źródło |
Pomyślałem, że to ciekawe, minimalistyczne podejście do idei prowadzenia dziennika. W miejsce potoku słów zapisywać każdego dnia jedno zdanie.
Mikrodziennik ma zachęcić do zapisania myśli, uczuć lub chwili, której doświadczyliśmy. Zmusza do daleko idącej selekcji tego, co ważne i warte zapamiętania, od setek myśli i codziennych interakcji, które można puścić w niepamięć. Taka zwięzłość skłania do zastanowienie się, co dzisiaj przeżyłem, co istotnego się wydarzyło. Jedno małe zdanie jak impuls przenosi nas z powrotem do tego, co było definiującą dany dzień myślą, odczuciem lub działaniem.
Warto dodać, że są specjalne (np. pięcioletnie) mikrodzienniki, w których pod tą samą datą każdego roku wpisujemy jedno zdanie. To już rzecz gustu i przyjętej konwencji, aczkolwiek ja wolę układ linearny.
Okazało się, że tak zwany "micro-journaling" ma już swoich zagorzałych zwolenników.
Przeczytacie o nim na stronach angielskojęzycznych:
https://www.toddbrison.com/microjournaling/
https://www.jeremydaly.com/micro-journaling-needs-to-be-a-thing/
https://www.stylelobster.com/lifestyle/new-obssession-micro-journalling/
A w temacie zwięzłego pisania polecam wpis:
Haiku - jak opisać życie w 17 sylabach
Ha! To ciekawe, bo ja właśnie ostatnio intuicyjnie zaczęłam prowadzić cos w rodzaju mikrodziennika. Zapisuję w punktach co w danym dniu robiłam i czego uczyły się dzieci. To pomaga mi nie mieć poczucia, że czas przelatuje nam przez palce, że kręcę się w kółko. Przy tym mam świadomość że takie zapiski mogą być kiedyś źródłem historycznym :-)
OdpowiedzUsuńDobrze robi Nam zapisywanie za co jesteśmy wdzięczni.Z początku idzie to ciężko ale z każdym dniem zauważamy co raz to więcej takich rzeczy i mordka się śmieje od rana do wieczora i przez sen.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń