Współczesnemu człowiekowi daleko do satysfakcjonującego życia. Nie potrafi osiągnąć prawdziwego szczęścia ani trwałego spełnienia. Zapomnieliśmy jak cieszyć się prostymi przyjemnościami, zatraciliśmy kontakt z samym sobą, innymi ludźmi i przyrodą.
Poświęcamy czas na pracę lub bierny odpoczynek, żyjemy w pośpiechu, w pogoni za sukcesem, w nadmiarze dóbr materialnych. Pragniemy życia pełniejszego, sensownego i wartościowego.
Aby mieć większe poczucie szczęścia i satysfakcji życiowej możemy podjąć określone kroki:
1. Wyrażaj swoją wdzięczność. Jednym ze sposobów może być prowadzenie „dziennika wdzięczności”, w którym zapisywać będziemy wydarzenia, za które jesteśmy szczególnie wdzięczni.
2. Praktykuj akty dobroci przy każdej nadarzającej się okazji. Może to być ustąpienie miejsca w autobusie, zaniesienie/ zrobienie zakupów starszej osobie. Te dobre uczynki spowodują lawinę pozytywnych efektów.
3. Pielęgnuj drobne życiowe przyjemności. Naucz się rozkoszować chwilą i zachowywać w pamięci „stop-klatki” tych wyjątkowych momentów, tak by móc w dowolnej chwili przywołać ich wspomnienie.
4. Wyraź wdzięczność osobie, która pomogła ci, kiedy byłeś na życiowym zakręcie i która w pozytywny sposób wpłynęła na twoje życie – najlepiej w osobistej rozmowie, ew. pisząc do niej list.
5. Naucz się przebaczać. Porzuć gniew i żal pisząc do osoby, która kiedyś cię zraniła. Przebaczenie pozwoli ci ruszyć z miejsca.
6. Inwestuj czas i energię w przyjaźnie i życie rodzinne. To, gdzie mieszkasz, ile zarabiasz, twój tytuł zawodowy czy nawet stan zdrowia mają bardzo mały wpływ na poziom satysfakcji z życia. To, co kształtuje go w najwyższym stopniu, to silne i pozytywne relacje z innymi.
7. Zatroszcz się o swoje ciało – wysypiaj się, ćwicz, gimnastykuj i uśmiechaj.
8. Rozwijaj strategie radzenia sobie ze stresem.
Kroki te zostały opracowane przez Sonję Lyubomirsky z Uniwersytetu Kalifornijskiego, a znalazłem je w tekście Psychologia pozytywna...
Moje ulubione punkty to zwłaszcza 3 i 6. Priorytetem w najbliższym okresie chciałbym uczynić punkt 7, zwłaszcza jeśli chodzi o wysypianie się. A jak jest w Waszym przypadku?
Przed nami okres większej podatności na chandrę. Warto zatem wyposażyć się w odpowiedni oręż. Może macie jakieś specjalne sposoby na wprawianie się w dobry humor lub podnoszenie poziomu zadowolenia z życia?
Warto zauważyć, że żaden z kroków nie wymaga wcale nakładów finansowych (a jeśli już to w niewielkim stopniu) czy zwiększenia stanu posiadania, a zatem podniesienie poziomu satyskacji w życiu leży w zasięgu naszych możliwości.
OdpowiedzUsuńBędę polemizował z tym inwestowaniem czasu i energii w przyjaźnie... Oczywiście jeśli ktoś tego potrzebuje to nie ma sprawy...
OdpowiedzUsuńWszelako swoim życiem mogę zaświadczyć, że jakość życia poprawiła mi sie znaczni, od chwili gdy radykalnie uciąłem wszystkie przyjaźnie i ogromną większość znajomości.
Roman
Dokładnie jestem takiego samego zdania.
UsuńJako jeden z "tych" introwertyków o wiele lepiej czuję się, jak jestem sam ze sobą i swoimi myślami i nie za bardzo potrzebuję nikogo więcej.
Z drugiej strony wiem, że jesteśmy istotami socjalnymi i dlatego staram się, aby kontakty z tymi najbliższymi były jednak jak najlepsze.
Też mi lepiej gdy więcej czasu spędzam w domu w gronie rodziny z tym, że ja interesuję się rozwojem duchowym, praktykuję np. Reiki, medytuję, dużo czytam/głównie pozycje z bibliotek/, piszę ,maluję i zajmuję się rękodziełem no i mam stado kotów i psa...
UsuńJa także zgadzam sie z tymi krokami,które faktycznie nie wymagają nakładu finansowego ani też poświęcej.Wszystko to bardzo ładnie i lekko sie czyta,jednak w codziennym życiu zawsze brakuje nam czasu w codziennej bieganinie a jesli już go mamy ,to spędzamy go tak jak nam pasuje.,i nie zawsze potrzebujemy do tego grona ludzi.Ale popieram powinniśmy spotykać sie ,wspierać i śmiać -bo śmiech to zdrowie;))Zatem dużo uśmiechu;))
OdpowiedzUsuńPunkt 3,7 i 8 polecam na jesienną chandrę. Punkt 6 - z przyjaciółmi delikatnie,bo często mylimy słowo "przyjaciel" z "sympatyczna osoba".
OdpowiedzUsuńPo prostu trzeba "żyć z całych sił i uśmiechać się do ludzi" :)
..., ale radosc i humor najwazniejsze /smiech/!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Punkt 7 jest mi najbliższy. Śpię dokładnie tyle ile trzeba i regularnie ćwiczę. I to naprawdę pomaga. Kiedyś tego nie rozumiałem, ale dziś widzę, że dbanie o ciało pozwala cieszyć się zdrowiem i jest lekarstwem na chandrę. Jak mam gorszy humor to zabieram się za coś ważnego i pożytecznego. Na przykład nauka języka Niemieckiego. Początkowo mam opory, ale po pół godziny wraca zadowolenie z siebie samego.
