Ruch VS poznałem w 2002 r. poprzez lekturę Świata po kapitalizmie Davida C. Kortena. W rozdziale poświęconym przemianom kulturowym wspomina on o książce Your Money or Your Life: Transforming Your Relationship with Money and Achieving Financial Independence Joe Domingueza i Vicki Robin, wydanej w 1992 r. Korten pisze: "jej przesłanie jest proste, a zarazem budujące. Możemy poświęcić swoje życie na robienie pieniędzy i kupowanie mnóstwa zbędnych rzeczy, których w rzeczywistości wcale nie chcemy i nie potrzebujemy. Z drugiej strony możemy zastanowić się, co rzeczywiście czyni nas szczęśliwymi, zacząć kontrolować wydatki i korzystać z życia. Wybór życia w prostocie oznacza spędzanie mniejszej ilości czasu na zarabianiu pieniędzy i prowadzenie egzystencji uniezależnionej od przedmiotów. Oznacza po prostu życie. To nie jest wezwanie do poświęceń. To jest wezwanie do prowadzenia lepszego, bardziej wartościowego i satysfakcjonującego życia. To osobisty wybór, jakiego warto dokonać". Jest to odwrót od udziału w wyścigu szczurów w świecie, w którym "normalny oznacza noszenie kosztownych ubrań, które kupuje się dzięki ciężkiej pracy, przepychanie się przez korki kupionym na raty samochodem, by dojechać do pracy, którą musisz wykonywać, żeby płacić za ubrania, samochód i dom, który zostawiasz pusty na cały dzień, aby zarobić na jego utrzymanie ."
W dobrowolnej prostocie chciałbym podkreślić słowo „dobrowolna”. Jako Polacy mamy za sobą doświadczenie szarej rzeczywistości PRL-u i w pewien sposób reagujemy alergicznie na głos wzywający do samoograniczenia w zaspokojeniu marzeń o dostatnim życiu. Z pewnością nie o taką zgrzebną prostotę mi chodzi. Nie miała ona także nic z dobrowolności. Bieda i niedostatek nie powinny mieć miejsca. Produkcja i konsumpcja bogactwa odrywa pracę i kapitał od zadań, które są bardziej społecznie pożądane. Nie zlikwidujemy zjawiska nędzy dopóki relacjami między nami rządzić będzie kategoria zysku. Dlatego pierwszy krok, który mogę uczynić, by zmniejszyć swój udział w nadmiernej eksploatacji, to żyć prosto.
Akcent na słowo "dobrowolna" (voluntary) ma uświadomić, że to my jesteśmy odpowiedzialni za własne życie, niezależnie od tego, jak bardzo zostaliśmy zdławieni przez media i reklamę opiewające konsumpcyjny styl życia. "Prostota" oznacza życie skoncentrowane na tym, co dla nas najbardziej istotne, zaspakajanie rzeczywistych potrzeb zamiast zachcianek, osiągnięcie (i nieprzekraczanie) punktu równowagi określanej terminem "enough" - "dosyć", który oznacza zerwanie z materialistyczną koncepcją "więcej oznacza lepiej". Do prawdziwego zadowolenia w życiu zdecydowanie "wystarczy mniej".
W dobrowolnej prostocie chciałbym podkreślić słowo „dobrowolna”. Jako Polacy mamy za sobą doświadczenie szarej rzeczywistości PRL-u i w pewien sposób reagujemy alergicznie na głos wzywający do samoograniczenia w zaspokojeniu marzeń o dostatnim życiu. Z pewnością nie o taką zgrzebną prostotę mi chodzi. Nie miała ona także nic z dobrowolności. Bieda i niedostatek nie powinny mieć miejsca. Produkcja i konsumpcja bogactwa odrywa pracę i kapitał od zadań, które są bardziej społecznie pożądane. Nie zlikwidujemy zjawiska nędzy dopóki relacjami między nami rządzić będzie kategoria zysku. Dlatego pierwszy krok, który mogę uczynić, by zmniejszyć swój udział w nadmiernej eksploatacji, to żyć prosto.
Akcent na słowo "dobrowolna" (voluntary) ma uświadomić, że to my jesteśmy odpowiedzialni za własne życie, niezależnie od tego, jak bardzo zostaliśmy zdławieni przez media i reklamę opiewające konsumpcyjny styl życia. "Prostota" oznacza życie skoncentrowane na tym, co dla nas najbardziej istotne, zaspakajanie rzeczywistych potrzeb zamiast zachcianek, osiągnięcie (i nieprzekraczanie) punktu równowagi określanej terminem "enough" - "dosyć", który oznacza zerwanie z materialistyczną koncepcją "więcej oznacza lepiej". Do prawdziwego zadowolenia w życiu zdecydowanie "wystarczy mniej".
