Use it up, wear it out, make it do or do without

Powiedzenie to, powstałe ponoć w początkach XX wieku, pomagało ubogim imigrantom napływającym do  Stanów Zjednoczonych wiązać koniec z końcem. Powtarzano je w czasach Wielkiego Kryzysu i podczas II Wojny Światowej. Hasło to zostało przypomniane przez ruch dobrowolnej prostoty. Wydaje się ono dobrym środkiem w praktykowaniu oszczędnego trybu życia. Niełatwo je przetłumaczyć, więc niech przemówi w oryginalnym brzmieniu.

USE IT UP [zużyj to]


Jeśli już coś kupiłeś, zużyj to do końca. Nie pozwól, aby coś się zmarnowało. Dotyczy to zwłaszcza jedzenia, kosmetyków, chemii domowej. Ile przedmiotów (np. starych kosmetyków, zapasów jedzenia) zalega na naszych półkach, w szafkach i szufladach. Zaplanuj posiłki tak, aby najpierw wykorzystać produkty z bliskim terminem przydatności do spożycia. Raz w miesiącu staraj się przeżyć tydzień robiąc posiłki tylko z produktów, które znajdziesz w kuchni. (Wiem po sobie, że można w ten sposób sporo zaoszczędzić na wydatkach na jedzenie). Gdy kupisz świeży chleb, warto najpierw skończyć poprzedni bochenek. (Nie oszukujmy się, że zrobimy to potem). Wykorzystajmy do końca pojemnik z musztardą lub ketchupem, odwracając go do góry dnem, ewentualnie przekrajając plastikową butelkę. Podobnie z pastą do zębów. Po przecięciu tubki okazuje się, że w środku jest jeszcze sporo do wykorzystania. Do pozornie pustych butelek od szamponu i żelu pod prysznic można dodać trochę wody, żeby do końca zużyć ich resztki.

WEAR IT OUT [wykorzystaj to do końca]


Używanie rzeczy do końca ich sprawności nie jest niestety dobrze widziane. Nie wyrzucaj urządzeń w dobrym stanie, sprawnych, nadających się do użytku, tylko dlatego, że pojawiły się na nich jakieś ryski, wyszły z mody lub pojawił się na rynku nowy model. Wykorzystaj ponownie folię aluminiową, woreczki foliowe, słoiki, papierowe torby i inne rzeczy. Jeśli kupujemy daną rzecz z intencją używania jej do samego końca, zwykle bardziej przemyślimy zakup, a także będziemy bardziej o nią dbali. Nasze środowisko pełne jest rzeczy kupionych bez zastanowienia, o które nie dbano i wyrzuconych bezmyślnie.
Utrzymuj samochód w dobrym stanie. Dbaj o swoją garderobę. Wykonuj samodzielnie drobne naprawy odzieży. Foliowe torby na zakupy wykorzystuj jako worki na śmieci. Papierowe torebki po chlebie lub innych produktach mogą posłużyć do zawinięcia kanapek. Bądź pomysłowy, znajdując dla przedmiotów nowe zastosowanie.

MAKE IT DO [zaakceptuj to/poradź sobie z tym, co masz]


Zadowalaj się tym, co akurat posiadasz. Nawet jeżeli nie jesteś do końca z tego zadowolony. Może stary dywan, szafa mogą ci jeszcze posłużyć. Spróbuj znaleźć rozwiązanie problemów za pomocą tego, czym dysponujesz. Naucz się przygotowywać potrawy z tego, co masz w lodówce. Nie biegnij do sklepu i nie kupuj, jeżeli masz w zasięgu ręki inne rozwiązania. Pożycz mikser albo wiertarkę od sąsiada, nie musisz mieć ich na własność. Nie musisz kupować książki, która cię interesuje, spróbuj wypożyczyć ją z biblioteki albo od znajomego.

