W poszukiwaniu (straconego?) czasu

Współczesna kultura, w której człowiek żyje w rozdarciu pomiędzy pracą zawodową i tak zwanym czasem wolnym, spowodowała, że często jesteśmy niekonsekwentni: z jednej strony w pogoni za efektywnością wypełniamy po brzegi godziny w kalendarzu, w innych momentach marnujemy je, pozwalając, by przepływały bezczynnie.

Jak korzystamy z własnego, niepowtarzalnego czasu? Czy jesteśmy rozrzutni w gospodarowaniu nim, czy też traktujemy go jako najcenniejsze dobro, którego używamy roztropnie?

Wiele spraw i ludzi domaga się naszej obecności, uwagi, zainteresowania, jednym słowem: naszego czasu, próbując zawładnąć nim kosztem nas samych i naszych bliskich. Od nas zależy, czy na to pozwolimy.

Oto kilka wskazówek, do których nierzadko dochodziłem ucząc się na własnych błędach. Mam nadzieję, że będą pomocne w unikaniu pułapek "straconego czasu":

1. Rozsądnie wybieraj nowe aplikacje i programy komputerowe dostępne w internecie. Mnie samemu nie raz zdarzyło się poświęcić kilka godzin na instalację i zgłębianie obsługi programów, które w praktyce okazywały się zupełnie nieprzydatne. Może warto czasem w dziedzinie software zatrzymać się na tym, co aktualnie całkiem dobrze nam służy?
2. Myślę, że nie warto poświęcać swojego czasu na gry komputerowe, które potrafią (zwłaszcza młodym ludziom) ukraść spory kawałek życia. Czytałem, że rekordziści poświęcają  na grę od kilku do kilkunastu godzin dziennie. 
3. Dzwonią do ciebie z banku lub od teleoperatora z nową ofertą? Nie wahaj się: naciśnij czerwoną słuchawkę, bez tłumaczenia się, że nie masz akurat czasu, bez umawiania się na rozmowę w innym terminie. W wersji soft - krótko i stanowczo daj do zrozumienia, że  nie jesteś zainteresowany. 
4. Z założenia nie biorę udziału w różnego rodzaju ankietach, których wypełnienie ma zająć "tylko kilka minut". 
5. Unikam czytania ulotek i folderów reklamowych. Jeśli już życzliwie biorę je do ręki, wędrują do najbliższego kosza. A te ze skrzynki pocztowej wędrują na makulaturę. 
6. Czytając książki popularyzujące wiedzę na jakiś temat zauważyłem, że ich autorzy mają tendencję do nadmiernego rozwodzenia się nad zagadnieniem, które często można by streścić w krótkim artykule lub wypunktować na 2,3 stronach. Osobiście ujmują mnie książki, które szanują mój czas i zwięźle przedstawiają temat. Myślę, że warto opanować sztukę wybiórczego czytania tego rodzaju obszernych publikacji i wyłapywania istotnych dla siebie faktów. Nie warto czytać ich "od deski do deski".
7. W przypadku beletrystyki dobra lektura to często kwestia gustu. Jeśli czytasz i po kilku stronach fabuła cię nie porwała, daruj sobie i nie czytaj dalej. Ja sam brnąłem wielokrotnie przez książki "dla zasady", nie czerpiąc z tego żadnej satysfakcji. Ostatecznie było to dla mnie stratą czasu.
8. Osobiście wystrzegam się wyjazdów na szkolenia i wyjazdy integracyjne. Moje doświadczenia były takie, że nowych informacji było jak na lekarstwo, wynudziłem się jak mops, czekając na kolejną przerwę na kawę. Dla niektórych taki wyjazd to jedynie okazja do "dobrej zabawy", co też mnie akurat nie interesuje. Wolę ten czas spędzić w domu, z bliskimi, a wiedzę zawodową czerpię z książek i internetu. 
9. Nie czytaj tygodników i miesięczników "branżowych" poświęconych danej dziedzinie np. wychowaniu dzieci, zdrowiu, remontom i wyposażeniu mieszkania. Zwykle po kilkunastu numerach tematy wracają jak bumerang. 
10. Nie oglądaj telewizji. Skakanie po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego doczekało się fachowej nazwy (tzw. zapping).  Wszystkie najświeższe informacje znajdziesz w internecie.
11. Nie czytaj wszystkich przychodzących maili. Rozsądnie zapisuj się na newslettery. Ja mam specjalne (śmieciowe) konto, czasem wymagane przez niektóre witryny internetowe, na które przychodzą "wiadomości" niewarte mojej uwagi. Przeglądam je tylko pobieżnie raz na jakiś czas. 
12. Panuj nad swoją przestrzenią informacyjną - czytaj, oglądaj tylko to, co rzeczywiście jest zgodne z twoimi zainteresowaniami i priorytetami. Nie surfuj po internecie bez celu, z nudów. Znajdź kilka wartościowych witryn dostarczających umiarkowaną porcję wiedzy i informacji. 
13. Rozsądnie wybieraj zaangażowania, nowe obowiązki, zainteresowania, którym przecież trzeba będzie poświęcić dodatkowy, specjalny czas. 
14. Miej zawsze pod ręką ciekawą książkę. Nie będziesz tracił czasu w kolejce na poczcie, w banku, sklepie, przychodni czy w czasie dojazdów z/do pracy. 
15. Rozsądnie podchodź do wyprzedaży i okazji. Może dla kilkunastu złotych nie warto tracić godziny na dojechanie do sklepu.
16. Wahając się przy podejmowaniu decyzji (zwłaszcza tych błahych, np. przy wyborze płatków lub dezodorantu) zamiast mnożyć argumenty za i przeciw - rzuć monetą. Proste i szybkie.
17. Nie spędzaj czasu w centrach handlowych. 
18. Przed wyjściem z domu zastanów się, co chcesz zrobić, kupić. Sprawdź zawczasu rozkład jazdy. Zadzwoń do sklepu, czy mają to, czego potrzebujesz. Wiele rzeczy można zrobić nie wychodząc z domu. 
19. Pozwól rosnąć sprawom, które nie zawsze wymagają naszej aktywności. Odrobina lenistwa i odkładania spraw na potem pozwala wybierać to, co naprawdę ważne, choć niekoniecznie pilne. 
20. Naucz się zawężać pole wyboru - nie wszystko da się (i trzeba) obejrzeć, przeczytać... 