W tytule mojego blogu pojawia się pojęcie minimalizmu [poprzednio nazwa blogu brzmiała: Minimalizm - droga do prostego życia]. Jest ono ściśle związane z pojęciem prostoty. Obie koncepcje walczą z coraz większą złożonością współczesnego świata, konsumpcjonizmem, poglądem głoszącym, że kupowanie rozwiąże nasze problemy, że ciągle potrzebujemy więcej. Minimalizm jest rozwinięciem prostoty i polega na poprzestaniu na tym, co jest absolutnie niezbędne oraz pozbyciu się wszystkiego, co niepotrzebne. To, co niepotrzebne, jest bowiem luksusem i marnotrawstwem. Eliminując rzeczy zbędne, robimy przestrzeń dla tego, co zasadnicze.
O różnicy między minimalizmem i dobrowolną prostotą oraz dlaczego nie uważam siebie za minimalistę możecie przeczytać na blogu Minimal Plan tutaj.
Więcej na temat książki Your Money or Your Life w poście: (Twoje) pieniądze albo życie! Wprowadzenie
Polecam także wpis: Od niezależności finansowej do finansowej integralności
O różnicy między minimalizmem i dobrowolną prostotą oraz dlaczego nie uważam siebie za minimalistę możecie przeczytać na blogu Minimal Plan tutaj.
Więcej na temat książki Your Money or Your Life w poście: (Twoje) pieniądze albo życie! Wprowadzenie
Polecam także wpis: Od niezależności finansowej do finansowej integralności
Czy ta książka,
OdpowiedzUsuńktórą zaprezentowałeś: Your Money or Your Life została może wydana po polsku?
Niestety jak dotąd nie. Polecam wpisy z cyklu YMYL.
UsuńWłaśnie jestem na początku tej drogi. Zmęczona dwudziestoletnią gonitwą za "nie-wiadomo-czym" trafiłam na Twojego bloga. Dotarło do mnie, że zmarnowałam mnóstwo czasu i energii, straciłam kontakt z przyjaciółmi i rodziną. To wszystko koszty, nie zyskałam nic poza chwilowymi euforiami, które następowały po "złapaniu króliczka", później chciało się jeszcze bardziej i jeszcze więcej. Nie pragnę minimalizmu, chcę przeżyć swoje życie świadomie, leniwie łapiąc oddech - nie zadyszkę.
OdpowiedzUsuńMa nadzieję, że Droga do prostego życia będzie pomocą w złapaniu oddechu. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńTrafilem na Wasz blog przez przypadek. Nie pamietam juz nawet jakie haslo w wyszukiwarce mnie na niego skierowalo. Jednak bardzo sie ciesze, ze Was znalazlem.
Ostatnie 4 miesiace przezylem w "przymisowym minimalizmie" - zostawiajac rodzine, wyjechalem do pracy za granice. Zdecydowalem sie na nia nie mogac sobie dac rady ze stresem i napieciem w pracy w Polsce. Dlatego wiec z rozmyslem zwolnilem sie wiec z pracy biurowej na rzecz pracy w lesie na drugim koncu Europy. Obecnie, cale dnie spedzam prawie sam w lesie, by po poludniu mieszkac w malutkim pokoiku (ale za to z pieknym widokiem na pobliskie jeziorko) w ktorym jest tylko szafa, lozko, komoda i fotel. W zwiazku z tym, ze jedzenie tu jest bardzo drogie, opieram sie w 99% jedtnie na produktach przywiezionych z Polski.
Otoz po 4 miesiacach takiego zycia znowu zaczalem doceniac male radosci w zyciu, o ktorych zapomnialem pracujac w Polsce - piekno przyrody, radosc z 'nicnierobienia', wielogodzinnych rozmow z kolegami, jedzenia prostych ale smacznych potraw.
Okazuje sie, ze to prawda, ze 'mniej znaczy wiecej'. Zyjac w prostych warunkach, wykonujac prosta prace, zyjac bez stresu mozna w koncu zajrzec w siebie i na spokoknie zastanowic sie, co jest w zyciu wartosciowe.
Mam nadzieje, ze Wasz blog pomoze mi utrzymac prostote zycia po powrocie do cywilizacji (czyli juz za tydzien). Jeszcze raz dziekuje za Wasze wpisy i zycze powodzenia
Tomek z Kalisza
Bardzo ciekawe doświadczenie - fajnie, że do nas trafiłeś... Pozdrawiamy :)))
UsuńTrafiłam tu szukając odpowiedzi , jak wyjść ze spirali długów, w którą wpadłam chcąc zrekompresować sobie brak wewnętrznej i zewnętrznej stabilizacji. Dziś zrodziła się we mnie iskierka nadziei, że jest szansa, stanąć do pionu i wyjść z długów
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy, że do nas trafiłeś. Nowy rok - dobry czas, by zacząć zmianę nawyków. Powodzenia i owocnej lektury!
Usuń