Jest to z pewnością pierwsza książka na rodzimym rynku wydawniczym, która opowiada o minimalizmie w polskich uwarunkowaniach (również tych dziejowych, sięgających korzeniami epoki PRL-u), co stanowi jej niewątpliwy walor w porównaniu z nieco egzotycznym, zakorzenionym w filozofii Wschodu, minimalizmem Dominique Loreau.
Książka może być praktycznym przewodnikiem dla adeptów sztuki minimalizmu czy też dobrowolnej prostoty. Autorka dostrzega różnice obu pojęć, jednak nie teoretyzuje i unika wikłania się w precyzyjne ich definiowanie, skupiając się na praktycznym dochodzeniu do prostoty rozumianej jako proces porządkowania przestrzeni fizycznej i osobistej. Żałuję, że nie miałem jej na swojej półce, gdy po raz pierwszy odkrywałem dobrowolną prostotę kilkanaście lat temu. Zazdroszczę tym, którzy, zwłaszcza dzięki papierowej jej wersji, o minimalizmie usłyszą po raz pierwszy i być może zechcą z jej pomocą uprościć swoje życie.
W książce dowiecie się, jak głosi podtytuł, "jak uczynić życie prostszym", począwszy od materialnej strony zagadnienia (Rzeczy, Porządki, Prezenty, Finanse, Dom), z czasem posuwając się w strefę wewnętrznej motywacji i priorytetów (Wiara, Uwolnić przestrzeń, Uwolnić czas, Wygaszanie pragnień, Proste przyjemności, Z lekkim bagażem).
Praktyczne i konkretne „trzymanie się ziemi”, przetykane doświadczeniami i przemyśleniami Anny, czyni książkę spójnym, a zarazem osobistym i bezpośrednim wyznaniem kogoś, kto na minimalizmie zjadł zęby i przebył już dosyć długą drogę do prostego życia. I tak np. w rozdziale o pakowaniu się i podróżach (jako przewodnik wycieczek Ajka wie, o czym pisze) płynnie przechodzimy do podróżowania przez życie: „Jeżeli życie jest podróżą -pisze Anna- nie chcę, żeby było wycieczką objazdową o napiętym programie. Chcę na każdym jej etapie mieć czas nacieszyć się widokami. Poznać dobrze swoich współtowarzyszy i dowiedzieć się czegoś o ludziach spotkanych pod drodze. Zobaczyć coś więcej, niż oferuje standardowy pakiet atrakcji. Zawędrować na bezdroża i w rzadko odwiedzane zaułki. Iść w swoim tempie, niepoganiana przez żwawych animatorów.”
Podoba mi się, że książka została napisana w sposób umiarkowany i z poczuciem humoru, przez osobę, której minimalizm, nazywany coraz częściej prostotą, już okrzepł, nabrał głębi i większego dystansu do samej idei, dzięki czemu książka może przełamać stereotypy krążące o minimalistach.
Największą wartością książki była dla mnie i mojej Żony możliwość osobistego spotkania i bliższego poznania Ani. Dzielenie się naszym rodzinnym doświadczeniem i wspólna praca nad jednym z rozdziałów dla nas samych stała się okazją do przemyślenia związków prostoty z wiarą. Ukazanie, na ogół pomijanej, perspektywy nadprzyrodzonej jako jednej z motywacji prostego życia, to kolejny atut Minimalizmu po polsku i jeszcze jeden przykład tego, że -choć umiemy pięknie się różnić- łączy nas, jak napisała Ajka, "dążenie do dobrego życia i postrzeganie prostoty jako narzędzia do osiągnięcia tego celu".
Zakończę kolejnym cytatem z książki: "Minimalizm nie polega na leczeniu frustracji związanej z nieposiadaniem czy posiadaniem mniej niż inni, na tłumaczeniu sobie, że choć nie mogę mieć tyle, ile chcę, to całkiem mi z tym dobrze, bo jestem minimalistką. Minimalizm rozprawia się z tą frustracją inaczej: zamiast ją leczyć, pomaga się jej pozbyć dzięki zmianie sposobu patrzenia na świat. Pomaga przestać oceniać rzeczywistość w kategoriach posiadania, a zacząć widzieć ją w kategoriach bycia i przeżywania. Nie trzeba odrzucać pracy, konsumpcji i tych wszystkich drobiazgów, które składają się na nasze dni. Wystarczy nauczyć się układać te puzzle w ładniejszą układankę niż do tej pory. Bez rewolucyjnych zmian. Bez radykalizmu. Bez popadania w skrajności, rzucania pracy, wprowadzania się na odludzie, pozbywania się całego dobytku. Małymi krokami przez codzienne decyzje poprawiać jakość swojej egzystencji. Pomimo bagażu długów i niefortunnych decyzji, niemal dożywotniego związku z kredytodawcą, upierdliwego szefa i nawracających migren nauczyć się cieszyć życiem takim, jakie jest. Tam, gdzie jest. Na Śląsku czy na Lubelszczyźnie, w Nowej Hucie czy Wólce Dolnej, w Pacanowie czy Kłaju."
