Mój poniedziałek. Wstałam wcześniej, zaparzyłam ulubioną kawę w kawiarce, włączyłam muzykę. Spojrzałam za okno sprawdzając, jak bardzo zmienił się świat w czasie, gdy spałam. Wysłałam mężowi sms z życzeniami miłego dnia (mam tendencję do układania rymowanek). Przez chwilę cieszyłam się widokiem moich brykających kociaków. Uświadomiłam sobie, że żyję…. i podziękowałam za to!
Twój poniedziałek? Ale co tam poniedziałek, jeśli po nim jest jeszcze wtorek, środa, czwartek, piątek aż wreszcie…. piątek po południu!! Czyli weekend!
W weekend otwiera się prywatne wesołe miasteczko: normalne śniadanie, mnóstwo planów, jacyś znajomi na wieczór, wypad za miasto, seks, butelka wina + (dodaj, co tam chcesz).
Życie wielu ludzi zaczyna się w sobotę, a kończy w poniedziałek! Twoje też? Jeśli tak właśnie działasz -w systemie weekendowym- mam dla Ciebie kilka całkiem pokrzepiających informacji:
Nie od parady działamy, jako ludzie, na zasadzie regularności: potrzebny jest nam tak samo sen, jak i pożywienie. Aktywność i odpoczynek. Samotność i towarzystwo. Spójrz na przyrodę: pory roku, pory doby, wszystko ma swój czas, bo wszystko potrzebuje czasu i pewnych rytuałów. Ty również.
Bawić się tak świetnie jak chomik w kółku!
Wyobraź sobie, co by było, gdybyś czekał/-a z jedzeniem czy snem na weekend. Twój szybki zgon poprzedziłoby stanie się wrakiem człowieka. Bo tak się nie da funkcjonować.
Czy również masz wrażenie, że podzieliliśmy swoje życie od poniedziałku do piątku i od soboty do niedzieli? Pewne sprawy stały się wręcz nietykalne! Spotkać się ze znajomymi w tygodniu? Umówić się we wtorek na lampkę wina? Możliwe?
Bez czytania książek, chodzenia do galerii (każdej…) rysowania, oglądania, pisania, biegania, fitnessu, kawy z przyjaciółmi da się funkcjonować. Nie trzeba tego wszystkiego robić, żeby przeżyć kolejny dzień. No, nie jest tak? Budzisz się, idziesz do pracy, dajesz z siebie wszystko, wracasz i odpoczywasz! Z pilotem w ręku, robiąc porządki (przy włączonej muzyce, żeby nie było -dwa w jednym), zakupy, płacąc rachunki, sprawdzając zadania domowe….. i tak sobie marzysz o weekendzie…, bo w głowie masz chmurkę z samymi przyjemnościami: dłużej pośpisz, wypijesz z mężem lampkę wina wieczorem, obejrzycie jakiś film (być może nawet w kinie), wpadną do was znajomi…. powtarzam się? Bo koło się zamyka. Jeśli tak właśnie wygląda każdy Twój tydzień w roku, niczym chomika w zabawkowym kółku, zrób coś z tym. Szkoda życia!
„W ciągu tygodnia pojawiła się niedziela…”
jak śpiewa Maja Sikorowska, która na strychu znajduje gramofon i stare płyty. I jest to środek tygodnia! A ona słucha muzyki! Cóż, też tak mam :- )
Nie uwierzysz, ale pomiędzy poniedziałkiem, środą, czwartkiem, a sobotą i niedzielą nie ma ŻADNEJ różnicy. Każdy z tych dni ma taką wartość, jaką mu nadasz.
Nie rezerwuj swojego cennego towarzystwa na weekend!
Obecnie spotykam się w czwartki z moją koleżanką z czasów studiów; super sprawa! Dzięki wartościowym ludziom mój weekend się rozszerza o kolejne dni…..
Na ulubioną muzykę znajdziesz chociaż kwadrans czasu każdego dnia – nie mów, że nie. Jeśli to coś, co Cię odpręża, co nadaje inny rytm Twoim myślom- rób to jak najczęściej.
Kino to nie tylko wynalazek na weekendy. Jeśli oszczędzasz, to nawet dobra informacja dla Ciebie, bo zwykle w poniedziałki bilety są najtańsze. Pomyśl: wieczorem i tak nie będziesz robić nic lepszego poza „dogorywaniem” w oczekiwaniu na kolejny dzień pracy.
