Konsumpcjonizm potrafi oddziaływać na nasze wybory w sposób subtelny i zawoalowany, odwołując się do niematerialnych, z pozoru całkiem niewinnych, potrzeb, jak choćby troska o nasze zdrowie...
Ostatnio znajomi poczęstowali nas sokiem zawierającym w swoim składzie jagodę, która -jak przeczytałem w ulotce- "posiada wszystko, czego potrzebuje nasz organizm". Jagoda ta stanowiła "bardzo ważny element kultury wśród miejscowych plemion Ameryki Południowej", zaś teraz za sprawą pewnej firmy, działającej metodą marketingu wielopoziomowego, "jagodę tę sławi się na całym świecie za jej niezwykle korzystne właściwości odżywcze". Sławi tak skutecznie, że firma, działająca od 2005 r., znalazła się wśród 500 najszybciej rozwijających się firm na świecie. W internecie znalazłem artykuł, w którym podano aż 39 powodów (!), dla których warto pić ten sok. Nie przeczę, być może oferowana mikstura ma wyjątkowe właściwości, na pewno jest smaczna. Problem w tym, że butelka produktu kosztuje grubo ponad 100 zł, a dla osiągnięcia korzystnych rezultatów trzeba go spożywać w dość dużych ilościach. Entuzjazm znajomych jednak podziałał i zakiełkowała -na szczęście na krótko- myśl: A może tak zaoszczędzić i kupić kilka butelek (im więcej tym taniej), wszak zależy nam na zdrowiu naszym i naszych dzieci?
Wbrew temu, co mówią reklamy, konsumpcjonizm nie polega na zaspakajaniu pragnień, ale na wzbudzaniu nowych, najlepiej takich, których z zasady nie da się zaspokoić. Miejscem, które nadaje się do tego doskonale, jest mieszanka naszych oczekiwań, obaw i lęków związanych z ciałem i jego urodą, kapryśnym zdrowiem oraz sprawnością fizyczną.