Według badań najczęstsze przyczyny wyrzucania żywności to: przegapienie terminu przydatności do spożycia, zbyt duże zakupy, zbyt duże porcje posiłków, niewłaściwe przechowywanie żywności, zakup złego jakościowo produktu, produkt lub danie jest niesmaczne, brak pomysłów na wykorzystywanie resztek oraz brak listy na zakupy.
(Raport "Nie marnuj jedzenia 2016" znajdziecie tutaj.)
Choć lista zakupów w raporcie pojawiła się na końcu, wydaje mi się, że to właśnie jej brak jest pierwszym ogniwem marnotrawstwa, u źródeł którego leży nasze nieopanowanie. Bez dobrze przemyślanej listy sprawunków ryzykujemy zakupy chaotyczne i przypadkowe, zdane na łaskę naszego widzimisię i umiejętnego marketingu. A to już krótka droga do zakupów przeładowanych, nieefektywnych i drogich, których nie zdążymy przejeść w terminie ważności. Nasze zachcianki okiełznać może właśnie lista zakupów, będąca rodzajem mapy, dzięki której nie zboczymy ze szlaku. Dzięki liście nie tylko racjonalnie wykorzystamy żywność i zmniejszymy wydatki na jedzenie, lecz także niewątpliwie zaoszczędzimy czas przeznaczony na zakupy.
Pomysł synchronizacji listy zakupów z planowaniem posiłków jest być może rozwiązaniem idealnym, ale w praktyce często nazbyt skomplikowanym i pracochłonnym. W metodzie tej sporządzenie listy zakupów poprzedza staranne zaplanowanie posiłków na najbliższy tydzień, a następnie zebranie i posegregowanie składników wszystkich zaplanowanych potraw. Wyobrażam sobie, że takie sztywne trzymanie się planu na dłuższą metę może być stresujące i męczące.
Jak uczynić proces tworzenia listy zakupów mniej zniechęcającym i prostszym? Otóż dzięki liście podstawowych produktów spożywczych stworzenie listy zakupów trwa tylko chwilę.
Metoda ta zakłada, że w oparciu o pewną, uzupełnianą w czasie tygodniowych zakupów, bazę produktów używanych przez nas w kuchni jesteśmy w stanie przygotować takie posiłki, na jakie akurat będziemy mieli danego dnia ochotę, a które nie wymagają wyjątkowych składników. Prostota systemu opiera się być może na pewnej stałej puli potraw, co oczywiście nie oznacza, że od czasu do czasu na stole nie pojawia się coś nowego.
Kluczem tej metody jest specjalna, spisana przez nas, i od czasu do czasu aktualizowana, lista podstawowych produktów spożywczych. Pobieżne przejrzenie takiej "master list" pomaga nam ustalić, czego nam brakuje i o czym powinniśmy pamiętać przy sporządzaniu listy zakupów. Wystarczy krótkie porównanie jej z aktualną zawartością lodówki i szafek, aby szybko sporządzić listę cotygodniowych zakupów.
Naszą listę podstawowych produktów zamieściłem poniżej. Nie obejmuje ona wszystkich produktów i raczej namawiam Was do spisania własnej, opartej na Waszych kulinarnych nawykach. Ewentualnie może posłużyć za gotową listę zakupów, o ile skreślimy z niej produkty, które jeszcze posiadamy. Link do ściągnięcia tabeli, którą możecie zaadoptować do własnych potrzeb, znajdziecie tutaj.
Kliknij, aby powiększyć |
Temat listy zakupów nie jest nowy. Chętnie przeczytam o Waszych doświadczeniach w komentarzach. Zapewne niektórzy korzystają ze specjalnych aplikacji na smartfony. Może coś ciekawego zaproponujecie?
