Idzie Boże Narodzenie. Czas, który powinien być magiczny, pełen radości i miłości. Jednakże słowem kluczowym jest tutaj „powinien”, gdyż często zdarza się, że jest to czas pełen nerwów, stresu, a nawet złości, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z małymi, średnimi, ale i starszymi, dziećmi. Czyli ogólnie mówiąc, jest to problem chyba każdego z nas.
Rodzice denerwują się, kiedy czują stres, są przytłoczeni i mają dość. Zamiast radości włącza się w nas autopilot nastawiony na przetrwanie sprawiający, że nie jesteśmy w stanie komunikować się z bliskimi, jakby to ująć, w pełni świadomie. Kiedy jesteśmy poddenerwowani, nie jesteśmy cierpliwi, wyrozumiali, a już z pewnością słowo „spokój” wydaje nam się odległe jak Honolulu.
Wszystkie znaki na niebie, ale i naukowcy, mówią jedno: święta to jeden z najbardziej stresujących dla nas okresów, gdyż w ciągu roku staramy się nadgonić wszelakie niedoskonałości rodzicielskie popełnione w mijającym roku. Chcemy wszystkim wynagrodzić nasz brak czasu i kombinujemy na prawo i lewo, starając się stworzyć wyjątkową, niezapomnianą atmosferę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że narzucamy na siebie ogromny ciężar, wywierający w nas presję trudną do okiełznania. A najgorsze, że jesteś już dorosła i wiesz, że nie ma Świętego Mikołaja, nikt nie zrobi nic za ciebie, jesteś z tym wszystkim sama bądź też czasem Twój partner stara się „pomóc”, co wcale nie polepsza sytuacji.
O tej porze roku chcemy być wyjątkowymi rodzicami, pieczemy ciasteczka, mamy grafik wypełniony ciekawymi wydarzeniami, latamy jak opętani po sklepie w poszukiwaniu wymarzonej zabawki, której nazwy wymówić nie potrafisz. Następnie dekorujemy, owijamy, wysyłamy dziesiątki kartek do ludzi, których imienia nawet byśmy nie pamiętali gdyby nie notes z adresami, jeździmy tam i z powrotem. Jesteśmy wszędzie i robimy wszystko w tej samej chwili. W ciągu trwania tego jednego miesiąca zrobisz więcej rzeczy niż przez cały rok mijający rok!
Sama dziwię się, że przez tak długi okres czasu dawałam radę ciągnąć cały ten cyrk. I jeszcze ta presja społeczeństwa, że mama powinna być idealna, zwłaszcza dla swoich dzieci i bliskich, a to pogrąża nas jeszcze bardziej każdego roku. Bo kupujemy więcej, co jedynie niszczy nasz budżet, więcej planujemy, co sprawia, że mamy coraz mniej czasu na sen, pracujemy tylko po to, by było wyjątkowo! Dlaczego chcemy, aby było wyjątkowo? To proste - bo zakodowano w nas informację, że nie powinniśmy zaprzepaścić tego czasu. Dlatego też chcemy być wszędzie i brać udział we wszystkim, bo co, jeśli stanie się coś wyjątkowego, a nas przy tym nie będzie? Wydaje nam się, że to tylko w tym miesiącu tworzymy wspomnienia.
Aby osiągnąć perfekcyjne święta czeka Cię dużo ciężkiej pracy, lecz taki jej nadmiar gwarantuje, poza idealnie przygotowaną wieczerzą, również problemy. Minimalizm podczas świąt polega na tym, by dosłownie nie przejmować się tym, jeśli coś nam nie wypali. Minimalizm podczas świąt to bycie obserwatorem, a nie prześladowcą pędzącym za chwilą. Jakże często popadamy w skrajność i chcąc żyć „tu i teraz” tak naprawdę żyjemy złudzeniem. Nasze listy zadań „na święta” bardzo często przybierają imponujące rozmiary, jesteśmy dosłownie wszechobecni w pracy, w domu, w życiu: pierniczki, przedstawienia, choinki, ręcznie robione ozdoby i tak dalej…
Jak wybrać to, co dla nas najważniejsze, kiedy wszystko jest ważne?
Znajdź swoje priorytety
Kiedy wszystko wydaje się nam kluczowe w „prawidłowym” celebrowaniu świąt oznacza to, że musimy się skupić. Weź głęboki wdech i zastanów się. Co jest dla Ciebie, tak naprawdę, najważniejszą częścią świąt? Jaka jest jedna, najważniejsza rzecz, której brak sprawi, że święta nie będą takie same? Co sprawia Ci najwięcej radości? Co jest twoim priorytetem?
Może jest to spotkanie przy rodzinnym stole i rozmowy? Może najważniejsza w tym okresie jest dla ciebie wiara? Może chcesz po prostu czuć się częścią rodziny. Jedna rzecz, pamiętaj!
Teraz zastanów się nad swoimi decyzjami. Czy faktycznie wieczorem w Boże Narodzenie musisz jeździć od domu do domu, jeśli najważniejsza jest dla Ciebie rodzina, ta najbliższa, czyli Twoje dzieci i mąż/żona? Czy faktycznie musisz wysyłać wszystkim kartki na święta? Czy rzeczywiście Twoje dzieci obrażą się, jeśli na stole będzie tylko 12 potraw w ilości, która wystarczy wyłącznie na jeden wieczór? Owszem, nie oznacza to, że masz siedzieć cały czas w domu, jednak zastanów się jak dane czynności wpływają na Twoją rodzinę. Czy Twoja pomoc w akcji charytatywnej przypadkiem zabiera Ci czas, jaki powinnaś spędzać ze swoimi dziećmi czy też z sobą?
Na koniec, naucz się mówić "nie". Co więcej, mów "nie" częściej niż "tak". W naszych czasach wręcz oczekuje się od nas odpowiedzi pozytywnej, jednak jeśli chcesz przeżyć spokojne święta, mów nie. Zwłaszcza, że o tej porze roku tyle osób coś od nas chce: chcą, abyśmy przyjechali do rodzinnego domu, chcą, abyśmy pomogli w przygotowaniu spotkań świątecznych w pracy, chcą, abyśmy pomogli w organizacji imprezy charytatywnej. Bardzo często dzięki naszej nieumiejętności mówienia nie mamy grafik wypełniony do granic możliwości. Dlatego jeśli ktoś prosi Cię o coś, a Ty nie jesteś przekonana do pomysłu, wahasz się: powiedz po prostu NIE!
Ewa Kozieł, Zielony Zagonek
Serdecznie zapraszam na blog Ewy, na którym znajdziecie wiele świątecznych inspiracji :)