16 komentarzy:

  1. Nie wstydzę sie tego, ze "marnuję" część swojego czasu...
    Nie jestem dumny z tego, że "efektywnie wykorzystuję" inną część swojego czasu.

    Po prostu patrzę, myślę i próbuję żyć mądrze :)
    Czasami nawet mi wychodzi :)

    "Wszystko ma swój czas,
    i jest wyznaczona godzina
    na wszystkie sprawy pod niebem:
    Jest czas rodzenia i czas umierania,
    czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
    czas zabijania i czas leczenia,
    czas burzenia i czas budowania,
    czas płaczu i czas śmiechu,
    czas zawodzenia i czas pląsów,
    czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
    czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
    czas szukania i czas tracenia,
    czas zachowania i czas wyrzucania,
    czas rozdzierania i czas zszywania,
    czas milczenia i czas mówienia,
    czas miłowania i czas nienawiści,
    czas wojny i czas pokoju."

    To tak a`propos pomysłów jak "unikać trwonienia czasu"...

    Jedno mi tylko trochę "zgrzyta" w Twoich Konradzie przykładach. Punkt 3... a sam chciałbyś, dzwoniac do kogoś, usłyszeć tylko "trzask odkładanej słuchawki"?

    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romanie, bardzo lubię ten cytat z Koheleta. To dobre miejsce, aby go przypomnieć. Co do punktu 3, ujmę to w ten sposób: tego rodzaju telefony to czysty telemarketing i ingerencja w moją prywatność (i do tego jeszcze rozmowa jest nagrywana...). Zwykle rozmowa jest dosyć natarczywa, by nie powiedzieć nachalna. Ostanio, żeby przedstawić mi jakąś ofertę, próbowano weryfikować moje dane osobowe. Jeśli jednoznacznie nie wyraziłem zgody na otrzymywanie ofert, myślę, że można się rozłączyć. Z drugiej strony jestem dobrze wychowany i jak dotąd tak nie robiłem, choć niektóre takie rozmowy wyprowadziły mnie z równowagi. Kompromisem jest być może krótkie, stanowcze powiedzenie, że nie jestem zainteresowany, a przy próbie kontynuowania rozmowy - rozłączenie się. Bycie "miłym" tylko pogarsza sprawę. Czasem trzask odkładanej słuchawki może być tym ostatecznym argumentem w niechcianej rozmowie.

