W pierwszym wpisie Dobre życie - cz.1: Odkrywanie prostoty mówiliśmy o naszej drodze do dobrowolnej prostoty, czym dla nas ona jest i w czym wyraża się w codziennym życiu. W tym poście opowiemy o naturalnym lęku o przyszłość i jego różnych przejawach.
Święty Augustyn powiedział, że serce człowieka jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Bogu. Związek z Nim jest dla nas przystanią, w której idea prostego życia może się w pełni realizować. Podobnie jak szczęście - również bezpieczeństwo nie zależy od pieniędzy i stanu posiadania. Jako osoby wierzące czerpiemy je z całkowitego zaufania Bogu. To On jest gwarantem życia, jakie prowadzimy, i zapewnia nam przyszłość, jakiej oczekujemy.
Posiadanie dużej ilości pieniędzy czy majątku, sukces zawodowy, dobrobyt czy powodzenie u innych może dawać złudne „poczucie” bezpieczeństwa, ale nie ma nic wspólnego z prawdziwym „bezpieczeństwem”. Nie możemy ubezpieczyć się od wszelkiego możliwego ryzyka, dlatego jesteśmy skazani na ciągły niepokój. Jako osoby wierzące możemy żyć w całkowitej wolności, ponieważ nasze życie zależy przede wszystkim od Boga, który powiedział, że nie powinniśmy troszczyć się przesadnie o własne potrzeby, które On sam chce zaspokoić.
Zdecydowaliśmy zawierzyć Bogu nasze sprawy materialne, rezygnując z gromadzenia majątku, a przynajmniej z marzeń o tym, że taki majątek kiedyś zgromadzimy i zapewni nam on jakieś bezpieczeństwo czy uwolni od niepokojów. Co więcej, mamy świadomość, że duży majątek nierzadko oddala od Boga. Wprawdzie człowiek posiadający dużo pieniędzy lub dóbr materialnych może być dobrym chrześcijaninem, jednak jest to trudne z uwagi na przywiązanie do nich, a także ze względu na poczucie „panowania się nad sytuacją”, które odgradza go od Boga, wprowadza pokusę samowystarczalności i zamknięcia się na wiele scenariuszy w życiu. Dlatego święty Paweł w liście do Tymoteusza napomina: Bogatym na tym świecie nakazuj, by nie byli wyniośli, nie pokładali nadziei w niepewności bogactwa, lecz w Bogu, który nam wszystkiego obficie udziela do używania.
Oczywiście nie oznacza to, że nie dbamy o nasze sprawy materialne. Nie oczekujemy jednak od pieniędzy i rzeczy tego, czego dać nie mogą, mając przekonanie, że dzięki Bożej opiece starczy nam zawsze na to, by dzięki własnej pracy i wyborowi życia w prostocie zaspokoić niezbędne i aktualne potrzeby, bez popadania w długi. Odmawiając modlitwę „Ojcze nasz” modlimy się nie o bogactwo i powodzenie, lecz o „chleb powszedni”, a więc coś podstawowego, a zarazem niewyszukanego.
Zapraszam do wysłuchania kolejnego fragmentu audycji zrealizowanej na antenie Radia Warszawa, w której moja Żona opowiada o różnych przejawach życia w lęku o przyszłość i jak sobie z nimi konkretnie radzimy w naszej rodzinie. Link do nagrania (trwającego ok. 9 minut) znajdziecie tutaj.
Dlaczego ten cykl, czytaj w poście Dobre życie - zaproszenie