8 kroków do satysfakcjonującego życia

Współczesnemu człowiekowi daleko do satysfakcjonującego życia. Nie potrafi osiągnąć prawdziwego szczęścia ani trwałego spełnienia. Zapomnieliśmy jak cieszyć się prostymi przyjemnościami, zatraciliśmy kontakt z samym sobą, innymi ludźmi i przyrodą.


Poświęcamy czas na pracę lub bierny odpoczynek, żyjemy w pośpiechu, w pogoni za sukcesem, w nadmiarze dóbr materialnych. Pragniemy życia pełniejszego, sensownego i wartościowego.

Aby mieć większe poczucie szczęścia i satysfakcji życiowej możemy podjąć określone kroki:

1. Wyrażaj swoją wdzięczność. Jednym ze sposobów może być prowadzenie „dziennika wdzięczności”, w którym zapisywać będziemy wydarzenia, za które jesteśmy szczególnie wdzięczni.
2. Praktykuj akty dobroci przy każdej nadarzającej się okazji. Może to być ustąpienie miejsca w autobusie, zaniesienie/ zrobienie zakupów starszej osobie. Te dobre uczynki spowodują lawinę pozytywnych efektów.
3. Pielęgnuj drobne życiowe przyjemności. Naucz się rozkoszować chwilą i zachowywać w pamięci „stop-klatki” tych wyjątkowych momentów, tak by móc w dowolnej chwili przywołać ich wspomnienie.
4. Wyraź wdzięczność osobie, która pomogła ci, kiedy byłeś na życiowym zakręcie i która w pozytywny sposób wpłynęła na twoje życie – najlepiej w osobistej rozmowie, ew. pisząc do niej list.
5. Naucz się przebaczać. Porzuć gniew i żal pisząc do osoby, która kiedyś cię zraniła. Przebaczenie pozwoli ci ruszyć z miejsca.
6. Inwestuj czas i energię w przyjaźnie i życie rodzinne. To, gdzie mieszkasz, ile zarabiasz, twój tytuł zawodowy czy nawet stan zdrowia mają bardzo mały wpływ na poziom satysfakcji z życia. To, co kształtuje go w najwyższym stopniu, to silne i pozytywne relacje z innymi.
7. Zatroszcz  się o swoje ciało – wysypiaj się, ćwicz, gimnastykuj i uśmiechaj.
8. Rozwijaj strategie radzenia sobie ze stresem.

Kroki te zostały opracowane przez Sonję Lyubomirsky z Uniwersytetu Kalifornijskiego, a znalazłem je w tekście Psychologia pozytywna...

Moje ulubione punkty to zwłaszcza 3 i 6.  Priorytetem w najbliższym okresie chciałbym uczynić punkt 7, zwłaszcza jeśli chodzi o wysypianie się.  A jak jest w Waszym przypadku?
Przed nami okres większej podatności na chandrę. Warto zatem wyposażyć się w odpowiedni oręż. Może macie jakieś specjalne sposoby na wprawianie się w dobry humor lub podnoszenie poziomu zadowolenia z życia?

20 komentarzy:

  1. Warto zauważyć, że żaden z kroków nie wymaga wcale nakładów finansowych (a jeśli już to w niewielkim stopniu) czy zwiększenia stanu posiadania, a zatem podniesienie poziomu satyskacji w życiu leży w zasięgu naszych możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę polemizował z tym inwestowaniem czasu i energii w przyjaźnie... Oczywiście jeśli ktoś tego potrzebuje to nie ma sprawy...
    Wszelako swoim życiem mogę zaświadczyć, że jakość życia poprawiła mi sie znaczni, od chwili gdy radykalnie uciąłem wszystkie przyjaźnie i ogromną większość znajomości.
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jestem takiego samego zdania.
      Jako jeden z "tych" introwertyków o wiele lepiej czuję się, jak jestem sam ze sobą i swoimi myślami i nie za bardzo potrzebuję nikogo więcej.
      Z drugiej strony wiem, że jesteśmy istotami socjalnymi i dlatego staram się, aby kontakty z tymi najbliższymi były jednak jak najlepsze.

      Usuń
    2. Też mi lepiej gdy więcej czasu spędzam w domu w gronie rodziny z tym, że ja interesuję się rozwojem duchowym, praktykuję np. Reiki, medytuję, dużo czytam/głównie pozycje z bibliotek/, piszę ,maluję i zajmuję się rękodziełem no i mam stado kotów i psa...

