BOJKOT

Obejrzałam wczoraj niesamowity film fabularny produkcji francuskiej. Oglądałam go w niemieckiej wersji językowej Der gruene Planet (Zielona planeta). W języku polskim występuje chyba pod tytułem Zielone piękno. 
Film przedstawia ludzi zamieszkujących małą planetę, której warunki klimatyczne są bardzo zbliżone do naszych. Stopień rozwoju tych ludzi jest jednak daleko przed nami, gdyż erę przemysłową mają już dawno za sobą, odrzucili jej owoce wiele lat temu, uznając je po prostu za szkodliwe. Żyją teraz w zgodzie i w szacunku ze sobą i otaczającą ich przyrodą. Są szczęśliwi, dożywają trzystu lat, używają mózgu w o wiele większym zakresie niż nasze 10%. Rozwinęli między innymi zdolności telepatyczne, jasnowidzenie, mogą też podróżować na inne planety, by czerpać od nich wiedzę i dzielić się własną. Nadchodzi właśnie dzień, w którym wybierają oni ochotników do odbycia takich podróży, problem jest taki, że nikt nie chce lecieć na Ziemię, planetę niezwykle zacofaną i niebezpieczną ... W końcu znajduje się ochotniczka, która ląduje w centrum Paryża i ze zdumieniem patrzy na naszą normalność ...
Mimo kilku głupkowatych scen z całego serca polecam ten genialny w swoim przekazie film. Mi zapadną na zawsze w głowie przede wszystkim dwie treści:
1. Konsumpcjonizm, tzw. rozwój gospodarczy, handel oparty na pieniądzu, przemoc, dewastacja środowiska i inne znamiona naszych czasów świadczą nie o postępie, lecz o zacofaniu.
2. Jest prosty sposób, aby z tej drogi zawrócić. Tym sposobem jest bojkot. Jeden z mieszkańców Zielonej Planety opowiada, jak jej mieszańcy uznawszy szkodliwość przemysłu przestali kupować, jeździć samochodami itd. Tym sposobem przemysł umarł śmiercią naturalną.

Moje kroki nie będą tak radykalne. Zamierzam jednak w coraz większym stopniu bojkotować rzeczy, na które nie mam mojej wewnętrznej zgody. Zrobiłam to pozbywając się telewizora i innych dziwnych sprzętów, ograniczając zakupy, nie kupując żywności przetworzonej. Zamierzam to jednak robić coraz bardziej.
Bojkotujemy "ideę" wymiany rzeczy na coraz nowsze, bez żadnej rozsądnej przyczyny. Jeździmy więc 20-letnim autem, które mój mąż sam reperuje co jakiś czas, coraz częściej jednak bojkotujemy ten nasz samochód, chodząc pieszo, jeżdżąc na rowerze, autobusem lub pociągiem.
Tym, co mnie ostatnio boli bardzo, to fakt, że zaopatruję się w sklepach w pseudo-warzywa i pseudo-owoce, które nie dość, że są coraz mniej warzywne i owocowe, to jeszcze przebywają tysiące kilometrów zanim do mnie trafią. No cóż, oszczędzamy na nasz wymarzony domek z ogródkiem warzywnym i sadem, na który to odkładamy każdy grosz, który udaje się nam zaoszczędzić dzięki bojkotowaniu różnych zakupów i spraw. Na dzień dzisiejszy postanowiłam zasadzić zioła w doniczkach na parapecie, dzięki czemu będę mogła bojkotować ich przemysłowa produkcję, ich wielokilometrowy transport, a w dodatku zdrowiej i smaczniej jeść.

Zachęcam was do dzielenia się waszymi doświadczeniami i pomysłami na bojkot naszej zacofanej:) cywilizacji.

8 komentarzy:

  1. Duże możliwości widzę w radykalnym ograniczeniu chemii domowej. Nie, żebym radziła korzystać wyłącznie z octu i sody oczyszczonej, ale zdecydowaną większość proszków, past, mleczek i płynów do czyszczenia tego i owego można naprawdę sobie darować. Podobnie z praniem - do ręcznych przepierek wystarczają płatki mydlane, czyli mydło starte na tarce z większymi oczkami, a zamiast kupować płyny do zmiękczania tkanin, lepiej było po prostu kupić w odpowiednim czasie miękką tkaninę.
    I druga dziedzina - piszę to z pozycji alergika, więc mój "bojkot" został mi narzucony, lecz dobrze się z nim czuję - kosmetyki, z których większość to złudzenia zamknięte w słoiczkach i tubkach. Nie twierdzę, że myję twarz poranną rosą, lecz sama sobie sporządzam mazidła z różnych półproduktów, czasem kupowanych w wyspecjalizowanych sklepach,a czasem w zwykłych spożywczych. Moje kosmetyki mają góra 5-7 składników, zamiast 37, a ja bez cienia żalu mijam Sephory i Douglasy, nie marząc o tych wszystkich cudeńkach w wytwornych opakowaniach.
    Przyjemnego bojkotowania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Link do "Zielonej piękności" - http://vimeo.com/26007576 . Odkryłam ten film rok temu i naprawdę jest wart polecenia.
    A bojkot, no cóż, będzie skuteczny dopiero wtedy, kiedy zacznie go stosować masa krytyczna ludzi, więc dążmy do tego, żeby o swoich wyborach rozmawiać z innymi. Warto tez pisać do producentów - zarówno tych, których produkty bojkotujemy, jak i tych, których wspieramy, żeby dać im informację zwrotną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, bojkotujmy co się da, a raczej to bez czego da się żyć.
    Film jest również na:
    http://video.anyfiles.pl/Zielona+Pi%C4%99kno%C5%9B%C4%87/Inne/video/37781

    OdpowiedzUsuń
  4. To, co piszesz, Dorota, jest bardzo ciekawe. Kojarzy mi się z ideą "slow food". Polega ona m.in na tym, by wspierać tradycyjna regionalną kuchnię, by zaopatrywać się u lokalnych dostawców żywności, robić własne przetwory, czy wręcz uprawiać warzywniak. Uważam, że to piękna idea i powinno się ją propagowywać. Od dawna sadzę zioła, robię przetwory na zimę i mrożonki. Jak tylko mi sytuacja pozwoli zrobię mały warzywniak na marchewkę, pietruszkę, kalarepkę, itp. a może nawet małą szklarnię na pomidorki ;-) Jajka też mam od sprawdzonego hodowcy niedaleko domu. A niektóre kosmetyki próbuję robić domowymi sposobami (np maseczkę do włosów ;-))
    Minimalizm, slow food, ekologia, zdrowy tryb życia - to wszystko pięknie się łączy i składa na piękne życie, w którym jest szacunek do ludzi i do ziemi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech... mi te "kilka głupkowatych scen" zasłoniło cały przekaz filmu i w efekcie ogólne wrażnie mam takie, że żałuję, że obejrzałam.

      Usuń
  5. Raczej zniechęciło niż zachęciło, ale tak już mam, gdy sie stykam z utopiami :)
    Wszelako uważam, że powinniśmy żyć tak, jak uważamy za słuszne (nie krzywdząc innych), a nie tak "społęczeństwo" uważa, że powinniśmy.
    Roman

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmu nie oglądałem, ale nie trzeba zachęcać mnie do dobrze pojętego bojkotu. Zreformowanie opartego na chciwości i rywalizacji porządku ekonomicznego może dokonać się po pierwsze poprzez zmianę naszych postaw i nawyków jako konsumentów. Nasze pieniądze są jak karty do głosowania. Zróbmy z nich dobry użytek. Wydaje mi się, że pojawiające się sklepy i stoiska z ekologiczną żywnością (także w dużych sieciach), ekologiczne kosmetyki, zmiana nastawienia mediów (promowanie ekologii, mnimalizmu)świadczą o pewnych zmianach w pożądanym kierunku (wiem, że niezadowalających). Po drugie warto namawiać do zmiany stylu życia naszych znajomych i przyjaciół (np. podsunąć adres do tego bloga), aby idea prostego i ekologicznego miała jak największy zasięg. Po trzecie, nie zapominajmy o zmianach, jakie można osiągnąć na drodze obywatelskiej i politycznej - dzięki zmianom w prawie możemy wymóc lepszą jakość naszego pożywienia, poprawę stanu środowiska, ograniczenie stosowania szkodliwych substancji chemicznych, zmianę funkcjonowania banków. Wszystkie te działania zależą od nas. Szkoda, że politycy tyle czasu tracą na inne problemy i walkę ze sobą, ale możemy zmienić polityków (: Zachęcam do zajrzenia na stronę http://www.storyofstuff.org/ i obejrzenia krótkich filmików, m.in.ostatni z nich The Storry of Change.

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz już wiem skąd się wzięła Grupa MoCarta ;)

    Zastanawiam się czy film jest inspirowany książką H.G.Wellsa "Ludzie jak bogowie". Tam grupa Ziemian przenosi się do równoległego świata, w którym ludzie mają już dawno za sobą "epokę zamętu".

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...