Zamień ten wieczór w święto - następnego dnia nie będziesz musiała słuchać (lub co gorsza: opowiadać) w pracy plotek; będziesz mogła zacząć rozmowę na temat obejrzanego filmu! Dzięki takiej drobnostce, kolejny dzień pracy może minąć Ci zupełnie inaczej!
Jak świętuję każdy dzień
Czekam na weekend tak jak Ty. Bo to czas, kiedy mogę zjeść z mężem śniadanie. I nie pracuję, nawet nie myślę o pracy. Staram się przypomnieć sobie, czy robię coś szczególnego wtedy, i nic mi poza tym śniadaniem nie przychodzi do głowy. Wszystkie rozrywki, hobby, rzeczy, które lubię, rozkładam na cały tydzień.
Często w środy jeździmy po obiedzie do kawiarni – ponad połowa „roboczego” tygodnia już za nami, zatem jest co świętować! Czasem jedziemy do sklepu zoologicznego tylko po to, by pooglądać te wszystkie słodkie zwierzaki :- ) Albo w jakieś miejsce, które nam tylko przyjdzie do głowy, by porobić zdjęcia.
Teraz właściwie codziennie jadamy obiad przy świecach i rozmawiamy – ktoś, kto by wpadł znienacka, pewnie by pomyślał, że mamy rocznicę ślubu.
Smutno mi się robi, gdy odwiedzam kogoś, a on wyciąga „specjalne” kieliszki lub „specjalny” obrus. Obrusu co prawda nie posiadam w ogóle. Nie mam też kieliszków na co dzień i tych od święta. Podobnie z zastawą (o ile ktoś w ogóle się czymś takim przejmuje…) kosmetykami, perfumami, ubraniami, smakołykami; używam tego wszystkiego, jakbym dziś miała ostatnią szansę. W moim domu nie istnieje powiedzenie ”Zostaw, to na święta!”. Dzisiaj jest święto! Jutro nie jest mi jeszcze dane i nie wiadomo, czy w ogóle będzie. Dzisiaj jest ten czas, który wpływa na moje samopoczucie. Dzień, który coś może po sobie pozostawić. I to ja decyduję, co. Ja mogę go upiększyć lub uczynić przeciętnym, czyli – w moim przekonaniu – zohydzić.
Kocham siebie. A skoro kocham, to chcę być dla siebie dobra, bo moja miłość do mnie bardzo wpływa na osoby, które spotykam w ciągu mojego tygodnia. Nie jestem niczyim robotem. Sam Bóg, projektując mnie, stworzył mnie do bycia szczęśliwą. Nie chcę Mu zatem tego planu – zohydzić.
Załóżmy, że masz przeżyć jeszcze kilkadziesiąt lat (masz np.30, a długość życia wydłuża się). Czy jesteś zdecydowana/-y przeżyć KAŻDY kolejny dzień od poniedziałku do piątku tak, jak przeżyłaś ostatnie 3 tygodnie?
Tu zbliżam się niechybnie do pytania, które sam/-a sobie zadaj: Po co żyjesz?
„W życiu człowieka są dwie istotne chwile; gdy się rodzi i gdy odkrywa po co” (Mark Twain)
Ja sobie na nie odpowiedziałam i jest mi z tą odpowiedzią znacznie lepiej. Chce mi się żyć każdego dnia, z dnia na dzień, jakby świat miał się jutro skończyć i tak, jakby zagościło wieczne Królestwo na ziemi
I Tobie też tego życzę!
Iwona
Motyw kobiety
O czekaniu na weekend pisał także Tomasz we wpisie Postawa typu TGiF.
W weekend otwiera się prywatne wesołe miasteczko: normalne śniadanie, mnóstwo planów, jacyś znajomi na wieczór, wypad za miasto, seks, butelka wina + (dodaj, co tam chcesz).
Życie wielu ludzi zaczyna się w sobotę, a kończy w poniedziałek! Twoje też? Jeśli tak właśnie działasz -w systemie weekendowym- mam dla Ciebie kilka całkiem pokrzepiających informacji:
Nie od parady działamy, jako ludzie, na zasadzie regularności: potrzebny jest nam tak samo sen, jak i pożywienie. Aktywność i odpoczynek. Samotność i towarzystwo. Spójrz na przyrodę: pory roku, pory doby, wszystko ma swój czas, bo wszystko potrzebuje czasu i pewnych rytuałów. Ty również.
