Na początek Adwentu słowa św. Faustyny Kowalskiej o stopniach ubóstwa:
- unikać zbytku
- poprzestawać na rzeczach koniecznych
- chętnie skłaniać się do rzeczy najlichszych i to z wewnętrznym zadowoleniem - jak cela, odzienie, pożywienie itd.
- cieszyć się z niedostatku
Wymagający minimalizm...
Dobrego czasu Adwentu!
Jestem chyba w pierwszym stopniu, czasem zapuszczam się na drugi (staram się), a gdzież tam mi do kolejnych...
OdpowiedzUsuńA przy tej okazji, chciałam Wam bardzo podziękować za ten blog :) To bodaj jedyne znane mi miejsce traktujące o tych wszystkich okołominimalistycznych tematach, z którymi ostatnio co raz bardziej się identyfikuję, a jednocześnie nie przemycające gdzieś buddyzmu, zenu i innch obcych (mi) kulturowo i religijnie filozofii. Wasze nawiązania do chrześcijaństwa przy okazji dobrowolnej prostoty są dla mnie bardzo cenne (i bardzo spójne w połączaniu z często zupełnie przyziemnymi sprawami, o których się tu mówi), a jednocześnie takie nienachalne, co bardzo bardzo się chwali.
Przepraszam, jeśli w zbyt zagmatwany sposób się wyraziłam. Chciałam po prostu powiedzieć, że jesteście super i że dziękuję :)
Kinga
Zacne...
OdpowiedzUsuńJstem na podobnym jak Kinga etapie...
Pierwszy punkt wychodzi mi jako tako, do kolejnych robię li tylko wycieczki...
Czasami bardzo sporadyczne...
A w praktyce...
Co miała na myśli siostra Faustyna pisząc: "[...]chętnie skłaniać się do rzeczy najlichszych[..]"?
Chodziło o rzeczy najprostsze (ku takiemu rozumieniu sie skłaniam) czy może o kiepskiej jakości (taką ówczesną "chińszczyznę)?
Roman
"Najlichsze" - chyba ani to, ani to... Wg mnie to kwestia estetyki i wygody, w sytuacji wyboru skłaniać się ku temu, co mniej zaspokaja poczucie komfortu, apetytu, próżności. Św. Faustyna sama podaje przykłady. Wyobrażam sobie że np. z dwóch jabłek na półmisku wybiorę to może obtłuczone, z dwóch kawałków chleba ten bardziej suchy, z ubrań to bardziej znoszone i cerowane.... Celę można przyrównać do pokoi hotelowych - wybiorę ten mniej wygodny, miejsce w tramwaju niekoniecznie siedzące i to, które zapewni mi komfort. Poprzecza postawiono wysoko robić to "z wewnętrznym zadowoleniem". Myślę, że ważny jest motyw: z jednej strony jako rodzaj ćwiczenia się w wewnętrznej wolności, z drugiej z miłości dla bliźniego... Tak to rozumiem, Romanie :)
UsuńNo dobrze, ale gdzie zatem kończy się prostota, a zaczyna umartwienie, a idąc dalej, gdzie kończy się umartwienie, a zaczyna kabaret?
UsuńPrzykłady z jedzeniem bardzo dobre; sięgnę po np. starsze, by nie wyrzucać, ale juz nadgniłe lub spleśniałe to niekoniecznie :)
Mądrości do tego potrzeba...
Dużo mądrości...
Inaczej łatwo można to sprowadzić do błazenady...
A wówczas niewielu będzie chciało postępować podobnie za to wielu będzie chciało z tego drwić
Co do rzeczy najlichszych nie wiem czy to jest takie super. Posiadając najgorsze ubrania, jedząc najgorsze jedzenie i mając najgorsze możliwe mieszkanie. Możemy się doprowadzić do choroby i śmierci a jedno z przykazań mówi nie zabijaj....więc minimalizm jak najbardziej, brak zbytku itd ale popadanie w przesadę nie jest zdrowe.1,2,4 stopień ok. 3 jako skrajność nie.
OdpowiedzUsuńA mi nawet unikanie zbytku nie zawsze wychodzi... Bo myśl taka, że w takim razie żadne tam wakacje w hotelu za granicą z posiłkami i sprzątaniem pokoju. Może plecak i namiot jeszcze by się łapały. Ale to i tak zbytek...
OdpowiedzUsuńA ja lubię wakacyjne dwa tygodnie umiarkowanego luksusu.
Lubię mieć wybór i z dwóch ubrań wybrać to lepsze jakościowo (choć stare donaszam, wyrzucam dopiero wyniszczone, podarte).
Chyba po prostu gdzieś w tym wszystkim trzeba znaleźć swój złoty środek. Dbać o siebie, kształtować sumienie i nie uzależniać się od przedmiotów, zwłaszcza tych niepotrzebnych...
Warto chyba zwrócić większą uwagę na budowę tych wypowiedzi. To nie rzeczowniki opisujące różne przejawy lichości wysuwają się na pierwszy plan, tylko bezokoliczniki wskazujące na postawy. Krótko pisząc, może konsumpcjoniści zbyt wiele myślą o luksusie, a minimaliści niekiedy zbyt wielka wagę przywiązują różnych prostych form, podczas gdy najważniejsza nie jest ani jakość, ani lichość materii (ani jej ilość), tylko postawa względnej niezależności wobec niej. A że luksus jednak ma moc oddziaływania ;-), to sposobem "zabezpieczenia się" przed tą mocą, jest (jak chyba pisał Konrad) ćwiczenie się w w y b i e r a n i u tego trudniejszego. Ta umiejętność to rzeczywiście element wolności. A już zupełnie nowym tematem jest to, do czego wykorzystujemy tę swoją wolność, albo czym motywujemy jej uzyskiwanie.
OdpowiedzUsuń