W temacie wyrzucania żywności:
Naleśniki z marchewką czyli obiad z resztek
Marnowanie żywności
Oszczędzanie jedzenia
Akurat wczoraj rozmawiałam z mężem o zrobieniu takiej listy :-) Tzn. mam ją poniekąd w glowie, ale chcialam by powiedział co chciałby zawsze znaleźć w lodówce. To w ogole ciekawy zbieg okoliczności, że o tym napisałeś bo... nie wiedziałam o tym Dniu Żywności, a mam zaplanowane związane z tym zadanie w moim wyzwaniu na blogu:-)
OdpowiedzUsuńMy listę stosujemy już od kilku lat. No i ciekaw jestem zadania :)
UsuńLista zakupów to jedyna lista jaką w ogóle sporządzam w życiu, choć rzadko są na niej produkty spożywcze, jeśli już, to takie z długim terminem przydatności, np. oliwa, ryż, przyprawy - jeśli coś się kończy od razu wpisuję na listę wiszącą na lodówce. Poza tym na liście figurują takie rzeczy jak papier toaletowy, mydło, szampon - to, co się kończy jest wpisywane. Do supermarketu jeździmy rzadko, żywność przeważnie kupujemy od rolników na targu, ewentualnie w warzywniaku - nigdy nie wiemy, co akurat będzie ładne, tanie i opłacalne, więc lista nie bardzo ma sens, a produkty podstawowe tj. marchewka, seler, ziemniaki, cebula, jajka i tak są kupowane przy każdych zakupach. Ogólnie na diecie wegetariańskiej zakupy są proste, jedzenia się nie marnuje, bo z roślin łatwo robić dowolne potrawy, a jeszcze resztki często kisimy. Nie wyrzycamy jedzenia.
OdpowiedzUsuńCo na papierze, to z głowy. Super jest ta lista. Korzystałam z trochę mniej rozbudowanej, a i tak bardzo odciąża umysł:)
OdpowiedzUsuńTaka liste zakupow mam u siebie w domu od kilku miesiecy i naprawde sie sprawdza. Raz na 1,5 tygodnia jade do marketu na wieksze zakupy i to wystarczy :)
OdpowiedzUsuńu nas sprawdza się Listonic - aplikacja do list zakupów (wersja aplikacji na stronie oraz aplikacja mobilna). Jest opcja list współdzielonych - więc oboje z mężem zbieramy na jednej liście produkty, które się kończą (niekoniecznie te z lodówki - np. papier toaletowy, baterie do zabawki dla dziecka, tubka kleju do sklejenia dziecku bucika itp.) i raz w tygodniu zamawiamy razem z produktami spożywczymi w miejskim spożywczaku (też online z dostawą do domu). Dodatkowo aplikacja sortuje wg kategorii (np. owoce, mięso, art. dla dzieci, art. dla zwierząt itp.) - więc nawet chodząc po sklepie, nie trzeba się wracać, bo jakiś produkt został pominięty z powodu złej kolejności na liście.
OdpowiedzUsuńStaram się robić listę zakupów ale i tak zawsze przyniosę coś ponad to co zaplanowałem. Generalnie próba zjadania nadmiaru zakupionej żywności kończy się zwykle nadwagą(w tym przypadku nie marnować - też źle).
OdpowiedzUsuńTrudny to temat zwłaszcza gdy współmałżonka ma trochę inny na sprawę pogląd. Wszystko pamięta i nic nie potrzebuje zapisywać a w dodatku jest wyjątkowo nieodporna na: PROMOCJE!!!! Kończy się to zalegającymi tygodniami lub dłużej trójpakami lub czteropakami kiedy potrzebne było tylko to coś jedno. Łatwość pozyskiwania żywności(zakupy) oraz jej relatywna taniość też jest przyczyną marnotrawstwa. Gdyby tak każdy musiał choć jeden z żywnościowych produktów wyhodować sam od podstaw. Pewnie zwiększyłoby to szacunek do własnego trudu i rozsadek w gospodarowaniu.
ja korzystam z tego organizera-
OdpowiedzUsuńhttp://niebalaganka.pl/organizacja-w-kuchni-diy-zapasy-pod-kontrola/
a lista bezpośrednia jest pisana ręcznie, w oparciu o te magnesową. Wtedy doskonale wiem co mam w zapasie, a co trzeba dokupić i nie muszę zaglądać po szafkach;-) Wygląda tak, że z jednej strony kartki wpisuje co potrzebne, a z drugiej na jakie danie i na który dzień tygodnia, na dole dodaje hasło "śniadania" oraz "inne" typu: rzeczy chemiczne czy potrzebne akcesoria. Zakupy robię raz w tygodniu. Jeśli czegoś nie uda mi się dostać to dokupuje na bieżąco. Niewiele się marnuje;-) a i przy wyborach dań mogę pozwolić sobie na większą kreatywność. Polecam
Jeśli chodzi o apkę, to używam listonic. W sumie kiedyś raz zainstalowałam i zostało, lubię to, że wpisuję pierwsze parę liter i uzupełnia resztę. No i grupuje produkty wg. kategorii. Ale często też tak mam, że sporo zapominam kupić z lenistwa. Myślę sobie: muszę kupić mydło, nie chce mi się zapisywać i jak przychodzi co do czego to zapominam kupić; )
OdpowiedzUsuń