      Usuń
  2. Romanie, podpisuję się pod Twoimi słowami i pod cytatem również.
    Od siebie dorzucę, że nie uważam czytania książek popularyzujących wiedzę, magazynów branżowych i szkoleń za stratę czasu - dopóki nie osiągnie się poziomu eksperta z danej dziedziny. Za to dodałabym punkt "wypisz się z serwisów społecznościowych":)
    Pozdrawiam
    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jestem ekspertem albo źle trafiałem ze szkoleniami (: Lubię książki popularno-naukowe, ale wolę takie, które zwięźle opisują problem. Z kolei wg mnie np. facebook to dobre narzędzie, które pozwala na organizowanie się ludzi. Dzięki niemu np. jestem w kontakcie z rodzinami z całej Polski, które edukują dzieci w domu. Jest to ważne pole wymiany informacji i doświadczeń. Ale oczywiście dobre narzędzia można źle wykorzystywać.

      Usuń
  3. Witam, mój pierwszy komentarz, ale czytam od jakiegoś czasu:)

    "Zawartość" szkoleń jak i gazet branżowych pewnie zależy od branży. Czego innego dowie się inżynier, a czego innego wizażystka czy pani od robienia tipsów.
    Reszta, rzeczywiście brzmi rozsądnie:)

    Powodzenia w dalszej twórczości.

    bujak

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwzględniając częściowo komentarze, także te życzliwe i niezapisane bliskich mi czytelników, przeredagowałem i uzupełniłem nieco (?) treść posta. Mam nadzieję,że jest teraz bardziej wyrazem mojego osobistego (co podkreślam) doświadczenia. Nie mam licencji na nieomylność (: Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja akurat wypełniam ankiety itp. jesli ktos potrzebuje takowej do pracy naukowej, no i oczywiscie tylko gdy temat mnie jakos dotyczy. nie tracę na tym dużo czasu a mogę przecież komuś pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o punkt 3 to zacznę chyba wciskać czerwoną słuchawkę - dzwonią często, gdy kieruję autem, myślę że to coś ważnego, odbieram, a tu obrażona pani, że nie chcę dłużej rozmawiać.

    Natrafiłam na Twojego bloga, poszukując minimalistów - rodziców(w dzisiejszym świecie to jest dopiero wyzwanie!).
    Bardzo ciekawe wpisy i spostrzeżenia.
    Nie wiem czy już dotykałeś tematu jak wyzwolić się od "pułapek" finansowych oferowanych przez przedszkola i szkoły. Mam na myśli zdjęcia grupowe, jednodniowe wycieczki za 50 zł itd.
    Z chęcią przeczytałabym artykuł jak radzić sobie z presją nauczycieli i tego co oferuje szkoła.
    Wiadomo, że chcemy dla dzieci jak najlepiej, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dzieci to najlepsza konsumencka grupa docelowa - przecież dziecku nie odmówisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście rodzic minimalista inaczej rozkłada akcenty. Nie da się żyć z jedną walizką. Ale jak już gdzieś pisałem, rodzicielstwo to prawdziwy sprawdzian i poligon doświadczalny w jednym. Co do szkoły to ponad rok temu wyszliśmy z instytucjonalnej tzw. edukacji i paramy się homeschoolingiem. Napisałem kiedyś post na ten temat (znajdziesz w archiwum). No ale może kiedyś zmierzę się z tematem, o którym wspominasz(ew. zapraszam do współnapisania?). Na pewno zmorą jest sklepik szkolny... Mój znajomy kontestuje zielone szkoły i zabiera dzieci w tym czasie na wspólny wyjazd. Jednodniowe wycieczki po prostu ignorować. Zostawić dziecko w domu (jak masz możliwość). Wspólnie spędzić trochę czasu. Ale temat jest oczywiście złożony - można zostać napiętnowanym przez rówieśników. Napisałem kilka postów o dzieciach. Zapraszam do lektury i odwiedzania bloga... A na Twój blog też zajrzałem (;

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź (także Romanowi:).
      Przejrzałam archiwum, na razie pobieżnie i nie powiem...daje do myślenia.
      Naprawdę miło jest natrafić na osoby (nawet jeśli tylko w sieci), które myślą podobnie.
      Czasami czuję się jak potwór, bo ograniczam dzieciom słodycze itp., nie kupuję trampolin ogródkowych itd. A z napiętnowaniem się raczej spotykam, ale rodziców.
      To tak trochę pół żartem, pół serio;)

