Jałmużna jest chyba najbardziej eksponowaną w Adwencie praktyką duchową, która ma nas przygotować na dobre przeżycie świąt. Okazji do dawania nie brakuje, ale ważne także, w jaki sposób to robimy...
Bardzo ciekawych przemyśleń na temat jałmużny dostarcza hebrajska cedaka (z grubsza odpowiednik dobroczynności), która oznacza udzielanie pomocy, wsparcia i darowanie pieniędzy ubogim, będącym w potrzebie lub na inne wartościowe cele.
Dawanie cedaki powinno odbywać się w sposób sekretny, a więc najlepiej, gdy otrzymujący pieniądze nie zna ofiarodawcy. Przypominają się słowa Jezusa: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu.”
Cedaka to także specjalna puszka lub inny pojemnik, w których odkłada się monety dla ubogich. Jest tak ważna, że mówi się, iż to dom powinien być do niej przymocowany, a nie odwrotnie…
Duchowe korzyści wynikające z ofiarowania darowizny są tak ogromne (jałmużna zakrywa wiele grzechów), że faktycznie to żebrak wyświadcza przysługę swojemu dobroczyńcy.
Co ważne, dawanie ubogim jest obowiązkiem, którego nie wolno zaniedbywać nawet tym, którzy sami znaleźli się w potrzebie. W przeciwnym wypadku dosyć łatwo moglibyśmy się z tego obowiązku zwalniać.
Wreszcie w dawaniu cedaki wyróżnia się osiem stopni doskonałości:
- najniższy: gdy dajemy z niechęcią
-gdy dajemy mniej, niż powinniśmy, ale z radością
-gdy dajemy bezpośrednio temu, kto nas o to prosi
-gdy dajemy komuś, kto potrzebuje, ale o to nie poprosił
- gdy dawanie nie jest bezpośrednie; ten, kto dostaje - zna nas, ale my nie znamy otrzymującego
- gdy dający zna obdarowywanego, ale otrzymujący nie wie, kto był darczyńcą
- gdy nie znają się ani potrzebujący, ani obdarowujący, a pośredniczy np. organizacja charytatywna
- najwyższy: gdy nasza dobroczynność pozwala uniknąć biedy, zanim się ona pojawi, tzn. gdy nasze pieniądze przeznaczone będą nie na przysłowiowe ryby, ale na wędkę i - przede wszystkim - na naukę łowienia ryb a - jeszcze lepiej - zakładania stawów rybnych :)
Jaki jest nasz stosunek do jałmużny? Na jakim stopniu są nasze jałmużny? - odpowiedzmy sobie sami.
O jałmużnie pisaliśmy także tutaj.
Na takim stopniu jaki w danym przypadku jest najefektywniejszy (a przynajmniej wydaje się, że jest).
OdpowiedzUsuńNawet zrobienie czegoś z niechęcią może być lepsze niż działanie prewencyjne...
Kupienie zupu bezdomnemu, który swoim wyglądem (i zapachem) wywołuje w nas obrzydzenie moze być cenniejsze w danym momencie niż zaangażowanie w budowę "ośrodka dla wychodzących z bezdomności"...
Roman
Racja Romanie, to należy czynić i tamtego nie opuszczać :) Ważne, by się zupą nie usprawiedliwiać z szerszej i bardziej kosztującej nas dobroczynności.
UsuńPytanie brzmi:na ile same społeczeństwa tworzą biedę i bezdomnych i osoby wykluczone ze środowiska ,nikt nie lubi jałmużny.Tak sobie myślę,że jałmużna powinna zniknąć,to poniżające.Powoli powstają państwa takie jak Finlandia gdzie ludzi się nie wyklucza,nie tworzy się biedy,akceptuje się ludzi z wszystkimi ich problemami i rozwiązuje się te problemy.Daje się im szansę na normalne,własne życie.
OdpowiedzUsuńPomagamy nie tylko biednym, ale tym którzy potrzebują pomocy (np. spalił się komuś dom), czasem potrzebuje ktoś inny, a czasem my - dobroczynność to naturalny odruch niesienia pomocy potrzebującym. Rozwiązanie problemu biedy- jestem za, ale realnie patrząc ten problem był,jest i pozostanie, ale poprzez nasze zaangażowanie, także finansowe (patrz najwyższy stopień jałmużny) możemy przyczynić się do zmniejszenia skali ubóstwa w Polsce i na świecie.
UsuńA'propos komentarza o zniknięciu jałmużny, to muśle, że chyba nie byłoby to dobre, jest ona na pewno potrzebna dającym (to już było powiedziane), ale i biorącym, bo jak coś dostajemy z przydziału państwowego, to jakby się nam należy i bieda też jest jakoś usankcjonowana, status biednego pozostaje, a jeśli ktoś nam dobrowolnie coś daje, to rodzi się wdzieczność (powinna :), a jak powstaje poczucie zakłopotania, to może mobilizuje do zapracowania na siebie (jeśli ktoś moze) lub podzielenia się z innym, czy pomocy jak się samemu będzie mogło.
OdpowiedzUsuńEwa
A jak odróżnić osobę na prawdę potrzebującą od kogoś, kto wyłudza pieniądze np. na alkohol? Zawsze mam problem z pomaganiem ludziom, łatwiej przychodzi mi pomoc bezdomnym zwierzakom, bo one nie miały wpływu na to, że znalazły się tam gdzie się znalazły. Może to zabrzmi cynicznie, ale wiele osób jest w trudnej sytuacji nie dlatego, że nie ma innego wyjścia, ale na własne życzenie. Wielu osobom łatwiej wyciągnąć rękę po zasiłek niż iść do jakiejkolwiek pracy za najniższą krajową. Najwięcej dzieci mają rodziny, których na to nie stać, bo np. nie uznają antykoncepcji. Wiele osób uważa, że wszystko im się należy od Państwa, a nie muszą nic dawać w zamian.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie nieguję istnienia osób, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej na skutek przykrego zbiegu okoliczności i choć próbują sie podnieść, a proszenie o pomoc przychodzi im z ogromnym trudem i wstydem, to pech chce, że nie potrafią znaleźć lepszej ścieżki.
Ale cała masa jest również darmozjadów, osób, które biernie czekają na pomoc od innych, które tylko chcą brać, ale same nie robią nic by poprawić jakość swojego życia.
A nam nic samo z nieba nie spada, na każdą złotówkę musimy ciężko pracować.
Więc pytam raz jeszcze jak odróżnić tych na prawdę potrzebujących, którzy chcą sami coś zrobić ze swoim zyciem by było im lepiej, ale los sprawia, że chwilowo się to nie udaje od tych, którym lepiej żyje się na bezrobociu, z dziesiątka dzieci, licząc na wsparnie innych, bo im się należy.
Jak mówią stoicy:
Usuń"Lepiej, gdy dobry (przemyślany) uczynek przynosi złe skutki, niż gdy zły uczynek przypadkiem daje skutki dobre"...
Przepraszam, ale zawsze takie wymówki uważam za szukanie okazji, by nic nie robić...
Wystarczy pomyśleć...
JEśli ma sie obawy o prawidłowe wykorzystanie naszej jałmużny można skupić się na tych dziedzinach, w których prawdopodobieństwo złego wykorzystania jest znikome lub zerowe...
Wykupić głodnemu dziecku obiady w stołówce szkolnej to ani majątek, ani ryzyko...
Na alkohol nie będzie zmarnowane...
Roman