Co wspólnego mają wielkie umysły:
Charles Dickens i Albert Einstein, Arystoteles i Thomas Jefferson Immanuel Kant i Aldous Huxley, Abraham
Lincoln i Robert Louis Stevenson, Jane Austen i Henry David Thoreau? Każdy z nich lubił długie spacery. Ten ostatni nie
podróżował, ale miał zwyczaj chodzić po okolicach rodzinnego Concord i obserwować
życie jego mieszkańców. Bez jego wędrówek, które brano za próżnowanie, z
pewnością nie powstałyby jego najlepsze
eseje.
Obecnie na topie jest bieganie. Moda na ten sport nie mija, ale dzisiejszy post chciałbym zadedykować naszej poczciwej i niedocenianej aktywności, jaką jest chodzenie.
Chodzenie było naszym pierwszym środkiem transportu. Dobry spacer to jedna z niewielu aktywności, które nie generują wydatków, a jednocześnie są tak bardzo dla nas korzystne. To ćwiczenia bez siłowni lub drogiego sprzętu, to przemieszczanie się bez zanieczyszczeń, środek uspakajający bez leków, psychoterapia, relaksujący wypoczynek, to także sposób na wyjście, bycie aktywnym i doświadczanie świata. Mimo to rzadko chodzimy „dla chodzenia”, postrzegając je raczej jako przykrą konieczność. Dzieci nie chodzą do domu ze szkoły, a dorośli korzystają z samochodu, aby dotrzeć do sklepu za rogiem. Regularne, częste chodzenie jest tak proste, że łatwo je zignorować. Chodzenie? Tak, jest relaksujące, ale nie pociągnie za sobą tłumów.
A nade wszystko nie utrać chęci chodzenia. (…) Nie znam żadnej myśli aż tak przytłaczającej, żeby nie można się było od niej uwolnić, chodząc. - Søren Kierkegaard
Długie lub krótkie, samotne lub wspólne z żoną i dziećmi, spacery, często raźnym, marszowym krokiem, należą do jednych z moich najbardziej regenerujących i odstresowujących zajęć. Odkąd pamiętam zbierałem myśli, podejmowałem decyzje, snułem plany, a nawet uczyłem się – chodząc. Obecnie mamy wymarzone warunki do pieszych wędrówek: mieszkamy 300 m od sosnowego lasu, w pobliżu ujścia Świdra do Wisły. Dodatkowo do spacerów mobilizuje mnie zawsze chętny do towarzystwa pies, z którym bez względu na pogodę wychodzę późnym wieczorem, a niekiedy także rano.
Potrzebujemy chodzić więcej, gdyż rzadko chodzimy wystarczająco dużo. A jest ku temu naprawdę wiele powodów i każdy może wybrać swój własny:
- chodzenie jest tanie - w przeciwieństwie do jazdy na nartach, łyżwach, jazdy na rowerze, a także biegania spacery nie wymagają specjalnego, często drogiego, sprzętu
- jest proste - może być wykonane w dowolnym miejscu, w każdych warunkach pogodowych, w zwykłych ubraniach, w ciągu dnia, bez konieczności przebierania się i dodatkowego czasu na treningi
- jest mniej stresujące dla ciała i nie powoduje kontuzji
- poprawia wydolność organizmu: rozwija mięśnie, redukuje zbędne kilogramy, zapobiega chorobom serca i zaburzeniom krążenia, poprawia kontrolę poziomu glukozy we krwi, obniża i stabilizuje ciśnienie, wzmacnia kości
- jest korzystne dla naszego mózgu: poprawia pamięć, rozwija kreatywność i pomaga w nauce (podobno siedząc możemy uczyć się 10 minut, zaś podczas chodzenia 40 minut, zainteresowanych odsyłam tutaj), nic dziwnego, że Arystoteles miał zwyczaj prowadzenia wykładów i dysput filozoficznych w trakcie przechadzek...
- wywiera duży wpływ na naszą psychikę, wycisza, redukuje stres i podnosi na duchu
- wzmacnia odporność
- nie zajmuje wiele uwagi, dlatego możemy skierować ją na sprawy wewnętrzne: rozwiązywanie problemów, szukanie rozwiązań i nowych idei
- chodzenie to "medytacja w akcji", może nauczyć nas uważności
- utrzymuje nas w kontakcie z naszym ciałem, odkrywamy jego potrzeby: dobrej, zbilansowanej diety i regularnych ćwiczeń
- pozwala dotrzeć do miejsc niedostępnych dla większości innych form transportu, podróżować w tempie, w którym możemy najlepiej ogarnąć zmysłami otaczający świat
- rozwija towarzysko, gdy akurat nie wybraliśmy samotności
- jest przyjemne - dostarcza sporą dawkę endorfin
Duchową pustynię odkryłem, obserwując samochody. Dla pielgrzyma każda minuta jest ważna, bo wkłada w nią siłę nóg. Ludzie w samochodach pędzą do czegoś, co może nigdy nie nastąpić. W ten sposób zabijamy czas i doprowadzamy do tego, że nas nie ma.
Spróbujmy odkleić się od komputera, biurka, samochodowego fotela lub miękkiej sofy. Nie musimy od razy wyruszać w drogę, jak zacytowany powyżej Marek Kamiński, który w drodze do Santiago de Compostela przez cztery miesiące szedł dziennie 40-50 km.
A oto przepis na spacery dla początkujących:
A oto przepis na spacery dla początkujących:
- zacznij od 10 -15 - 30 minut na raz, najlepiej codziennie
- na weekend zaplanuj dłuższą wędrówkę
- zarezerwuj czas na chodzenie - zwykle powinniśmy robić coś innego: ugotować obiad, wypełnić raport, rozmawiać przez telefon, zwracać uwagę na dzieci
- obudź się 10 minut wcześniej, użyj tego ekstra czasu aby pospacerować
- jeśli nie możesz chodzić na długie spacery, wykorzystuj krótkie przerwy w pracy lub powroty do domu, jadąc autobusem możesz wysiąść przystanek wcześniej
- jeśli potrzebujesz większej dyscypliny i kontroli - możesz używać krokomierza i zapisywać przebyty dystans (niektórzy przyjmując za cel chodzenie np. 10.000 kroków dziennie)
- znajdź własne tempo i rytm kroków
- oddychaj płynnie, sapanie lub problemy z rozmową to znak, że należy zwolnić
- warto urozmaicać sobie trasy, niekoniecznie trzeba wracać do domu najkrótszą drogą
- spacerując w mieście wybierz wygodę w miejsce elegancji: wygodne buty zamiast wizytowych, plecak zamiast teczki lub torebki (buty/ubranie służbowe można zostawić w pracy - to moja metoda)
Każda pora roku jest odpowiednia, by zacząć chodzić. Nie zniechęcajmy się brzydką pogodą, pamiętając o powiedzeniu: „Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednia odzież.”
A jeżeli już koniecznie nie chcecie się ruszać, polecam książki Richarda Paula Evansa z cyklu Dzienniki pisane w drodze, których recenzję możecie przeczytać tutaj.
Jak tam u Was z chodzeniem? Czy chodzicie wystarczająco dużo? A może planujecie chodzić więcej w tym roku? Jak chodzenie wzbogaca Wasze życie?