Bawić się tak świetnie jak chomik w kółku!
Wyobraź sobie, co by było, gdybyś czekał/-a z jedzeniem czy snem na weekend. Twój szybki zgon poprzedziłoby stanie się wrakiem człowieka. Bo tak się nie da funkcjonować.
Czy również masz wrażenie, że podzieliliśmy swoje życie od poniedziałku do piątku i od soboty do niedzieli? Pewne sprawy stały się wręcz nietykalne! Spotkać się ze znajomymi w tygodniu? Umówić się we wtorek na lampkę wina? Możliwe?
Bez czytania książek, chodzenia do galerii (każdej…) rysowania, oglądania, pisania, biegania, fitnessu, kawy z przyjaciółmi da się funkcjonować. Nie trzeba tego wszystkiego robić, żeby przeżyć kolejny dzień. No, nie jest tak? Budzisz się, idziesz do pracy, dajesz z siebie wszystko, wracasz i odpoczywasz! Z pilotem w ręku, robiąc porządki (przy włączonej muzyce, żeby nie było -dwa w jednym), zakupy, płacąc rachunki, sprawdzając zadania domowe….. i tak sobie marzysz o weekendzie…, bo w głowie masz chmurkę z samymi przyjemnościami: dłużej pośpisz, wypijesz z mężem lampkę wina wieczorem, obejrzycie jakiś film (być może nawet w kinie), wpadną do was znajomi…. powtarzam się? Bo koło się zamyka. Jeśli tak właśnie wygląda każdy Twój tydzień w roku, niczym chomika w zabawkowym kółku, zrób coś z tym. Szkoda życia!
„W ciągu tygodnia pojawiła się niedziela…”
jak śpiewa Maja Sikorowska, która na strychu znajduje gramofon i stare płyty. I jest to środek tygodnia! A ona słucha muzyki! Cóż, też tak mam :- )
Nie uwierzysz, ale pomiędzy poniedziałkiem, środą, czwartkiem, a sobotą i niedzielą nie ma ŻADNEJ różnicy. Każdy z tych dni ma taką wartość, jaką mu nadasz.
Nie rezerwuj swojego cennego towarzystwa na weekend!
Obecnie spotykam się w czwartki z moją koleżanką z czasów studiów; super sprawa! Dzięki wartościowym ludziom mój weekend się rozszerza o kolejne dni…..
Na ulubioną muzykę znajdziesz chociaż kwadrans czasu każdego dnia – nie mów, że nie. Jeśli to coś, co Cię odpręża, co nadaje inny rytm Twoim myślom- rób to jak najczęściej.
Kino to nie tylko wynalazek na weekendy. Jeśli oszczędzasz, to nawet dobra informacja dla Ciebie, bo zwykle w poniedziałki bilety są najtańsze. Pomyśl: wieczorem i tak nie będziesz robić nic lepszego poza „dogorywaniem” w oczekiwaniu na kolejny dzień pracy.
Zamień ten wieczór w święto - następnego dnia nie będziesz musiała słuchać (lub co gorsza: opowiadać) w pracy plotek; będziesz mogła zacząć rozmowę na temat obejrzanego filmu! Dzięki takiej drobnostce, kolejny dzień pracy może minąć Ci zupełnie inaczej!
Jak świętuję każdy dzień
Czekam na weekend tak jak Ty. Bo to czas, kiedy mogę zjeść z mężem śniadanie. I nie pracuję, nawet nie myślę o pracy. Staram się przypomnieć sobie, czy robię coś szczególnego wtedy, i nic mi poza tym śniadaniem nie przychodzi do głowy. Wszystkie rozrywki, hobby, rzeczy, które lubię, rozkładam na cały tydzień.
Często w środy jeździmy po obiedzie do kawiarni – ponad połowa „roboczego” tygodnia już za nami, zatem jest co świętować! Czasem jedziemy do sklepu zoologicznego tylko po to, by pooglądać te wszystkie słodkie zwierzaki :- ) Albo w jakieś miejsce, które nam tylko przyjdzie do głowy, by porobić zdjęcia.
Teraz właściwie codziennie jadamy obiad przy świecach i rozmawiamy – ktoś, kto by wpadł znienacka, pewnie by pomyślał, że mamy rocznicę ślubu.