      Będę zaglądać:)

      Usuń
    3. Hej, jestem mamą dwójki przedszkolaków. Na niektóre zajęcia posyłam dzieci, bo lubią. Na inne - z głupoty mojej własnej, pod naciskiem pań nauczycielek... Od września nie będę posyłac na angielski około 35zł/dziecko ale karate 20zł/m-c/dziecko i rytmika 10zł/m-c/dziecko - zostają, bo synowie to lubią. Wydałam 700zł w zeszłym roku przedszkolnym na angielski a dzieciaki moje nauczyły sie jednej piosenki po angielsku... nie znam się może, może te wszystkie 500 słówek zasiane mają w glowach i przy następnym roku nauki by one wykielkowały i rozkwitały... nie wiem... Starszy syn chce spróbować na skrzypcach, dwa razy w tygodniu po 30 minut, 160zł/m-c. Nie bardzo nas stać na te wydatki, ale niech próbuje tych skrzypiec. Czasem widzę smutne oczy synów kiedy inne dzieci coś tam mają (np. figurki jakiś bakuganów, figurki żołnierzy z bronią maszynową, czołgi itd; moim synom nie kupuję takich zabawek, mają klocki lego, klocki drewniane, kolejkę drewnianą z mostami, komplet do zabawy w gotowanie, nakrywanie stołu, mnóstwo książeczek, nie oglądamy telewizji, maluchy nie oglądają bajek, filmów, kreskówek a ja się czuję nieraz, jakbym im dzieciństwo odbierała)i się zastanawiam, czy ich czasem nie wychowuję na dziwadła. Nie karmię słodyczami, slodkim nabialem i hamburgerami, nie kupuję modnych zabawek. i tak jak napisałam, czuję się jak dziwak, nie znam nikogo w moim otoczeniu kto podobnie wychowywałby dzieci :-( Np. trampolinę to chętnie bym kupiła ;-) bo odpowiednio dozowana to świetne ćwiczenie SI, ale mieszkamy na 6-tym piętrze w dwóch pokojach na 60 metrach w pięc osób, wiec bez szans.
      Pozdrawiam,
      MM

      Usuń
  7. Szczerze i po praktycznym testowaniu na własnych dzieciach, polecam ksiażkę Karla Hessa "Kapitalizm dla dzieci" (jest do znalezienia w necie w formie *pdf). Zwłaszcza zajmujący pół książki rodział dla rodziców (bo książka celownana do nastolatków) moze byc pomocny.
    Roman

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobre porady, czytelnie i ująłeś to co najważniejsze :) Mnie ten post skojarzył się z fragmentem "śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą". Często jest tak, że pochłonięci choćby oglądaniem telewizji nie zwracamy uwagi na najbliższych... i czasem zamiast zająć się kolejną rzeczą "to do" warto porozmawiać czy się powyglupiać, zbliżyć do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Punkt 16 jest genialny! Tak nieracjonalny w swojej prostocie, a jakże oszczędny w czasie.

    Godzinami mogę analizować i oceniać bliźniacze produkty przed ich kupnem czy użyciem (w przypadku bezpłatnych appów), a i tak nigdy się nie zdecyduje na właściwy, bo może te drugi byłby lepszy. Orzeł / reszka i po kłopocie, widocznie tak musiało być ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Telefony z ofertami handlowymi prześladowały mnie przez dłuższy czas i myślałam, że jestem na nie skazana. Ale wystarczyło do operatora, banku itp. napisać oficjalny sprzeciw powołujący się na ustawę o ochronie danych osobowych i wysłanie go za zwrotnym potwierdzeniem odbioru, a telefon milczy jak zaklęty.

    Zdarzyło mi się co prawda raz, że po zmianie operatora telefonu komórkowego, nowy operator próbował ignorować mój sprzeciw, ale wysłanie skargi do GIODO skutecznie ukróciło, tę praktykę.

    Wielu moich znajomych skarży się na te natarczywe telefony, ale gdy proponuję, żeby złożyli sprzeciw, nie robią tego. Może wbrew pozorom nie jest to dla nich aż tak dokuczliwe ...???

    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...