Na powrót i w wielkim skrócie, a zatem intensywnie, mogłem przeżywać takie momenty jak krytyczne spojrzenie na wartość tego, co posiadamy oraz jak taką ocenę weryfikuje rynek i potencjalni klienci oglądający nasze mieszkanie.
Kolejnym był etap braku posiadania własnego mieszkania (po jego sprzedaży), a zaraz po tym chwila, gdy spłaciliśmy nasze kredyty. Pamiętam poczucie lekkości i wolności z tym związane.
Przeprowadzka uświadomiła mi cały ciężar posiadania tak wielu rzeczy i konieczności przeniesienia ich na nowe miejsce. Dobra okazja, żeby przyjrzeć się temu, jak wiele, chcąc nie chcąc, posiadamy, a także sposobność, by pozbyć się nadmiaru, przejrzeć, rozdać, wyrzucić to, co zbędne.
Na tle domu ten nasz dobytek i tak okazał się garstką i, bardziej niż wyposażeniem, mogliśmy cieszyć się pustą przestrzenią, brakiem mebli, tymczasowością rozwiązań.