No access i kod dostępu

Jesteśmy bombardowani nieprzerwanym strumieniem „informacji” przez różnego rodzaju kanały dostępu: internet, prasę, telewizję, radio, ogólnie rzecz ujmując: przez media tradycyjne i elektroniczne, które prześcigają się w zabieganiu o naszą uwagę. To warunek ich przetrwania.
„Kanał” dostępu to odpowiednia nazwa. Informacyjna zupa to nasze środowisko życia, w którym poruszamy się jak ryby w stęchłej i mętnej wodzie. Przejrzyste jezioro mądrości i wiedzy z czasem zaczęło przypominać wątpliwej jakości zawiesinę, by nie powiedzieć ściek, w którym bezwładnie płyniemy z prądem newsów z „pierwszej (pierwszej lepszej) ręki”, nie wiedząc dokąd i właściwie po co.

Kilkudniowy brak dostępu (mediów do mojej uwagi i odwrotnie) wywołuje u mnie uczucie spokoju, równowagi, odprężenia, większego panowania nad własnymi sprawami. Powrót ze świata ciszy i wyobcowania do środowiska zdominowanego medialnym przekazem przypomina zatrucie organizmu: początkowo powoduje chaos, dezorientację, natłok i przesycenie, zanim informacyjne toksyny nie stępią odzyskanej wrażliwości, nie nakierują na bierność, przyzwolenie na bylejakość, tandetę i wtórność, płynięcie z prądem.
Wakacyjny „no access” to dobry moment na oczyszczenie zbiornika, przyjrzenie się temu, co zwykle zaprząta (zaśmieca?) naszą uwagę. To możliwość przykręcenia kurka ze strumieniem bezużytecznych newsów. Nie czytajmy prasy, nie oglądajmy telewizji, nie wchodźmy do Internetu. A po powrocie z urlopu? Zdziwicie się jak niewiele się zmieniło. Politycy, celebryci, problemy i bieżące informacje, sensacje, dyskusje i prognozy pogody, kinowe hity, wydarzenia medialne - nadal te same! Weźcie do ręki gazetę sprzed miesiąca. Czy warto było emocjonować się czymś tak trywialnym jak kolejny przykład ludzkiej bezmyślności, arogancji i zachłanności? Natura ludzka jest niezmienna i aby się o tym przekonać wystarczy choćby lektura Biblii czy dzieł Homera. Warto zatem stworzyć własny "kod dostępu" - a więc ustalić, jakim mediom (gazeta, internet, radio, itp.), jak często (codziennie, co tydzień, co miesiąc?) i wedle jakich filtrów daję przystęp do swojej uwagi.

Przycisk „on” jest zawsze po naszej stronie odbiornika, czy będzie to ekran monitora, telewizor lub radio. Może zamiast czytać dziennik warto przerzucić się na tygodnik albo nawet miesięcznik? Zamiast czytać pobieżnie portale informacyjne i odwiedzać facebooka lepiej poczytać małymi fragmentami dzieło jakiegoś klasyka (odłożonego do przeczytania ad Calendas Graecas), które domaga się od nas intelektualnego wysiłku a nie jedynie operowania myszką? Może nie warto włączać radia, ale pobyć z własnymi myślami w ciszy?

Nie  bójmy się, że nie będziemy zawsze na czas z każdym medialnym wydarzeniem lub nową modą – na pewno zdążą nas o tym poinformować nasi znajomi, sąsiedzi, przyjaciele. Czy będzie nami łatwiej manipulować? Nie sądzę. W czystej, dobrze odfiltrowanej wodzie łatwiej dostrzec przeszkodę lub w porę zauważyć niebezpieczeństwo. Będziemy bardziej uważni i skoncentrowani, lepiej przygotowani do wyboru tego, co dla nas najwłaściwsze.

Walden Pond - źródło

6 komentarzy:

  1. Zupełnie nie w temacie,

    czy wiedzieliście, że wg moich badań, czyli nieprecyzyjnych, aczkolwiek dokładnych 93% osób (próba 234 os. mi znane) zaspakaja potrzebny innych, zapominając o swoich. Mam na myśli, te potrzeby, które wynikają z ich natury, a nie tego co ktoś gdzieś kiedyś powiedział lub napisał...

    P.S.

    Bardzo dobry artykuł, chyba mam bardzo zbliżone odczucia do Twoich!

    Serdecznie pozdrawia kolega z pierwszej stolicy Polski. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Konrad,

    Trzy małpki, z których jedna trzyma łapki na oczach, druga na uszach, a trzecia na ustach, reprezentują pewną sentencję i mądrość zen, która mówi: "nie patrzę na to, co złe, nie słucham, tego co złe, nie rozmawiam o tym, co złe"

    Praca z mandalą nauczyła mnie pewnej rzeczy: rzeczywistość wokół jest nieskończenie bogata, więc jest w czym wybierać. Mandala jest jak pusta misa: każdy sam decyduje co chce do niej włożyć. To, na co patrzy, to czego słucha, to o czym rozmawia, jest tym co do tej misy włożył... z jakiś sobie znanych powodów, ponieważ uznał to za ważne czy słuszne. To stało się jego rzeczywistością.

    You get the best of life!
    You get the best of world!

    cała filozofia trzech małpek żyjących w mandali;) Triada szczęścia, albo jak kto woli triumwirat szczęścia:

    - naucz swój umysł radości
    - naucz swoje myśli dyscypliny
    - naucz swoje ciało przyjemności

    Pozdrawiam serdecznie
    Rob

    OdpowiedzUsuń
  3. odkąd pamiętam żyłam na bakier z mediami. Zawsze było mi z tym dobrze. A ten post to zgrabnie ujęte to, co w mojej głowie siedzi :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. @Robert:
    dlaczego malpki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego" tak brzmi ta japońska sentencja czy też przysłowie ( w oryginale to: mizaru, kikazaru, iwazaru - co dosłownie oznacza: nie widzę, nie słyszę, nie mówię). Ta sentencja w kulturze i tradycji zen jest wyrażana w formie rzeźby lub obrazu pod postacią trzech madrych małp.

      Usuń
  5. Ja od lat jestem wierną fanką Teleexpressu. Program ten ogląda mi się miło i przyjemne, no i jestem jako tako zorientowana w tym, co się dzieje. Bałabym się całkowicie odłączyć od jakiegoś aktualnego źródła informacji z takiej oto przyczyny, że gdyby coś gdzieś poważnie "gruchnęło", to zawsze lepiej wiedzieć o tym szybciej, by móc przynajmniej próbować ratować siebie i bliskich.

    Jola z grodu Kraka

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...