OdpowiedzUsuńCo do przyjaźni - dla mnie jest b. ważna i podnosi mój poziom zadowolenia z życia! Zwłaszcza jak raz w roku wspólnie chodzimy po Tatrach. Dobrej przyjaźni nic nie zastąpi, ale trudno o prawdziwą przyjaźń. Dlatego mam tylko (i aż) jednego przyjaciela. Rzeczywiście, zgadzam się z twierdzeniem, że słowo przyjaciel jest mylone ze znajomym lub kimś miłym. Wtedy łatwo o rozczarowanie. Wszak prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Punkt 6 można rozumieć tak, że warto "inwestować" energię w rozwijanie relacji z osobami dla nas bliskimi zamiast np. w karierę lub kupno wyposażenia mieszkania, na co wskazuje druga część tego punktu. Nie chodzi o rozmienianie się na drobne. Chodzi o jakość, a nie ilość relacji.
OdpowiedzUsuńJak już wcześniej napisałem: jeśli to komuś potrzebne, to nie ma sprawy :)
UsuńWszelako czy ofiarowanie siebie przyjacielowi, a nie (bardziej) sobie i bliskim nie jest przypadkiem takim właśnie rozdrabnianiem się?
"Chodzi o jakość, a nie ilość relacji" czyż nie? ;)
Roman
Co innego chodzenie "z przyjaciółmi" na piwo w każdy piątek, a co innego spotkanie raz na miesiąc,dwa lub wyjazd raz do roku na "męską wyprawę" w góry. To tak zwane "ładowanie akumulatorów". To raczej synergia niż rozdrabnianie się. Dzięki tej drugiej osobie góry są jeszcze piękniejsze, a po powrocie jestem "bardziej" dla bliskich. Jak to mówił T. Kotarbiński "Przyjaciele pomagają żyć, a przeszkadzają pracować" (:
UsuńWszyscy to znamy/wiemy ale czy tak postępujemy? To jest kluczowe. To, że wiem nie oznacza, że tak robię.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem pkt. 8. Jakie macie sprawdzone strategie?
Od kilku miesięcy ćwiczę jogę ( 15 minut dziennie - to dzięki Tobie Konradzie i metodzie robienia czegoś na 90 % :) i raz w tygodniu idę na kijki na 2-3 godziny szybkiego marszu. Ruch powoduje, że staje się spokojniejsza i czuję mniej napięć w ciele.Łączy się to u mnie z punktem 7. W sytuacjach stresowych pomaga mi ćwiczenie uważności, staram się skupić na tym jak dana sytuacja na mnie działa, obserwuje reakcje w ciele, próbuję złapać myśli, które mkną w głowie wtedy, w tej metodzie dopiero raczkuję i dla mnie łatwa nie jest, choć zauważam malutkie efekty :)
UsuńAnna
Dwie metody stoickie przetestowane z sukcesem na sobie (tylko, że niestety nie zawsze jest siła by je stosować):
UsuńŻycie ze świadomością śmierci (kiedys umrzemy i wszystko przestanie byc problemem)
Kosmiczna perspektywa (mój "wielki" stresujący problem jest problemem tylko dla mnie)
Roman
Po pierwsze:nie martwić się na zapas!
UsuńPo drugie:nie denerwować się "codziennością" mówiąc:-głupoty mnie nie będą wk****** czyli jakby sortować problemy co nie znaczy,że np.z powodu choroby przyjaciela lub debetu w banku popadać w depresję.
Po czwarte:więcej snu,więcej seksu(chyba mogę "legalnie" to napisać? ;D ) i od czasu do czasu kawałek gorzkiej czekolady do kawy ;)
Po piąte:"oczyszczające"rozmowy z przyjacielem,kumplem lub współmałżonkiem z założeniem,że wiemy komu chcemy się wygadać.
Chyba wszystko wyliczyłam ;)
Nie wiem który punkt jest najważniejszy,bo wg mnie wszystkie po trochę :)
P>S>
UsuńPo trzecie-więcej dystansu do życia i do samego siebie ;)
W sytuacjach stresowych często pomaga mi metoda zobaczenia danej sprawy już załatwionej np.przychodzi duży rachunek za gaz a ja sobie wyobrażam ,że już go zapłaciłam,idę do dentysty i wyobrażam sobie,że już wracam do domu troszkę maleją te problemy:) sid.
UsuńBardzo mi kiedyś pomagało wymienianie przed snem co najmniej pięciu rzeczy za które jestem wdzięczna (o czym zresztą wspominałam na blogu również). Potem się rozpędzałam i wymieniałam ich zdecydowanie więcej. A teraz już tego nie potrzebuję, zauważam te rzeczy ciągle, nie tylko wieczorem. Zdecydowanie polecam. : )
OdpowiedzUsuńJa już to gdzieś czytałem :)
OdpowiedzUsuń1. 1 Test 5,18
2. Ga 6,2
3. 1 Test 5,16
4. Nawet więcej: Łk 6,31-36
5. Mt 18,21-22
6. Ef 5,21-33, Kol 3,18-25 Ef 6,1-3
7. Ef 5,28
8. Mt 11,28
i pewno wiele innych...
Zapomniałem wyżej podpisać się:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Janusz