Wpisem na temat Świąt serdecznie witamy na blogu Amy, nowego Autora. Sama o sobie napisała:
Któregoś dnia spakowałam wszystko, co mam, do jednej walizki (no może poza ekspresem do kawy i Mężem ;) i wyruszyłam w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Dalej szukam. Przybyło mi od tego czasu łóżko (w domku mam zimną podłogę), wieszak na ubrania (robi też za suszarkę) i mnóstwo energii. Limity bagażu w samolocie były tylko pretekstem. Ja również od dziecka zrywam etykiety z kosmetyków w łazience (nota bene wszystkie butelki są białe) i zawsze lubowałam się w białym jeleniu ;) Minimalizm zawsze był częścią mnie, a odkąd zdobyłam się na odwagę wprowadzić go w życie, jestem szczęśliwsza. Jestem autorką bloga minimalizm w praktyce.
Któregoś dnia spakowałam wszystko, co mam, do jednej walizki (no może poza ekspresem do kawy i Mężem ;) i wyruszyłam w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Dalej szukam. Przybyło mi od tego czasu łóżko (w domku mam zimną podłogę), wieszak na ubrania (robi też za suszarkę) i mnóstwo energii. Limity bagażu w samolocie były tylko pretekstem. Ja również od dziecka zrywam etykiety z kosmetyków w łazience (nota bene wszystkie butelki są białe) i zawsze lubowałam się w białym jeleniu ;) Minimalizm zawsze był częścią mnie, a odkąd zdobyłam się na odwagę wprowadzić go w życie, jestem szczęśliwsza. Jestem autorką bloga minimalizm w praktyce.
Każdy pisze o Świętach, to ja też :). Jak co roku większość przeżywa falstart choinkowo-mikołajowy, a ja nic...
Jak to się stało? To nie tylko skutek mojej corocznej zasady pt: "Nie zbliżam się do galerii handlowych w okolicach Świąt", bo w tym czasie nie mogę normalnie zrobić zakupów, tylko wracam stratowana przez tłumy i z bólem głowy od hałasu. Dziękuję, poczekam do stycznia...
Od razu zaznaczam, że osobom potrzebującym, jak tylko mogę, staram się pomagać na co dzień, a prezenty-niespodzianki robimy sobie z Mężem przez cały rok.
Co do ozdób: choinkę co roku mam tę samą. To jak to jest u mnie z budowaniem nastroju? Wspomnianą już choinkę potrafię wystawić szybciej od niejednego sklepu, a i tak o niej zapominam i wiecznie nie podłączam do prądu (taka wersja eco ;)
Pochodzę z rodziny bardzo tradycyjnej. Przez lata obserwowałam to narastające napięcie związane z perfekcyjnym przygotowaniem stołu, a potem wszystko stawało mi w gardle, bo jak jakiegoś dania nie spróbowałam, to mogłam liczyć się z masowymi naciskami ze strony całej rodziny. Ktoś się przecież napracował, a poza tym to TRADYCJA.
W tym czasie ucieczką był mi kościół. Jako jedno z niewielu miejsc był wówczas otwarty... Tam działo się coś, co miało sens, co warto było kontemplować. To "coś", a raczej Ktoś, jest właśnie sednem tych Świąt. Potem wracaliśmy wszyscy do domu, a że Święta to zjazd rodzinny, to przy bogato zastawionym stole czekałam, aż wybuchnie awantura, której echa będą pobrzmiewać jeszcze przez parę miesięcy, jak co roku zresztą... Często też na pasterkę nie chodziliśmy, tylko na mszę następnego dnia, bo po tych wszystkich przygotowaniach nikt już nie miał siły.
To tyle refleksji nad przeszłością, a teraz obiecana kontrowersyjna część: nie jestem tradycjonalistką.
Klimat Świąt w tym roku narasta we mnie dzięki rekolekcjom ojca Adama Szustaka OP Plaster Miodu.
Zawsze, kiedy spoglądam na szopkę, zastanawiam się: "Jak Oni dali radę?" i staram się wzbudzić w sobie tyle zaufania i odwagi. Boże Narodzenie to święta, gdy rodzi się nadzieja, że nauczę się wreszcie lepiej kochać ludzi i samą siebie. Nie lepię pierogów i nie przystrajam choinki. Podaję jedno danie, które czasami da się zjeść.
Życzę Wam wszystkim Bożego Narodzenia
Amy
Pięknie napisane...
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :) właśnie napisałeś(aś) mój pierwszy w życiu pochlebny komentarz :)
UsuńZ tym zrywaniem etykiet to trochę niedobrze. Pomylenie środków chemicznych może zaszkodzić zdrowiu.
OdpowiedzUsuńMój mąż kiedyś tak umył włosy oliwką, bo chciał ode mnie szampon pożyczyć :) ja się nie mylę bo wiem czym się różnią. Spokojnie, domestos dalej ma etykietę....
OdpowiedzUsuńWspaniale, gdy przygotowywanie „tradycyjnych potraw” jest znakiem miłości i daje radość. Ale szkoda tracić dobre samopoczucie, jeśli jedyną motywacją jest zadośćuczynienie „niechcianym schematom”. Wieczerzę "Wigilijną można spędzić wspólnie lub samotnie, ograniczając się do jakiegoś symbolicznego napoju i potrawy. Czemu nie? A potem radosna Msza Święta, Pasterka. Tak! Chodzi o sposób świętowania, który pozwoli doświadczyć maksymalnej radości wewnętrznej przy minimalnych stratach energii na drugorzędne sprawy zewnętrzne." Ten cytat dobrze się wpisuje w "nietradycyjność". Więcej na: http://eremmaryi.blogspot.com/2014/12/zwyczaje-i-radosc.html
OdpowiedzUsuńPięknie, szczerze i czysto napisane...:-) Agata
OdpowiedzUsuńciekaw wpis - ludzie wydają się zapominać, że Święta Bożego Narodzenia nie polegają na wyprodukowaniu stosów jedzenia, na "świątecznej gorączce zakupów" w galeriach handlowych (taki termin upodobali sobie dziennikarze), czy też na oglądaniu lukrowanych świątecznych komedii. Bardzo podoba mi się Państwa blog - zapraszam do jego bezpłatnej promocji na mojej platformie (rejestracja zajmuję chwilę)
OdpowiedzUsuńNa święta to ludzie biorą nawet pożyczki, żeby mieć na te pełne wózki i inne pierdoły. Świetny wpis!
OdpowiedzUsuń