Smutno mi się robi, gdy odwiedzam kogoś, a on wyciąga „specjalne” kieliszki lub „specjalny” obrus. Obrusu co prawda nie posiadam w ogóle. Nie mam też kieliszków na co dzień i tych od święta. Podobnie z zastawą (o ile ktoś w ogóle się czymś takim przejmuje…) kosmetykami, perfumami, ubraniami, smakołykami; używam tego wszystkiego, jakbym dziś miała ostatnią szansę. W moim domu nie istnieje powiedzenie ”Zostaw, to na święta!”. Dzisiaj jest święto! Jutro nie jest mi jeszcze dane i nie wiadomo, czy w ogóle będzie. Dzisiaj jest ten czas, który wpływa na moje samopoczucie. Dzień, który coś może po sobie pozostawić. I to ja decyduję, co. Ja mogę go upiększyć lub uczynić przeciętnym, czyli – w moim przekonaniu – zohydzić.
Kocham siebie. A skoro kocham, to chcę być dla siebie dobra, bo moja miłość do mnie bardzo wpływa na osoby, które spotykam w ciągu mojego tygodnia. Nie jestem niczyim robotem. Sam Bóg, projektując mnie, stworzył mnie do bycia szczęśliwą. Nie chcę Mu zatem tego planu – zohydzić.
Załóżmy, że masz przeżyć jeszcze kilkadziesiąt lat (masz np.30, a długość życia wydłuża się). Czy jesteś zdecydowana/-y przeżyć KAŻDY kolejny dzień od poniedziałku do piątku tak, jak przeżyłaś ostatnie 3 tygodnie?
Tu zbliżam się niechybnie do pytania, które sam/-a sobie zadaj: Po co żyjesz?
„W życiu człowieka są dwie istotne chwile; gdy się rodzi i gdy odkrywa po co” (Mark Twain)
Ja sobie na nie odpowiedziałam i jest mi z tą odpowiedzią znacznie lepiej. Chce mi się żyć każdego dnia, z dnia na dzień, jakby świat miał się jutro skończyć i tak, jakby zagościło wieczne Królestwo na ziemi
I Tobie też tego życzę!
Iwona
Motyw kobiety
O czekaniu na weekend pisał także Tomasz we wpisie Postawa typu TGiF.
To piękne co piszesz. Tak należy żyć! Pamiętam jak w Londynie zachwycałam się tym jak brytyjczycy po pracy szli prosto do pubu zamiast stać w korkach... Ja przez 3 lata nie moglam wyciągnąć w moim mocno sfeminizowanym zespole nikogo po pracy, bo wszystcy mają obowiążki, muszą obiad ugotować... eh...
OdpowiedzUsuńU mnie są tylko sukienki chyba 2 na specjalne okazje.
OdpowiedzUsuńZbyt eleganckie by iść w nich na pl zabaw i bawić się w nich w piasku.
Jednych emoncjonalnie "kręcą" kupione rzeczy, innych przeżycia i doświadczenia...
OdpowiedzUsuńZmienia się tylko "korbka" :)
Ale nadal jest to życie od emocji, do emocji :)
Roman
Piękny wpis!
OdpowiedzUsuńa ja w poniedziałki robię SPA domowe, we wtorki oglądamy w domu jakiś fajny film bo wszyscy są w domu wcześniej, w środę wychodzę na kawę z koleżanką, w czwartek mam fitness, a w piątek albo gdzieś wychodzimy, albo słuchamy muzyki - każdy dzień jest jak weekend (tyle, że z budzikiem). Super wpis! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Dzisiaj jest święto!" - piękne.
OdpowiedzUsuńDo weekendów mam sentyment, tylko i wyłącznie z jednego powodu.
W tygodniu wstaję o godzinie czwartek, a w weekend mogę pospać do szóstej :)
Pozdrawiam
Bardzo podoba mi się ten pomysł!
OdpowiedzUsuńno bo przecież wiele rzeczy jest umownych, w tym te świąteczne i nie tylko.
Paulina napisała: "Niedziela jest to dzień którego nie dzielimy żadną pracą bo ma być poświęcony dla Boga stąd wziął się ten dzień i nie da się sobie zrobić innej niedzieli."
OdpowiedzUsuńPaulino niby masz rację, ale usunąłem Twój wcześniejszy wpis linkujący na stronę o kredytach. Dla mnie to zwykła nieuczciwość.
Usuń