Kolejna część cyklu na podstawie Prostego życia Charlesa Wagnera z 1905 r.
Podobnie jak w czasach Wagnera, także i dzisiaj możemy zapytać: czemu utraciliśmy umiejętność dobrej zabawy? Usiłujemy wprawdzie się bawić, ale zwykle chybiamy celu. Od czego to zależy?
Jakże myśleć o zabawie! Uginamy się przecież pod ciężarem niezliczonych kłopotów, z których każdy oddzielnie wystarczyłby do popsucia humoru. Wszędzie spotykamy ludzi rozgorączkowanych, zapracowanych, wyczerpanych. Gdziekolwiek spojrzymy, wszędzie widzimy ludzi niezadowolonych.
Jednak przyczyny naszej obecnej niemocy, tego zaraźliwego złego humoru, który nas opanowuje, zależą w równej mierze od nas, jak od okoliczności zewnętrznych. Radość tkwi bowiem nie w przedmiotach, ale w nas samych!
Wagner zauważa niepokojący upadek naszych sił życiowych, wynikający z nadużywania przez człowieka wrażeń, które przytępiły zmysły i zmniejszyły zdolność odczuwania szczęścia. Natura upada pod ciężarem narzuconych jej ekscentryczności. Wola życia usiłuje zadowolić się sztucznymi sposobami. We wszystkich tych skomplikowanych i najprzemyślniejszych rozrywkach nie przedestylowano nigdy kropli uciechy prawdziwej. Czy nie jest to trafna diagnoza naszej współczesnej zabawowej kultury, która zyskała już swoją nazwę - tittytainment - na określenie ogłupiania rozrywką niskich lotów?
Do prawdziwej zabawy należy mieć zdolność odczuwania przyjemności. Kto ją posiada może bawić się tanim kosztem. Takiej zdolności nie jest w stanie zniszczyć ani sceptycyzm, ani życie sztuczne lub nadużycie. Podtrzymuje ją ufność, umiarkowanie i normalne zwyczaje działania i myślenia. Wszędzie, gdzie spotykamy życie proste i zdrowe, towarzyszy mu zawsze istotna przyjemność niczym woń towarzysząca kwiatom naturalnym. Choćby to życie było trudne, ciężkie, pozbawione wszystkiego, co uważamy zazwyczaj za zwykłe warunki przyjemności, widzimy w nim rozkwitającą delikatną i rzadką roślinę: wesołość. Podczas gdy w cieplarnianych warunkach hodujemy ją na wagę złota, aby się rozwinęła i zgasła w naszych rękach.
Nikt zdaje się nie doceniać należycie znaczenia wesołości dla człowieka. Wesołość to ogień święty, który należy podsycać, który promiennym blaskiem oświetla życie. Należy ją utrzymywać w sobie, wśród trudów i trosk życiowych. Jednak trzeba do tego prostoty serca. Żyjmy czasem, chociażby przez godzinę, z pominięciem wszystkiego innego, z myślą zabawienia drugich.
Kiedy wreszcie - pyta Wagner - zdobędziemy tyle prostoty, aby na naszych zebraniach nie stawiać na pierwszym planie wszystkiego tego, co nam nerwy drażni w życiu codziennym? Czy nie zdołamy nigdy zapomnieć choćby na godzinę naszych pretensji, zawiści, podziałów, aby pozostać dziećmi i śmiać się jeszcze tym szczerym śmiechem, który tyle dobrego robi i czyni ludzi lepszymi?
Poprzednie części cyklu:
Potrzeby proste
Mowa prosta
Myśl prosta
Duch prostoty
Życie utrudnione
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
UWAGA: Komentarze są moderowane i pojawiają się dopiero po pewnym czasie. Będzie nam miło, gdy się pod nimi podpiszesz :) Nie publikuję wypowiedzi pozornie na temat, a stanowiących formę reklamy, zwł. blogów komercyjnych...