A co o samej książce pisze Ajka i gdzie najkorzystniej ją kupić dowiecie się na jej blogu tutaj.
Bardzo spodobało mi się jedno zdanie:
OdpowiedzUsuń"Gdy uświadomiłam sobie, i ż uzyskane dzięki pozbyciu się rzeczy miejsce zapełniam przeżyciami i wiedzą, zrozumiałam, iż nadal kręcę sie w kółko"
Też swego czasu tkwiłem w w tej pułapce.
Roman
Roman
Akurat rozdział o wierze dla mnie totalnie od czapy (jako jedyny w książce). Straszne nagromadzenie stereotypów. Rozumiem to, bo sama kiedyś byłam daleko od Boga i od Kościoła i dlatego wiem, że osobie niewierzącej, albo słabo wierzącej, trudno to wszystko ogarnąć, a wierzący mają sporo na sumieniu, ale jednak jak się pisze książkę, to warto się zagłębić w pewne sprawy (nawet jak się w nie nie wierzy), bo bez tego nie da się np. pojąć dlaczego nie wszystko w Kościele ma być proste i ubogie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ten rozdział książki był dla Autorki najtrudniejszy i dlatego oddała głos - czego nie robi w innych rozdziałach- osobom wierzącym, które piszą o chrześcijańskim wymiarze prostoty. I tak są to dominikanin Krzysztof Pałys, nasza rodzina i Weronika,której zainteresowanie minimalizmem miało swoją genezę w czasie wielkopostnej akcji "Siedem tygodni bez". Zgodzę się, że rozdział zaczyna się od powielania pewnych stereotypów o Kościele, ale wynika to chyba z tego, że jak pisze Ajka odeszła od Kościoła u progu dorosłości i faktycznie jako osoba z zewnątrz długo nie miała możliwości do pewnych wniosków dojrzeć, ani zobaczyć Kościoła w całej jego złożonej pełni. Sama to dostrzega pisząc, że jej młodzieńczy romantyzm ustąpił miejsca bardziej trzeźwemu, aczkolwiek wg mnie nadal mocno zdystansowanemu, osądowi.
UsuńRozdział nie dotyczy prostoty w Kościele, w którym oczywiście nie wszystko (jak np. liturgia czy kościoły) ma być proste i ubogie, ale o osobach wierzących, które do prostego życia czerpią inspirację z chrześcijaństwa, a które tak wiele -czy to poprzez teksty, czy życiorysy świętych- może nas nauczyć o prostocie.
Dziękuję za informację, bardzo mnie to zaciekawiło, zajrzę do środka przy nadarzającej się okazji.
UsuńŚwietna wiadomość.
OdpowiedzUsuńSuper wiadomość! Zastanawiam się, czy ktoś mógłby mi pożyczyć książkę w wersji papierowej? Koszt przesyłki opłaciłabym uprzednio przelewem, a książkę odesłałabym niezwłocznie po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńDoroto, chętnie Ci pożyczę, aczkolwiek myślę, że może warto wesprzeć finansowo Autorkę - wersja papierowa 27 zł, a ebook niecałe 20 zł? Proszę o maila - ustalimy szczegóły :)
UsuńCzy prawdziwy minimalista musi kupować kolejną książkę o minimalizmie? Przecież on wszystko w tym temacie wie. Wie, jak żyć, jak postępować, jak mieć mało, by było to wystarczające. Po co kolejna książka na stanie? Może dla początkujących to i dobre... Pozdrawiam. Eva
OdpowiedzUsuńPrawdziwy minimalista faktycznie nie musi, ale może kupić, jeżeli ma ochotę... Może tę książkę np. po przeczytaniu (lub nie) pożyczyć/ oddać komuś, kto nie ma bladego pojęcia o minimalizmie, czy też początkującemu. Bo faktycznie to książka dla początkujących. Sam nie kupuję wszystkiego co ma w nazwie minimalizm czy prostota np. kolejnych książek Babauty i Loreau lub e-booków na temat dobrowolnej prostoty, w których zwykle jest to samo. Ale książkę Ajki zaliczam do "wydarzenia" na swój sposób wyjątkowego z powodów, o których pisałem i o którym warto wspomnieć.
UsuńWasza recenzja przeważa szalę :-) książkę kupię na pewno!
OdpowiedzUsuń