      Usuń
  3. Ja także zgadzam sie z tymi krokami,które faktycznie nie wymagają nakładu finansowego ani też poświęcej.Wszystko to bardzo ładnie i lekko sie czyta,jednak w codziennym życiu zawsze brakuje nam czasu w codziennej bieganinie a jesli już go mamy ,to spędzamy go tak jak nam pasuje.,i nie zawsze potrzebujemy do tego grona ludzi.Ale popieram powinniśmy spotykać sie ,wspierać i śmiać -bo śmiech to zdrowie;))Zatem dużo uśmiechu;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Punkt 3,7 i 8 polecam na jesienną chandrę. Punkt 6 - z przyjaciółmi delikatnie,bo często mylimy słowo "przyjaciel" z "sympatyczna osoba".
    Po prostu trzeba "żyć z całych sił i uśmiechać się do ludzi" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ..., ale radosc i humor najwazniejsze /smiech/!!!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Punkt 7 jest mi najbliższy. Śpię dokładnie tyle ile trzeba i regularnie ćwiczę. I to naprawdę pomaga. Kiedyś tego nie rozumiałem, ale dziś widzę, że dbanie o ciało pozwala cieszyć się zdrowiem i jest lekarstwem na chandrę. Jak mam gorszy humor to zabieram się za coś ważnego i pożytecznego. Na przykład nauka języka Niemieckiego. Początkowo mam opory, ale po pół godziny wraca zadowolenie z siebie samego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do przyjaźni - dla mnie jest b. ważna i podnosi mój poziom zadowolenia z życia! Zwłaszcza jak raz w roku wspólnie chodzimy po Tatrach. Dobrej przyjaźni nic nie zastąpi, ale trudno o prawdziwą przyjaźń. Dlatego mam tylko (i aż) jednego przyjaciela. Rzeczywiście, zgadzam się z twierdzeniem, że słowo przyjaciel jest mylone ze znajomym lub kimś miłym. Wtedy łatwo o rozczarowanie. Wszak prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Punkt 6 można rozumieć tak, że warto "inwestować" energię w rozwijanie relacji z osobami dla nas bliskimi zamiast np. w karierę lub kupno wyposażenia mieszkania, na co wskazuje druga część tego punktu. Nie chodzi o rozmienianie się na drobne. Chodzi o jakość, a nie ilość relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wcześniej napisałem: jeśli to komuś potrzebne, to nie ma sprawy :)
      Wszelako czy ofiarowanie siebie przyjacielowi, a nie (bardziej) sobie i bliskim nie jest przypadkiem takim właśnie rozdrabnianiem się?
      "Chodzi o jakość, a nie ilość relacji" czyż nie? ;)
      Roman

      Usuń
    2. Co innego chodzenie "z przyjaciółmi" na piwo w każdy piątek, a co innego spotkanie raz na miesiąc,dwa lub wyjazd raz do roku na "męską wyprawę" w góry. To tak zwane "ładowanie akumulatorów". To raczej synergia niż rozdrabnianie się. Dzięki tej drugiej osobie góry są jeszcze piękniejsze, a po powrocie jestem "bardziej" dla bliskich. Jak to mówił T. Kotarbiński "Przyjaciele pomagają żyć, a przeszkadzają pracować" (:

      Usuń
  8. Wszyscy to znamy/wiemy ale czy tak postępujemy? To jest kluczowe. To, że wiem nie oznacza, że tak robię.

    Ciekaw jestem pkt. 8. Jakie macie sprawdzone strategie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku miesięcy ćwiczę jogę ( 15 minut dziennie - to dzięki Tobie Konradzie i metodzie robienia czegoś na 90 % :) i raz w tygodniu idę na kijki na 2-3 godziny szybkiego marszu. Ruch powoduje, że staje się spokojniejsza i czuję mniej napięć w ciele.Łączy się to u mnie z punktem 7. W sytuacjach stresowych pomaga mi ćwiczenie uważności, staram się skupić na tym jak dana sytuacja na mnie działa, obserwuje reakcje w ciele, próbuję złapać myśli, które mkną w głowie wtedy, w tej metodzie dopiero raczkuję i dla mnie łatwa nie jest, choć zauważam malutkie efekty :)
      Anna

      Usuń
    2. Dwie metody stoickie przetestowane z sukcesem na sobie (tylko, że niestety nie zawsze jest siła by je stosować):
      Życie ze świadomością śmierci (kiedys umrzemy i wszystko przestanie byc problemem)
      Kosmiczna perspektywa (mój "wielki" stresujący problem jest problemem tylko dla mnie)
      Roman

      Usuń
    3. Po pierwsze:nie martwić się na zapas!
      Po drugie:nie denerwować się "codziennością" mówiąc:-głupoty mnie nie będą wk****** czyli jakby sortować problemy co nie znaczy,że np.z powodu choroby przyjaciela lub debetu w banku popadać w depresję.
      Po czwarte:więcej snu,więcej seksu(chyba mogę "legalnie" to napisać? ;D ) i od czasu do czasu kawałek gorzkiej czekolady do kawy ;)
      Po piąte:"oczyszczające"rozmowy z przyjacielem,kumplem lub współmałżonkiem z założeniem,że wiemy komu chcemy się wygadać.

      Chyba wszystko wyliczyłam ;)
      Nie wiem który punkt jest najważniejszy,bo wg mnie wszystkie po trochę :)

      Usuń
    4. P>S>
      Po trzecie-więcej dystansu do życia i do samego siebie ;)

      Usuń
    5. W sytuacjach stresowych często pomaga mi metoda zobaczenia danej sprawy już załatwionej np.przychodzi duży rachunek za gaz a ja sobie wyobrażam ,że już go zapłaciłam,idę do dentysty i wyobrażam sobie,że już wracam do domu troszkę maleją te problemy:) sid.

      Usuń
  9. Bardzo mi kiedyś pomagało wymienianie przed snem co najmniej pięciu rzeczy za które jestem wdzięczna (o czym zresztą wspominałam na blogu również). Potem się rozpędzałam i wymieniałam ich zdecydowanie więcej. A teraz już tego nie potrzebuję, zauważam te rzeczy ciągle, nie tylko wieczorem. Zdecydowanie polecam. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już to gdzieś czytałem :)

    1. 1 Test 5,18
    2. Ga 6,2
    3. 1 Test 5,16
    4. Nawet więcej: Łk 6,31-36
    5. Mt 18,21-22
    6. Ef 5,21-33, Kol 3,18-25 Ef 6,1-3
    7. Ef 5,28
    8. Mt 11,28

    i pewno wiele innych...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapomniałem wyżej podpisać się:

    Pozdrawiam
    Janusz

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...