DO WITHOUT [obejdź się bez tego]


Mniej znaczy lepiej. Nieraz korci, żeby wyjść i kupić każdy najmniejszy drobiazg, który akurat potrzebujemy, ale nie powinniśmy tego robić. Nasze mieszkania, samochody, biura są przepełnione i zagracone. Nie chodź do sklepu, gdy tylko coś się skończy. Może potrafisz przeżyć bez danej rzeczy przez jakiś czas. Naprawdę można żyć bez natychmiastowego zaspokojenia każdej pojawiającej się potrzeby. Nie musimy mieć wszystkiego przez cały czas i to w nadmiarze. Spróbuj kupować warzywa i owoce sezonowo, wtedy, gdy jest pora ich zbiorów. Nie oglądaj reklam, które wzbudzają w nas pragnienie posiadania nowych rzeczy. Czasami patrzymy na innych myśląc, że musimy ubrać, zjeść, posiadać to samo. Zatrzymajmy się wtedy i pomyślmy, że to, co mamy, jest wystarczająco dobre.


7 komentarzy:

  1. a proszę bardzo - przykład, ostatnio złożyłem nowy stary komputer "ze złomu" o czym się rozpisywałem co nieco

    kosztowało mnie to z 10 zł

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, inspirujący tekst. Szkoda, że trochę wcześniej na niego nie trafiłam, bo choć zdecydowanie ograniczyłam wydatki na np. odzież (kupuję tylko, jeśli się zniszczy/zużyje), to jak widzę, zdarzało mi się "polec" na drobnostkach ("ten szampon okazał się niewystarczająco zadowalający, to już tą końcówkę zostawię"...).
    Dzięki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Dagmare, inspirujący wpis. Ileż to ja rzeczy nie zużywam do końca, bo to mi nie służy, np.. Świetny przykład z szamponem, ale również wszelkiego rodzaju kremy, maseczki, żele pod prysznic.. Powinnam nauczyć się kupować bardziej przemyślanie. Świetnie, że istnieje Twój Blog :-) Dzięki Tobie wiele można się nauczyć :-)

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się w 100% z powiedzeniem, chociaż sama nieraz ulegam pokusie... najczęściej zasadę zużywania do końca stosuję przy kosmetykach, oraz ubraniach- które często z resztą pochodzą z sh :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, ale sąsiad czy znajomy musi zaryzykować pożyczenie nam miksera czy wiertarki (rzeczy, które nie są do końca nieodporne na użytkownika), czyli mieć do nas zaufanie ryzykując, że wyjdzie na chama lub się obrazimy, gdy nam odmówi. Nie wspominając o tym, że on nie może zastosować się do tego tekstu i starać się o życie w prostocie, bo musi mieć wymagane przez nas sprzęty (samochód, który pożyczaliście od znajomych, bo dzieci chore). Rzecz w tym, żeby z chorym dzieckiem dać radę autobusem, żeby użyć trzepaczki i nie wiem, ręcznej wiertarki (to już heroizm). Ale nie chodzi o to, by nie mieć nic poza listą znajomych i ich dóbr, bo wtedy wychodzimy na sępa. Może właśnie prostota oznacza, że pożyczam wiertarkę czy mikser osobie, której nigdy nie będzie na nie stać. Że podwożę autem kogoś, kogo boli noga, a nie ma samochodu etc. Pozdrawiam mocno! JB, która z lubością pożycza sobie foteliki, leżaczki i inne cuda z Twoją żoną :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło widzieć na blogu! O wiertarce był nawet żart. Ktoś poszedł pożyczyć wiertarkę od sąsiada. Po drodze myśli: na pewno mi nie pożyczy... pewnie coś wymyśli, żeby nie pożyczyć, itp. Wreszcie, gdy sąsiad otwiera drzwi, tamten nie wytrzymał i od razu na powitanie: "A wypchaj się tą swoją wiertarką!" Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Haha! Ale się uśmiałam! Bardzo dobry artykuł, trafiasz w sedno, Konradzie🙂. No i wyzwanie też mi się podoba, nie śledziłam wszystkich zadań, ale podsumowanie tygodnia mi wystarcz. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...