Temat ciekawy i trudny do opisania - każdy ma swoje własne spojrzenie na czas. Mając możliwość uczestniczenia w szkoleniu pt.: Time Management zacząłem się interesować tematem i wtedy też przypomniałem sobie taką krótką przemowę z jednego wykładu z czasów studenckich:
Drodzy studenci nie przyjmuję tłumaczeń "nie miałem czasu", "nie zdążyłem" itp. Wszyscy tutaj na sali -dotyczy to mnie jako wykładowcy i was jako słuchaczy- mamy tyle samo dni do końca roku, wszyscy mamy 24 godziny na dobę oraz 60 minut w ciągu godziny i tylko od nas zależy, jak to wykorzystamy...
Z perspektywy czasu było to najkrótsze, a zarazem najbardziej efektywne, szkolenie z zarządzania sobą w czasie :-).
To my powinniśmy zarządzać sobą w czasie, a nie zarządzać czasem, i tak też staramy się do tego podchodzić z żoną. Bardzo często jesteśmy zasypywani pytaniami w stylu: "Przecież nie macie telewizora, to macie więcej czasu", "Skąd macie czas na to wszystko, skoro macie czwórkę dzieci" - to szczególnie, jak ludzie dowiadują się, że sami pieczemy chleb :-).
S. Covey napisał książkę "Najpierw rzeczy najważniejsze" i chyba tak to można określić. A czasu mamy wszyscy tyle samo - czy mamy telewizor i go oglądamy, czy mamy pracę, czy pracujemy po 12 godzin dziennie. A jak z niego korzystamy to temat do dyskusji bądź na kolejny wpis.
z jednej strony racja a z drugiej olbrzymie pole do wykorzystania człowieka. piszę to ze swojego doświadczenia pracy w korporacji- non stop nam to powtarzali...i pod tym pretekstem wykorzystywali...
OdpowiedzUsuńbrakuje w tym podejścia indywidualnego, komuś zabrakło w czasu bo odwiedzał chorą mamę w szpitalu albo spędził godziny w oczekiwaniu na wyniki operacji, albo sam był pacjentem, albo... milion innych sytuacji losowych. bądźmy tylko ludźmi
Szajba
Jak dla mnie to kiepski argument w wykonaniu tego wykładowcy :)
OdpowiedzUsuńBo oczywiście, chodzi o "zarządzanie sobą w czasie" ale dlaczego niby "Pan Wykładowca" oczekuje, że jako student będę "zarządzał sobą w czasie" według priorytetów owego wykładowcy?
Roman
Nie mam czasu, to zwykła wymówka. Rzeczywiście, czasu dostaliśmy wszyscy sprawiedliwie, po równo. Brak czasu to konsekwencja wyborów naszych, ew. tych, którzy decydują za nas, jeśli oddaliśmy kierowanie życiem w ich ręce. Dlatego nie lubię słówka "muszę" coś zrobić. Nie muszę, ale chcę. Wprawdzie termin "zarządzanie sobą" trochę zgrzyta mi w uszach, wolę np. "ustalanie priorytetów", zgadzam się ze zdaniem,że pierwszeństwo powinny mieć sprawy najważniejsze, a zwykle mało pilne, o których zapominamy goniąc z plannerem w ręku.
OdpowiedzUsuńZnam ten temat,też muszę się przyznać,że uczono mnie tego w wielkiej korporacji(zrezygnowałam z tej pracy na rzecz swojej pasji) i ze wstydem muszę się przyznać,że słuchałam wszystkich tych bzdur i starałam się sprostać temu zadaniu.Dzisiaj dojrzałam i moje motto brzmi całkiem inaczej--zamiast uczyć się jak zarządzać nadmiarem w codzienności pozbądź się go.Z uproszczenia uczyń duchową praktykę.
OdpowiedzUsuńNa tym wspaniały blogu,który będę odwiedzać często przyda się jeden cytat z książki"Plemię wielu kolorów"
"ZREZYGNUJ,PORZUĆ,ODMÓW,ODPOCZNIJ,ODPUŚĆ,ZRELAKSUJ SIĘ,STWÓRZ W SOBIE I WOKÓŁ SIEBIE WIĘCEJ PRZESTRZENI"-I to lubię!sid.