W nawiązaniu do wpisu Remigiusza Odłącz się od Matriksa!:
Muszę to kupić!
"Jak powstrzymać się od impulsywnych zakupów"
Mój doktor zalecił mi unikanie stresu,
dlatego nie otworzyłem rachunku za leczenie.
Ludzie żyją obecnie dłużej niż kiedykolwiek przedtem.
W ten sposób natura pomaga ci spłacić pożyczki studenckie.
- Internet jest taki fascynujący!
- To jest kuchenka mikrofalowa!
Nie powinienem tego mówić, ale prawdziwy sekret na szczęście,
to mieć więcej rzeczy niż ktokolwiek inny!
Możemy spłacić nasze przeszłe zobowiązania i oszczędzać na przyszłość
tak długo jak ominiemy teraźniejszość.
Więcej znajdziecie tutaj (:
Zawsze podziwiałem ludzi, którzy potrafili sprzedać "nic". Ostatnio natknąłem się na pusty (prawie) notes, który jest sprzedawany za cenę książki. W empiku zajmuje drugie miejsce na liście bestsellerów (http://www.empik.com/bestsellery/ksiazki). Marketingowy majstersztyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paweł
Mnie z kolei zastanawia sukces moleskine - ładnie oprawione kartki papieru z gumką, a przecież funkcję notatnika może spełniać każdy lepszy notes/zeszyt - czy zapisane w nim myśli będą mniej wyjątkowe?
Usuń"Nic" można kupić już za kilka funtów ;-)
Usuńhttp://www.iwantoneofthose.com/gift-novelty/nothing-for-the-person-who-has-everything/30000870.html
Poproszę dwa :)
Usuńa ja jestem fanką moleskine'a.
Usuńon coś w sobie po prostu ma ;-)
Byłam fanką kalendarza moleskine 2 lata - w wersji weekly z jedną stroną rozpisaną na dni tygodnia z drugą czystą na zapisywanie notatek tudzież zadań. Przyznam że znalezienie kalendarza w takiej formie zajęło mi mnóstwo czasu, a kalendarz miał w sobie to coś, aż do tego roku, kiedy mój towarzysz życiowy przyniósł kalendarz reklamowy o takich samych parametrach jak moleskine za 80 PLN - jakież było moje szczęście że mogę nie wydawać pieniędzy... :)
Usuńja jestem wiernym wyznawcą klasycznego moleskine'a reporterskiego < 3
UsuńA ja od kilku lat jestem fanem brulionu B5 160 kartek w kratkę ;)
UsuńGenialny i jakże prawdziwy żarcik odnośnie kompulsywnych zakupów (drugi w kolejności). Przyznam się szczerze, że cierpię na tą przypadłość w odniesieniu do książek, choć czytam wszystko co kupię niezależnie od dramatycznych już ilości. Zainspirowana pozycją Minimalizm po polsku, kupiłam kilka książek na ten temat. I Kompulsywnie i znowu w dużej ilości. Przeczytałam wszystkie, szybko, z przyjemnością, no i jak mniemam ze zrozumieniem. Gdy zamknęłam ostatnią zaśmiałam się gorzko - okazałam się podręcznikowym przykładem. No cóż, traktuję to jako pierwszy poważny krok na mojej drodze do minimalizmu - czyli punkt pierwszy uświadomienie sobie problemu. Dawno się tak z siebie nie obśmiałam. Pozdrawiam serdecznie wszystkich
OdpowiedzUsuńW tym wypadku kompulsywne zakupy mogą okazać się początkiem zmiany nawyków, ciekawe!Powodzenia!
UsuńDzięki Konrad! Trzymaj mocno kciuki za mnie! Przemyślenia po lekturze książek o minimalizmie są oczywiście dużo szersze i mam parę pomysłów na własną małą rewolucję. I chyba nawet podzielę się z szerszym gronem tymi "własnymi odkryciami". Niechże się inni też pośmieją..., albo jak ja zastanowią nad sobą.
OdpowiedzUsuńZatem kciuki trzymamy, a na blogu zawsze znajdzie się miejsce do "podzielenia się" :)
UsuńMoleskin...aż musiałam zerknąć co to niby imituje >skórę kreta> :-D I już wiem! To zeszyt zaprojektowany dla ludzi , którzy uwielbiają impulsywne wypady na sanki! Dzięki moleskin snieg nie dostanie się do notatnika.
OdpowiedzUsuń