać zniżkę na basen.
OdpowiedzUsuńW miastach jest pewnie inaczej.
Planujemy wprowadzić lokalną kartę, szukamy firm, które zaproponowałby zniżki, choćby zniżka u fryzjera, albo tańsze zakupy w sklepie spożywczym, albo w takim z artykułami budowlanymi, ale jest ciężko - w takich miejscach zabitych dechami naprawdę nic nie ma. Zachęcamy te firmy, ze to będzie rodzaj promocji, budowanie pozytywnego wizerunku, wkład w nowe społezeństwo, jakoś nie ma chętnych.
Na około 70 rodzin wielodzietnych w gminie, 50 korzysta ze świadczeń rodzinnych, gdzie kryterium wynosi 574 zł - ich nie stać na kulturę - smutna prawda.
Marzę o Polsce, w której każdego będzie stać na opłacenie rachunków, zakup butów na zimę, podręczniki, węgiel. I na kulturę.
Przepraszam za smęcenie. Wiem, że w miastach jest łatwiej o zniżki.
Zapomniałam o podpisie: Magda
OdpowiedzUsuńMagdo, nie ma za co przepraszać. To prawda - w małych miejscowościach, z daleka od infrastruktury typu basen, kino i centrów kulturalnych trudno o uzyskanie efektów, jakich oczekiwano od karty. Najsmutniejsze, że tak dużo rodzin boryka się z zaspokojeniem najbardziej elementarnych potrzeb, które wymieniłaś. Na myślenie o kulturze przy codziennej walce o byt zwyczajnie brak czasu, sił i środków. Rzeczywiście, bardziej pomocna dla tych rodzin byłaby karta lokalna z koszykiem zniżek na podstawowe dobra i usługi. Jak skłonić lokalnych przedsiębiorców? Przy braku konkurencji to rzeczywiście może być problem – wymagałoby to jakiejś wymiernej zachęty (typu odpis od podatku?). Mam nadzieję, że mimo wszystko z czasem znajdą się firmy, które zaproponują zniżki. Pozdrawiam i bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz.
UsuńWe Wrocławiu jest taka karta od kilku lat. Większośc zniżek firm prywatnych jest symboliczna i niczym się nie różni od zniżek oferowanych przez te instytucje w ramach innych programów lojalnościowych, promocji itp. Natomiast bardzo korzystnie wypada oferta instytucji należących do miasta. W szczególności są to: (1) darmowe przejazdy komunikacją miejską w soboty, niedziele i święta (mamy wprawdzie bilety miesięczne na dwie linie na dojazd do pracy, ale jak mam zmienić trasę w weekend, to się przydaje), (2) darmowe baseny w szkołach (wieczorem, wybrane godziny, ale jest dużo chętnych, więc są zapisy na dany semestr i czeka się w kolejce nawet rok), (3) darmowy wstęp do Muzeum Miejskiego (jest kilka filii!), (4) darmowe szczepienia dla dzieci (dorosłym nie przysługuje) przeciw grypie, pneumokokom i meningokokom, (5) darmowe badania i zajęcia dla dzieci korygujące wady postawy. Zainteresowani mogą też korzystać z poradni psychologicznych, prawnych, z pomocy wolontariuszy (np. pomoc w odrabianiu lekcji) itp. Słyszałem też o nauce gry na instrumentach (ale to też chyba przez wolontariuszy). Kiedyś było darmowe wejście do ZOO w niedziele, ale to zlikwidowali, bo za dużo bylo oszustw. Teraz jest wejście dla rodziny za 50 zł w dowolnym dniu (z jednym dzieckiem się nie opłaca, ale z całą rodziną jest to oszczędność około 20-30 zł, o ile dobrze pamiętam).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o inne zniżki, to - jak już mówiłem - zwykle wynoszą 5-10%, ale czasem np. dorośli mogą kupić bilety ulgowe jak dla dziecka. Tyle, że ulgowy nie oznacza 50% zniżki... :-)
W sumie jesteśmy bardzo zadowoleni, choć z wielu rzeczy na szczęście nie mamy potrzeby korzystać, a czasem jest to utrudnione (bo np. trzeba jechać na drugi koniec miasta, co kosztuje czas i pieniądze). Szczegóły: trzeba wpisać w wyszukiwarkę "Rodzina Plus Wrocław".
Również zachęcam do wyrobienia karty. Jest to bardzo fajna inicjatywa, prorodzinna. Na pewno odciąży trochę kieszeń rodziców :)
OdpowiedzUsuńPosiadamy Karty - ogólnopolską i naszą lokalną miejską.
OdpowiedzUsuńSkorzystaliśmy z lokalnej idąc na basen. 36zł za 1h dla nas bez karty z kartą 24zł. Z innych na razie nie korzystamy - jak np. komunikacja (pieszo bądź rower). Trudno mówić o jakiś wielkich oszczędnościach
Są pewne niedociągnięcia jak konieczność noszenia dowodów osobistych co daje (dla naszej rodziny) 12 plastikowych kart jak dodamy ogólnopolską to mamy 18 - jest co nosić.
Byliśmy raz w aquaparku w innym mieście i podczas zakupu biletu Pani pytała czy mamy kartę - odpowiedź tak ale jak zapytała o szczegóły to się okazało, że ogólnopolskiej to nie akceptują :-). Co kraj to obyczaj.
inicjatywa OK ale ona sama w sobie nie rozwiąże polityki prorodzinnej w naszym kraju, która (wg mnie) jest na okres kadencji a nie na okres jednego pokolenia ale to już temat na osobny wpis :-)
Od dzisiaj Karta zyskuje rangę ustawową, co otwiera możliwości dla kolejnych zniżek. Mama nadzieję, że może przekona to nieprzekonanych (po obu stronach). Więcej na http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17201498,Ekspert__Karta_Duzej_Rodziny_w_formie_ustawy_to_stabilnosc.html
OdpowiedzUsuńO korzyściach KDR przeczytacie na stronie http://kartaduzejrodziny24.pl/
OdpowiedzUsuń